Autor Wątek: Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?  (Przeczytany 54933 razy)

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #50 dnia: Październik 23, 2004, 09:43:54 »
firetom- właśnie chyba żle odebrałeś post a może nieprzeanalizowałeś do końca treści-może u ciebie jest inaczej ale ja troszkę bliżej określę swoją sytuację
stan zmiany-7 osób ,, samochodów gaśniczych-5 w tym 3 cięzkie, najbliższa osp w ksrg z samochodem gaśniczym średnim- odległość-15km.- wyposażenie tej jednosttki fatalne.--- i teraz napisz jaki sens jest ściągnięcie tej jednostki a raczej jak to witold określił jednostki do szybkiego reagowania--- czas dojazdu od chwili ich powiadomienia to ja myślę że w dzień-20 min. w nocy-25
do czego zmierzam firetom że szybciej poprzez psk don jednostki przybędzie zmiana z odwodu niż jednostka wymieniona przeze mnie
oczywiście pisałem kiedy taką jednostkę wzywamy do siebie --podobnie o tym pisał ajax i myslę że on bardziej mnie rozumie niż ty - trudno nie kazdy ma taki sam komfort pracy---ogólnie dziękuje firetom za post---pozdropwienia

Offline Sajmonowski

  • World Citizen. Son of Man. A Moving form of dust.
  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 679
  • Strażaku - ratuj się sam!
    • Grupa Szybkiego Reagowania
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #51 dnia: Październik 30, 2004, 19:57:19 »
kruca bomba niech i ja cos wtrącę
może nie w porę (a raczej w złym miejscu, przerywając dyskusję) ale za namową Wtolda podjąłem się pisania pracy magisterskiej na temat RIT w Polsce. Tu ukłon do Witka - wiem, że nie odzywałem się dawno, ale zabieram się za tłumaczenia (powoli, bo mam trochę innej roboty, ale najtrudniej zacząć prawda). Uważam, że idea wprowadzenia tychże grup w polsce jest jak najbardziej trafiona, bo moim zdaniem KAŻDY strażak udający się do akcji POWINIEN wiedzieć absolutnie wszystko (lub prawie wszystko :), co mogłoby pomóc mu w ratowaniu człowieka będącego w niebezpieczeństwie, a już w szczególności jeżeli jest on strażakiem. Pamiętajmy - nasze bezpieczeństwo przede wszystkim. Uważam też, że w naszych realiach możemy sobie poradzić z tym tematem (oczywiście na tyle, na ile pozwolą nam czynniki od nas niezależne, np budżet), bo dużo z tego, co trzeba zrobić to planowanie, pomysły, wiedza itp. rzeczy odzwierciedlające nasze zaangażowanie w to, co robimy.
Witold - pewnie tu zaglądasz (co widać po ilości twoich komentarzy), więc wybacz, że tu, ale informuję cię, że mam już temat i wszystko jest o.k. Odezwę się w tygodniu (po święcie zmarłych) i będziemy gadać :)
pozdrawiam
« Ostatnia zmiana: Październik 30, 2004, 19:58:53 wysłana przez Sajmonowski »
Zawsze ćwicz tak, jakby od tego zależało Twoje życie. Bo zależy!

www.cfbt.pl

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #52 dnia: Październik 31, 2004, 09:35:49 »
Cześć wszystkim i przepraszam, że tak późno odpowiadam (ale tak to jest jak się człowiekowi ma rodzina powiększyć..:) ). Postaram się odpowiedzieć na komentarze – no i strasznie się cieszę z tak dużego odzewu z Waszej strony.

Cytuj
Witold - pewnie tu zaglądasz (co widać po ilości twoich komentarzy), więc wybacz, że tu, ale informuję cię, że mam już temat i wszystko jest o.k. Odezwę się w tygodniu (po święcie zmarłych) i będziemy gadać
Po prostu SUPER! :)

A teraz odpowiedzi merytoryczne - zacznę od odpowiedzi na moje pytania w poście dotyczącym Tarnowa. Pierwsze pytanie brzmiało: 1) Czy ze swoją zmianą kiedykolwiek ćwiczyłeś sytuację w której strażacy wymagali pomocy (ewentualnie jak te ćwiczenia wyglądają)?

Bartek6 odpowiedział:
Cytuj
jeśli (...) mamy takie ćwiczenia to zawsze prowadzimy ewakuację osoby poszkodowanej a ja myślę że to samo tyczy się jeśli taką osobą byłby strażak- wykorzystujemy także do takich celów aparat dla poszkodowanego
No więc z tym nie mogę się zgodzić. Ratowanie strażaka to coś zupełnie innego niż ratowanie osoby cywilnej. Powodów jest kilka. Przede wszystkim strażak pracujący wewnątrz strefy zadymionej ma specjalne ubranie, aparat z maską, kominiarkę i hełm. Dlatego jest w stanie przeżyć w znacznie gorszych warunkach (zadymienie, temperatura) niż osoba cywilna. Z tego wniosek jest taki, że w warunkach, w których osobę cywilną „spisalibyśmy na straty”, strażak ciągle będzie w stanie przeżyć.
Jednak czynnikiem który ogranicza możliwość przeżycia strażaka jest ilość powietrza jaka została w aparacie ochrony dróg oddechowych. Ponadto, gdy strażak jest uwięziony (np. na skutek zawaleń – patrz wypadek w Tarnowie) lub nieprzytomny, jego wyniesienie będzie o wiele trudniejsze od wyniesienia osoby cywilnej. Ciągle jednak, pomimo zadymienia i temperatury, istnieje dużo większe prawdopodobieństwo że strażak ten żyje, niż w przypadku osoby cywilnej. Dlatego jednym z podstawowych zadań grupy szybkiego reagowania, która dotrze do poszkodowanego strażaka, jest zapewnienie mu dodatkowego źródła powietrza w postaci specjalnie przyniesionego aparatu powietrznego.
Do tego dochodzi znaczne obciążenie psychiczne – bo w końcu ratujesz swojego kolegę, a nie anonimowego cywila.

Drugie pytanie to: Czy uczyłeś swoich ludzi, lub czy ktoś inny uczył Ciebie, co robić w przypadku, gdy strażak nie może sam wyjść ze strefy zadymionej (np. jest czymś przywalony)?
Bartek6 odpowiedział:
Cytuj
2.najlepszym sposobem jest posiadanie wszelkich zabezpieczeń np. sygnalizatora bezruchu, gwizdka itp., a także nie wyobrażam sobie aby strażak wchodzący do środka nie posiadał aparatu i maski i nie był zabezpieczony przez kolegę 
Przepraszam Cię Bartku, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. Sygnalizator bezruchu i gwizdek w aparacie w niczym nie pomogą. Dają znać że coś jest nie tak (sygnalizator bezruchu) i przynaglą do wyjścia (gwizdek w aparacie), ale jeśli strażak nie jest w stanie wyjść sam to te urządzenia go nie wyniosą. Chodziło mi o to, co zrobić, gdy wyślesz np. dwóch ludzi do środka, a po chwili usłyszysz głos sygnalizatora bezruchu. Czy taka ewentualność była ćwiczona? Czy była ćwiczona uczciwie (tzn. w symulowanych warunkach całkowitego braku widoczności)? Jak długo rozmawiam ze strażakami PSP (na forum i osobiście) jeszcze się nie spotkałem z takim ćwiczeniem - co nie znaczy, że go nie ma, ale w OSP jestem od 14 lat i jak na razie się z tym nie spotkałem.
W USA takie ćwiczenia powstały. Jedno opisałem w dyskusji:Uwolij Fantazję!, szkolenia bojowe
Ale można robić rzeczy dużo prostsze – byle ćwiczenia nie były udawane.

Trzecie pytanie brzmiało: 3) Czy istnieje jakiś ogólny plan działania na taką ewentualność i czy plant ten jest ćwiczony?
Bartku. O samoratowaniu też pisałem – patrz moja strona :), ale znów nie chodziło mi o samoratowanie, a o to, co reszta strażaków ma zrobić w razie gdy ich kolega znajdzie się w niebezpieczeństwie. I jak to było w poprzednim pytaniu, ja jeszcze o czymś takim w PSP nie słyszałem. Uczyli mnie co prawda „asekuracji”, tzn. że jak wchodzę w aparacie to ktoś z zewnątrz asekuruje mnie linką, ale po pierwsze, nie wiem czy ktoś w praktyce przećwiczył postępowanie na wypadek konieczności skorzystania z tej asekuracji – czyli jak coś mi się stanie, a po drugie w większych pomieszczeniach to nie zda egzaminu. a jak teraz patrzę na to czego mnie uczyli (zawodowcy mnie uczyli), to nazywam to „jedną wielka ściemą”.

Kolejne pytanie: 4) Czy istnieje ewentualnie możliwość wysyłania dodatkowego wozu z sąsiedniej jednostki? Może istnieje możliwość wsparcia ze strony OSP (nie stworzą grupy szybkiego reagowania, ale przynajmniej odciążą Was zawodowców robiąc tą prostszą robotę na zewnątrz).
No więc jeśli chodzi o pomysły, żeby OSP było grupą szybkiego reagowania, to stanowczo mówię nie! I mówię to jako ochotnik – nie żebym nie chciał tego robić, ale od „chcenia” do „bycia w stanie” daleka droga. Nie te wyszkolenie, zupełnie nie te doświadczenie.

Ostatnie pytanie: 5) Czy jeśli wysyłasz (mówię ogólnie o dowódcach, a nie tylko o Tobie) dwóch ludzi w aparatach, to dwóch innych jest ZAWSZE gotowych do natychmiastowego wejścia do strefy zadymionej (tzn. maja na plecach aparaty)? Oczywiście nie mówię tutaj o przypadku wyższej konieczności.

No więc jedna sprawa to mała obsada wozów – i tu nie dyskutuję. Choć może warto by było rozważyć, ubranie jednego z kierowców w pełne ubranie i aparat? Zawsze to jedna osoba w asekuracji więcej. A druga sprawa, że często słyszałem, jak to starzy wyjadacze śmieją się z młodych bo Ci założyli aparat i chodzą w nim „bez potrzeby”. Ja przynajmniej często spotykam się z podejściem „a po co?”. Strazak69 też o tym wspomniał.

Generalnie do zrealizowania pt. 1-3 nie potrzeba ani pieniędzy, ale większej obsady. Szkolić zawsze się można.
Jeśli obsada jest taka jak pisali Bartek i Seba, to faktycznie nie jest tak prosto postawić grupę na zewnątrz, bo i tak wszyscy maja pełne ręce roboty. Ale są też jednostki takie jak pisze Strazak69. Więc czemu nie zacząć?

A teraz inne wątki:

Sylwek napisał:
Cytuj
Bartek6 i Seba co by się stało gdybyście wezwali dodatkowe samochody oprócz tych które macie do dyspozycji wg opisu np z innego powiatu. Niech jedzie 20... 30 minut ale niech jedzie do Was - ktoś Wam za to coś zrobi?
a Bartek6 odpisał:
Cytuj
i teraz napisz jaki sens jest ściągnięcie tej jednostki a raczej jak to witold określił jednostki do szybkiego reagowania--- czas dojazdu od chwili ich powiadomienia to ja myślę że w dzień-20 min. w nocy-25
No więc niewątpliwie lepiej jest jak taka grupa jest na miejscu jak najszybciej. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
A w takim razie odpowiedz mi Bartku, czy lepiej jednak ten wóz wysłać od razu (nawet jak pojedzie 25 minut), czy wystarczy go wysłać dopiero wtedy jak strażakowi coś się stanie? Te 25 minut to mniej więcej tyle ile masz powietrza w aparacie. Więc do tego czasu strażak może przeżyć. Ale dłużej nie pożyje – bo zabraknie mu powietrza. Jak grupa nie będzie potrzebna, to się ją zawróci z drogi, ale jeśli wezwiesz ją dopiero w momencie wystąpienia problemów (strażak w niebezpieczeństwie) to na pewno nie dojedzie na czas.
Oczywiście nie można innych rejonów całkowicie pozbawiać ochrony i wysyłać wszystko co się da do innych, więc trzeba znaleźć jakiś kompromis. Ale jestem pewien że coś da się z tym zrobić.

Kończę, bo już się zasapałem od tego pisania...pozdrawiam

Witek
« Ostatnia zmiana: Październik 31, 2004, 09:37:40 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #53 dnia: Listopad 01, 2004, 17:54:04 »
witku długo się zastanawiałem czy odpisać na twój post- bo szczerze mówiąc zaskoczyłeś mnie swoimi uwagami. ja już pisałem że masz dużą wiedzę teoretyczną ale to nie wszystko.to co ty piszesz to wszystko ładnie wygląda TAK JAK FILM Z BRUCE LEE ale jeśli spojrzeć na to troszeczkę z boku to widać że nie ma tu wspólnego mianownika- TY NIE ZNASZ REALII PRACY W PSP- czerpiesz wiedzę o pracy w psp z forum i to opierając się na wypowiedziach różnych osób którzy maja różne miejsca pracy- od zaściankowych komend ( ja w takiej pracuję) do komend o wysokim wyposażeniu wysokim stopniem zatrudnienia i komforcie że w ciagu 5 minut będą miec na miejscu 5-10 zastępów np.w-wa-
poza tym ciągle opierasz się na literaturze z usa a ja proponuję ci abyś na reality obejrzał jak strażacy z usa prowadzą akcję- jak ja bym w taki sposób dowodził jak oni to juz dawno bym miał w plecach widły i brony chłopskie -- mam nadzieję że wiesz o co mi chodzi
witku ja nie mam do ciebie żalu za to co napisałeś śmieszy mnie tylko fakt że pouczasz d-cę zmiany z 18 letnim stażem pracy (akcji w przybliżeniu 5 tys.) ale nie dziwie się mam z takimi ludzmi doczynienia na codzień podczas akcji gaszenia budyków wiejskich  

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #54 dnia: Listopad 01, 2004, 18:43:37 »
Drogi Bartku,

Trochę mi przykro, że odbierasz moje posty jako próbę pouczania zawodowców - ja nigdy nie miałem i nie mam takiego zamiaru - może to tak wygląda, ale na pewno nie mam takiego zamiaru. Trochę nie fair, że spisujesz mnie na straty nie podając powodów - bo w takim wypadku ja jestem na całkowicie straconej pozycji - zawodowiec z 18-letnim strażem (5 tyś. akcji) pisze, że to co ja (ochotnik) robię/piszę jest całkiem bez senu... nic tylko siąść, "zamknąć ten interes" i posypać się popiołem. Trochę to nie fair... .Twoje doświadczenie jest dla mnie bezdyskusyjne, ale przynajmniej podaj jakiś powód.

Reality TV nie oglądam, bo chyba w telewizji obraz jest trochę zafałszowany. A że bazuję na literaturze amerykańskiej, to tylko dlatego, że polskiej na ten temat nie ma... chyba, że mi ją wskażesz - choć jedno zdanie w książce lub artykule o tym co ja piszę. Zresztą, gdyby taka literatura istniała, to ja bym tego poporstu nie pisał. A dlaczego tak zalewam to forum grupami szybkiego reagowania? Uczciwie przyznam - przeczytałem o tym w internecie, zacząłem temat drążyć, zapoznałem się z wieloma opiniami strażaków tak doświadczonych jak Ty (tylko że pracujących za oceanem) i wydało mi się to genialne! Fakt, że pewnie mam trochę "cukierkowy" obraz sprawy, ale chyba nie może być tak, że wszystko to jest "do dupy" i oderwane od realiów.
No i skoro coś tam o pożarnictwie ogólnie wiem, to staram się to przełożyć na grunt polski i przekazać wszystkim, że coś takiego jest i że akurat za oceanem robią pewne rzeczy inaczej... . Przecież zapoznając się z doświadczeniami innych można się tylko czegoś nauczyć - na pewno nie można na tym stracić.

Czy to źle? Naprawdę, napisz co jest nie tak albo w czym się pomyliłem...

A obraz PSP mam może niepełny, ale jednego się dowiedziałem: PSP to monolit, gdzie najgorzej jest, jak ktoś próbuje zrobić coś "inaczej", jak ktoś próbuje być choć trochę nowatorski - rób co Ci rozkazali i ani grama więcej. Ja natomiast przyzwyczajony jestem do tego, że im więcej człowiek wykazuje inicjatywy i im bardziej nieschematycznie myśli tym lepiej - oczywiście musi to mieś sens, ale jak będziesz zawsze robił to co zawsze robieś, uzyskasz tylko to, co zawsze uzyskiwaeś - nic więcej!
Dlaczego jest tak, że o grupach szybkiego reagowania zaczął pisać ochotnik (czyli ja) a nie przynajmniej jeden z wielu tysięcy doświadczonych strażaków zawodowych? Gdyby to o czym piszę było moją wasną twórczością, to sprawa byłaby prosta - znaczyłoby to, że bredzę bez sensu. Ale skoro inna wielodziesięciotysięczna grupa doświadczonych strażaków (za oceanem) o tym pisze, ćwiczy i stosuje, to sprawa wygląda chyba trochę inaczej, nieprawdaż?
I nie chodzi o to, żeby od razu brać wszystko jak leci i bezkrytycznie stosować. Chodzi o to, żeby dowiedzieć się czegoś nowego i coś dla siebie z tego wziąć...

pozdrawiam

Witek

PS. Napisałem nowy artykuł - jest na mojej stronce... i naprawde nie chce nikogo pouczać - poporstu przeczytałem kilka ciekawych rzeczy, których jak dotąd nikt po polsku nie napisał...
« Ostatnia zmiana: Listopad 02, 2004, 12:51:45 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #55 dnia: Listopad 01, 2004, 20:31:50 »
Cytuj
firetom- właśnie chyba żle odebrałeś post a może nieprzeanalizowałeś do końca treści-może u ciebie jest inaczej ale ja troszkę bliżej określę swoją sytuację
stan zmiany-7 osób ,, samochodów gaśniczych-5 w tym 3 cięzkie, najbliższa osp w ksrg z samochodem gaśniczym średnim- odległość-15km.- wyposażenie tej jednosttki fatalne.--- i teraz napisz jaki sens jest ściągnięcie tej jednostki a raczej jak to witold określił jednostki do szybkiego reagowania--- czas dojazdu od chwili ich powiadomienia to ja myślę że w dzień-20 min. w nocy-25
do czego zmierzam firetom że szybciej poprzez psk don jednostki przybędzie zmiana z odwodu niż jednostka wymieniona przeze mnie
oczywiście pisałem kiedy taką jednostkę wzywamy do siebie --podobnie o tym pisał ajax i myslę że on bardziej mnie rozumie niż ty - trudno nie kazdy ma taki sam komfort pracy---ogólnie dziękuje firetom za post---pozdropwienia
Cytuj
-jak to zrozumiesz to b.ędzie ok

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #56 dnia: Listopad 02, 2004, 18:25:01 »
Ja to Bartku doskonale rozumiem. Jest jak jest i rzeczywistości z dnia na dzień nie zmienimy. Obsada zmiany szczątkowa, najbliższa jednostka która mogłaby wspomóc jest daleko. Ale nawet jeśli nie możesz liczyć na żadne dodatkowe siły i środki, to jeszcze nie oznacza, że nie nalezy robić nic. Można ćwiczyć sytuacje wyciągania kolegów z pomieszczeń, można opracować jakiś rozsądny plan, który da się zastosować nawet przy niewielkiej obsadzie. Ten plan to nic innego jak takie proste rzeczy o których napisałem w ostatnim artykule, który polecam i czekam na uwagi...

pozdrawiam

Witek

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline Krzysztof37

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 55
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #57 dnia: Listopad 03, 2004, 09:25:11 »
Bartku!
Może jestem nienajlepszy z matematyki ale cos mi sie tu nie zgadza. 5000 akcji podzielmy prze 18 lat to nam daje w zaokrągleniu 278 akcji w ciągu roku.  W roku  mamy służb 122 na jedną zmianę. Odejmijmy od tej liczby 10 służb urlopu daje  nam to 112, odejmijmy 12 służb 10 wolna daje nam to 100 i jeszcze odejmijmy służby za urlop dodatkowy (zakładam 5) i wychodzi nam to 95 służb w ciagu roku.
Załóżmy że nie ma innych wolnych jak chorobowe czy urlop nagrodowy. Teraz podzielmy te 278 na 95 co nam daje 2.92 wyjazdu na służbę. Zważywszy na to zeparcujesz na terenach wschodnich i przewaza zabudowa wiejska a nie duza aglomeracja to jest to nie możliwe. w moim powiecie liczba wyjazdów dochodzi do 700 i cieżko o 3 wyjazdy na służbe.
P.S.
Koledzy radzili mi zebym pomnożył liczbe wyjazdow na służbę razy wszystkich ludzi w jednostce wtedy moze wyjdzie. (na pewno nie wypiles przez te 18 lat służby 5000 herbat):) :P
Jestem otwarty na wszystkie argumenty.
Pozdrawiam

Offline Piorun

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 4
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #58 dnia: Listopad 03, 2004, 12:23:19 »
I znowy zamiast dyskutowac liczymy godziny sluzby i napitki podczas nich wypite.to nie o to chodzilo. dyskutanci OBAJ maja wiele racji- bo u nas TRZEBA robic wszystko-cwiczyc,szkolic sie- aby byc gotowym na nagle zmiany sytuacji- czy zgodnie z rozkazem czy z wlasnej inicjatywy- ale takze wystepuje szereg trudnosci,ktorych przeskoczyc sie nie da, zwlaszcza w malych jednostkach. Pamietacie wypadek w Bydgoszczy-nie chodzi o samo zderzenie samochodu. Do akcji jechalo 3 strazakow a do ich wypadku drugim wozem dotarlo 2 ludzi.To standard w malych JRG. teraz zauwazcie- jak przy takich obsadach mozna mowic o czymkolwiek wiecej niz o prowadzeniu superpodstawowych czynnosci ratowniczo-gasniczych?
forum jest ciekawe, nie klocmy sie, nie wypominajmy ale zaprezentujmy na nim swoje uwagi.przeciez to i tak o nas samych zalezy czy z nich skorzytamy. pozdro.

Offline aniolstroz

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 589
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #59 dnia: Listopad 04, 2004, 10:26:56 »
Cytuj
1) Czy ze swoją zmianą kiedykolwiek ćwiczyłeś sytuację w której strażacy wymagali pomocy (ewentualnie jak te ćwiczenia wyglądają)?
...
No więc z tym nie mogę się zgodzić. Ratowanie strażaka to coś zupełnie innego niż ratowanie osoby cywilnej.
...
Ponadto, gdy strażak jest uwięziony (np. na skutek zawaleń – patrz wypadek w Tarnowie) lub nieprzytomny, jego wyniesienie będzie o wiele trudniejsze od wyniesienia osoby cywilnej.
Według mnie udzielenie pomocy strażakowi jest łatwiejsze niż udzielenie pomocy osobie cywilnej. Może trudniej strażaka być wynieść, ale w tym przypadku mamy o wiele więcej czasu na działanie gdyż strażak ma na sobie ubranie ochronne, hełm i butle z powietrzem.

Cytuj
Czy uczyłeś swoich ludzi, lub czy ktoś inny uczył Ciebie, co robić w przypadku, gdy strażak nie może sam wyjść ze strefy zadymionej (np. jest czymś przywalony)?
Mi się wydaje że tu nie ma za bardzo co uczyć. Jedynie można uczyć jak się należy zachować gdy nie można samodzielnie opuścić strefy zadymionej! Bo przy udzielaniu pomocy takiej osobie nie ma dużej filozofii - ważne tylko aby dowódca miał głowę na karku i korzystał z głowy tak jak powinien.

Cytuj
Generalnie do zrealizowania pt. 1-3 nie potrzeba ani pieniędzy, ale większej obsady. Szkolić zawsze się można.
Jeśli obsada jest taka jak pisali Bartek i Seba, to faktycznie nie jest tak prosto postawić grupę na zewnątrz, bo i tak wszyscy maja pełne ręce roboty. Ale są też jednostki takie jak pisze Strazak69. Więc czemu nie zacząć?
Do takiego czegoś nie potrzeba ani większej obsady ani pieniędzy! Do pożaru budynku napewno przyjedzie więcej niż 5 osób. Chyba nikt ze strażaków nie będzie się zastanawiał czy udzielić pomocy czy też nie strażakowi który nie może wyjść samodzielnie i potrzebuje pomocy - zawsze jest co najmniej 2 kierowców, którzy takiej pomocy mogą udzielić, gdyż oni najczęściej nie mają aż tak bardzo ważnych spraw na głowie.

Cytuj
bartek6 napisano 1.11.2004 - 18:54
witku ja nie mam do ciebie żalu za to co napisałeś śmieszy mnie tylko fakt że pouczasz d-cę zmiany z 18 letnim stażem pracy (akcji w przybliżeniu 5 tys.) ale nie dziwie się mam z takimi ludzmi doczynienia na codzień podczas akcji gaszenia budyków wiejskich
Jak to przeczytałem to mi się normalnie uśmiech na twarzy pojawił. Uważam "bartek6" że z lekka przegiąłeś z tymi słowami! Ja to lepiej pozostawie bez komentarza, ale strasznie nie podobały mi się te słowa!  :angry:

Cytuj
Reality TV nie oglądam, bo chyba w telewizji obraz jest trochę zafałszowany. A że bazuję na literaturze amerykańskiej, to tylko dlatego, że polskiej na ten temat nie ma... chyba, że mi ją wskażesz - choć jedno zdanie w książce lub artykule o tym co ja piszę.
Właśnie - polska literatura pożarnicza to jedna wielka bieda! Nie ma w sumie nic ciekawego - udało mi się znaleźć tylko kilka ciekawych pozycji na tematy ratownicze. No a w USA jest tego cała masa - moim marzeniem jest nauczyć się dobrze angielskiego, aby móc sobie spokojnie to wszystko poczytać!

Cytuj
PSP to monolit, gdzie najgorzej jest, jak ktoś próbuje zrobić coś "inaczej", jak ktoś próbuje być choć trochę nowatorski - rób co Ci rozkazali i ani grama więcej. Ja natomiast przyzwyczajony jestem do tego, że im więcej człowiek wykazuje inicjatywy i im bardziej nieschematycznie myśli tym lepiej - oczywiście musi to mieś sens, ale jak będziesz zawsze robił to co zawsze robieś, uzyskasz tylko to, co zawsze uzyskiwaeś - nic więcej!
PIĘKNIE NAPISANE  :)

WITKU RÓB TO CO ROBISZ BO ODWALASZ NAPRAWDĘ KAWAŁ DOBREJ ROBOTY! JA POPIERAM TO CO ROBISZ!!!
 

Offline pszemek

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 428
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #60 dnia: Listopad 04, 2004, 23:43:34 »
Cytuj
Mi się wydaje że tu nie ma za bardzo co uczyć. Jedynie można uczyć jak się należy zachować gdy nie można samodzielnie opuścić strefy zadymionej! Bo przy udzielaniu pomocy takiej osobie nie ma dużej filozofii - ważne tylko aby dowódca miał głowę na karku i korzystał z głowy tak jak powinien.


Ja jednak się z tym nie zgadzam.  Uważam, że należy ćwiczyć te i inne zagadnienia (tworzyć procedury i je stale udoskonalać na podstawie doświadczenia), dlatego, że nie wolno nam zakładać, że wszystko się uda bo 'dowódca ma głowę na karku'. Założenie systemowe ma mieć zastosowanie właśnie - gdy d-ca tej głowy nie ma, a mimo to akcja MA się udać.  
Tak jak nikt nie zostaje pianistą tylko dlatego, że ma naturalny talent muzyczny- musi ćwiczyć i ciągle doskonalic warsztat, aby być profesjonalistą, tak dowódca dostaje szansę ćwiczenia w zaciszu koszarowym, aby podczas akcji realizować pewien wypracowany plan.  
Każde społeczeństwo, które oddałoby trochę wolności żeby zyskać trochę bezpieczeństwa, nie zasługuje na żadne z nich i straci obydwa
Benjamin Franklin

Fałszywe kłamstwa - Foo Fighters

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #61 dnia: Listopad 07, 2004, 17:54:35 »
do krzysztofa- jesteś the best z matmy więc jak 95 służb pomnożysz tylko przez 3 wyjazdy to da ci 285-kolego a w czasie pory wiosennej potrafimy mieć po 15 wyjazdów dziennie- podsumowując jako d-ca zmiany w karte rocznego udziału mam wpisane około 70 wyjazdów i jeśli sie orientujesz to można wpisac tylko 1 wyjazd na służbe a zdarza się że wyjezdzam parokrotnie na służbę-- ogólnie to zabrałeś głos nie na temat ale postanowiłem ci odpowiedzieć a raczej udowodnić że właśnie mam w PRZYBLIŻENIU ok. 5 tys. wyjazdów- nie podałem że równe więc twoje wyliczenia i tak były nie dokładnie przeprowadzone
do anioła- jeśli uważasz że to ja przegiąłem to dochodze do wniosku że mamy całkowicie odmienne zdanie jeśli chodzi o post napisany przez witka

Offline Krzysztof37

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 55
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #62 dnia: Listopad 08, 2004, 10:06:27 »
Bartku ale trawy są przez jeden miesiac w roku i na trawach mogłes zrobic tak ze 2,5 tys wyjazdów ale przez reszte roku jest razcej mało wyjazdów i dalej watpie w te 5 tys. Ale OK. Pozdrawiam.

Offline bartek6

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 572
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #63 dnia: Listopad 13, 2004, 17:54:44 »
krzysiu 100 wyjazdów do traw to mam przez 1 miesiąc - czyli wg twoich wątpliwości 11 miesięcy odpoczywam? :(  

Offline Krzysztof37

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 55
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #64 dnia: Listopad 16, 2004, 14:15:40 »
Bartku ja nie mówie że się obijasz, tylko że nie pracujesz przez całe pozostałe  11 miesięcy bo 1,5 miesiąca urlopu 10 wolna służba i nie w każdym miesiącu jest co służba wyjazd. Juz wiecej nie bede sie wypowiadał na ten temat. Pozdrawiam

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #65 dnia: Lipiec 04, 2005, 23:12:58 »
Cytuj
Według mnie udzielenie pomocy strażakowi jest łatwiejsze niż udzielenie pomocy osobie cywilnej. Może trudniej strażaka być wynieść, ale w tym przypadku mamy o wiele więcej czasu na działanie gdyż strażak ma na sobie ubranie ochronne, hełm i butle z powietrzem.
Jak tylko to Aniele napisałeś, od razu chciałem odpowiedzieć, ale jakoś mi to uciekło. Odpowiadam przykładem z życia niestety wziętym:

14 marca 2001 roku o godz. 16.45, w Phoenix (stan Arizona) w Stanach Zjednoczonych wybuchł pożar w centrum handlowo-usługowym, składającym się z kilku małych sklepów, wielkiej hali sklepowej oraz sklepu spożywczego. Pożar rozwijał się w magazynie znajdującym się w tylnej części budynku, występowało silne zadymienie i umiarkowana temperatura. Strażak Bret Tarver, podczas wychodzenia z budynku wraz z czteroosobowym zastępem (kończący się zapas powietrza) odłączył się od grupy, zgubił i wezwał pomocy. Strażacy idący mu na pomoc, znaleźli go w odległości około 20 metrów od najbliższego wyjścia. Był On częściowo zaplątany i częściowo leżał pod stołem. Był nieprzytomny, bez aparatu powietrznego, a warunki pożarowe pogarszały się. Pierwsza grupa ratowników napotkała na znaczne trudności w jego przemieszczaniu - brak uprzęży aparatu umożliwiającej pewny chwyt i efektywne ciągnięcie poszkodowanego. Grupa ta zdołała przesunąć poszkodowanego około 5 metrów w kierunku wyjścia, po czym musiała wycofać się ze względu na wyczerpany zapas powietrza. Druga grupa ratowników próbowała wywlec poszkodowanego strażaka, jednak napotkała na kolejne trudności związane ze zsuwaniem się jego ubrania. Trzecia grupa, nie mogąc znaleźć żadnych pewnych punktów chwytu na poszkodowanym, zaczęła ciągnąć go chwytając za koszulę munduru. Strażak Tarver, był znacznej postury, skutkiem czego koszula ta podarła się czyniąc wyciągnięcie poszkodowanego jeszcze trudniejszym. Próbowano chwycić go za ręce i ramiona co też okazało się mało efektywne. Podczas całego procesu wyciągania poszkodowanego strażacy musieli się zmagać z ciągłymi zaplątaniami, musieli unosić poszkodowanego by przenieść go nad rumowiskiem, paletami itp. Czwarta grupa ratowników musiała dodatkowo zmagać się z mokrą od wody podłogą, która stała się śliska także za sprawą produktów olejnych spadających z półek supermarketu.

W sumie, do wyciągnięcia poszkodowanego potrzebne były cztery grupy strażaków, z których trzy pierwsze musiały wycofać się z powodu kończącego się zapasu powietrza. Proces ten trwał około 31 minut, zaś licząc od momentu wezwania pomocy 53 minuty!

Dodać należy, że strażacy biorący udział w tej akcji ratowniczej byli przeszkoleni w technikach ratowania strażaków. Jednego czego nie ćwiczyli to transportu poszkodowanego strażaka, który nie posiada już na plecach aparatu powietrznego...


Źródła:
http://phoenix.gov/FIRE/report.pdf
oraz
Richard Kolomay, Robert Hoff, "Firefighter Rescue & Survival" - PennWell, Fire Engineering, 2003

pozdrawiam

Witek
« Ostatnia zmiana: Lipiec 04, 2005, 23:24:01 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #66 dnia: Lipiec 21, 2005, 10:59:01 »
A odpowiadając na wszelkie zarzuty, że my nie mamy tylu ludzi i sprzętu co amerykanie, polecam nowszą wersję artykułu "Pomoc poszkodowanemu strażakowi w strefie zadymionej". Zrobiłem kilka poprawek, dołączyłem zdjęcia, na stronie można też znaleźć klipy video.

Powiedzcie mi, Wy wszyscy, którzy uważacie, że w naszych polskich realiach nic się nie da zrobić. Ile potrzeba pieniędzy i ludzi, żeby nauczyć strażaków takiej podstawowej pomocy poszkodowanym. Trzeba poszkodowanego, znaleźć, obrócić na plecym wyłączyć sygnalizator bezruchu, sprawdzić oddech, powiedzieć dowódcy przez radio co jest grane, wcześniej wchodząc do strefy w celu szukania kolegi zabrać dodatkowy aparat, podłączyć poszkodowanemu ten dodatkowy aparat, spradwdzić czy działa i zabezpieczyć go karabinkiem do taśmy biodrowej aparatu poszkodowanego. Innymi słowy doprowadzenie poszkodowanego do takiego stanu:


To naprawde przerasta nasze możliwości?

Witek
« Ostatnia zmiana: Lipiec 21, 2005, 23:09:56 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline Scubapro

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 85
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #67 dnia: Lipiec 26, 2005, 10:11:51 »
Witek ty chyba tylko czekasz na ta jedna akcje w której bedziesz mógł uratowac kolege i mozesz wtedy odejśc na emeryture. Tylko żeby cie nieprzerosło.....

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #68 dnia: Lipiec 26, 2005, 10:33:25 »
Cytuj
Witek ty chyba tylko czekasz na ta jedna akcje w której bedziesz mógł uratowac kolege i mozesz wtedy odejśc na emeryture. Tylko żeby cie nie przerosło.....
Straszna złośliwość zionie z tej Twojej krótkiej wypowiedzi...

Wręcz przeciwnie... . Oby nigdy nikomu się te umiejętności nie przydały. Tylko prawda jest taka, że to sie niestety od czasu do czasu dzieje i wtedy lepiej jest posiadać te umiejętności niż ich nie posadać - po prostu.

O ile pamiętam Ty jesteś zawodowcem, więc jesli już na kogoś padnie, to na Ciebie a nie na mnie... ja jestem tylko ochotnik.

Witek
« Ostatnia zmiana: Lipiec 26, 2005, 10:34:01 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline pagon

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 188
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #69 dnia: Sierpień 01, 2005, 17:39:03 »
Witek, a ja mam pytanie do Ciebie. Dlaczego na tych pokzowych filmikach jest pokazane jak strażak który potrzebuje pomocy mówi przez radiostację: MAYDAY, MAYDAY, MAYDAY. Procedury PSP podają inny kryptonim który powinno się używac gdy jest zagrożone życie strażaka. Ten kryptonim brzmi: RATUNKU. Przecież w PSP (nnie wspominając już o OSP) panuje taki analfabetyzm że głowa mała. Zadzwoń sobie na 998 i zacznij nawija po angielsku, niemiecku czy francusku to zobaczysz co się będzie działo. Przerabiając te amerykańskie procedury i systemy postępowania wypracowane tam, powinieneś wiedziec że nie mogą by one dosłownie przeniesione na nasz grunt.
Będziesz miał jakąś akcję wspólną PSP i OSP. Jeden krzyknie RATUNKU a drugi MAYDAY, trzeci HELP a czwarty zacznie znaki dymne puszczac.  :P  Zrobi się bałagan.
Zdaję sobie sprawę, że mogłeś nie wiedziec, że w PSP taki kryptonim istnieje, no ale do wszystkiego nie polskiego trzeba podchodzi z obiektywizmem.
Ale tak czy inaczej odnośnie tej stronki grupy szybkiego ...  to spoko sprawa. Tak trzymaj. Pozdrawiam.

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #70 dnia: Sierpień 01, 2005, 20:24:01 »
Cytuj
Zdaję sobie sprawę, że mogłeś nie wiedziec, że w PSP taki kryptonim istnieje, no ale do wszystkiego nie polskiego trzeba podchodzi z obiektywizmem.
Nie no...nie doceniasz mnie Pagon ;). Dobrze wiem, że wg. procedur (czy raczej danych radiowych, bo nie słyszałem o procedurach nt. wzywania pomocy przez strażaka - jeśli masz takie to jestem gorąco nimi zainteresowany) hasłem wezwania pomocy jest "RATUNKU", ale...

1. Cały sęk w tym, że hasło wezwania pomocy, powinno być jednoznaczne, czyli takie, którego żadną miara nie można pomylić z czymkolwiek innym. Dlaczego np. nie powinno się wołać „POMOCY”? Ano dlatego, że w trakcie komunikacji radiowej, a wszyscy wiemy, że czasami rożnie jest z jakością korespondencji, możemy źle zrozumieć przesłanie wiadomości. Możesz zwyczajnie pomylić, zdanie „Potrzebuje POMOCY w wyrzuceniu tej kanapy na zewnątrz” ze zdaniem „Potrzebuję POMOCY, żeby stąd wyjść”. Ze słowem RATUNKU jest podobnie – ono też może zostać użyte w różnym kontekście. A przecież nie ma zakazu używania tego słowa w komunikacji radiowej do innych celów niż wezwanie pomocy, zgadza się? W przypadku „MAYDAY, MAYDAY, MAYDAY” (koniecznie powtórzonego trzy razy) nie ma możliwości pomylenia kontekstu wiadomości. No i procedury stosowane na oceanem najczęściej wyraźnie mówią, że tego słowa NIE WOLNO używać w żadnym innym kontekście.

2. Lepsza jest wydaje mi się wyrazistość brzmienia tego słowa. Nie wiem czy wiesz, ale w komunikacji radiowej po angielsku zaleca się, by słowo „dziewięć” (ang. nine), nie wypowiadać jako „najn”, tylko jako „najner”. Brzmi trochę inaczej niż zwykłe słowo „dziewięć”, ale za to brzmi znacznie wyraźniej. Tak samo jest z RATUNKU i MAYDAY – wydaje mi się, że MAYDAY (powtórzone na dodatek trzy razy) brzmi wyraźniej.

3. Bądź co bądź, to nie jest słowo angielskie – wywodzi się z francuskiego i oznacza mniej więcej „życie jest w niebezpieczeństwie”. No i jest to międzynarodowy sygnał wezwania pomocy – co akurat z naszego punku widzenia może nie być najważniejszym argumentem.

A tak w ogóle, to zagadnienie wzywania pomocy przez strażaków, jest trochę bardziej skomplikowane. mam w zamyśle napisanie na ten temat artykułu – tylko nie wiem kiedy się wyrobię..:)

Jeśli mimo tego masz dodatkowe argumenty, albo po prostu się ze mną nie zgadzasz, daj znać...nie ma to jak konstruktywna dyskusja.

Witek
« Ostatnia zmiana: Sierpień 01, 2005, 20:25:23 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline Witold

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 1.569
  • Ratowanie strażaków przez strażaków
    • http://grupaszybkiegoreagowania.strefa.pl
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #71 dnia: Wrzesień 16, 2005, 14:08:25 »
Nie mogę się nie pochwalić!

We wrześniowym numerze Przeglądu Pożarniczego (09/2005) ukaże się artykuł pt.: "Grupy Szybkiego Reagowania - doświadczenia amerykańskie".
Autorzy: mł. kpt. inż. Szymon Kokot i Witold Nocoń


Zachęcam do lektury.. :)

Witek
« Ostatnia zmiana: Maj 17, 2006, 12:56:51 wysłana przez Witold »

Do pobrania za darmo: KSIĄŻKA pt."Podstawy zabezpieczenia i ratowania strażaków podczas wewnętrznych działań gaśniczych" + prezentacje do każdego rozdziału do pobrania!
Pobierz tutaj: sapsp.pl

Offline Ajax

  • Pokój to tylko brak wojny.
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.310
  • Cały świat gra komedię!
    • http://
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #72 dnia: Wrzesień 16, 2005, 19:10:46 »
Witold! Wypada tylko pogratulować wiedzy, zapału i samozaparcia w drążeniu tematu i dążeniu do celu :) .
Życzę wytrwałości i dalszych sukcesów.
Pozdr.
Nie jeden brak wiedzy nadrabia wazeliną.

Offline zibi.gpr

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 127
    • http://www.strazgpr.mix
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #73 dnia: Wrzesień 16, 2005, 21:44:12 »
Witek gdzie ten koleś pozorant ma rękawice ?? :D  przeciesz to pozoracja akcji gdzie BHP?  ;)
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 16, 2005, 21:44:27 wysłana przez zibi.gpr »

Offline PALTO

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 65
Ratowanie Strażaków: Odpowiedzialność Czy Choroba?
« Odpowiedź #74 dnia: Wrzesień 20, 2005, 05:38:43 »
WITOLD z tego co wiem (a mam dosc bliskie phoenix zrodla) po analizie zdzarzen z kilku ostatnich lat amerykanie zauwazyli ze grupy szybiego reagowania nie spelniaja wczesniej zakladanej funkcji. W tej chwili strazacy w phoenix i okolicznych miastach arizony zmieniaja systemy bezbieczenstwa owszem grupy szybkiego reagowania nie zostaly jeszcze usuniete ale powoli wypiera je inny system bezpieczenstwa - dokladne ewidecjonowanie osob wchodzacych i wychodzacych ze strefy niebezpiecznej (nie pisze zadymienia bo to przeklada sie na wszystkie inne sytuacje) - strazak jest przypisany do lini wezowej i ma sie znajdowac przy tej lini bez wzgledu na rozwoj sytuacji. Co wazne (i tyczy sie grup szybkiego reagowania) wprowadzany system bezpieczensta obejmuje istnienie grup "on deck" - to zmodyfikowana wersja grup szybiego reagowania ktora uwzglednia zabezpieczenie strazakow pracujacych w strefie na nieco innych zasadach niz te o ktorych piszesz. Jesli chcesz wiedziec cos wiecej postaram dostarczyc ci sie jakies materialy ale to dopiero za kilka dobrych dni.

konkluzja jest taka - nie wierz we wszystko to co jestes w stanie przeczytac w internecie bo to tylko poglady gadajacych glow - ktore bardzo czesto o prawdziwej strazy pozarnej nie maja pojecia - a nasi koledzy zza oceanu nie zawsze sa idealem do nasladowania
wszystko trzeba przelozyc na nasze realia przeprowadzic setki cwiczen sprawdzic jak to wychodzi "na sucho" a pozniej mozna podjac jakies konsekwentne kroki

ale brawo za odwage w walce o doskonalenie wiedzy strazakow - tego nigdy za wiele - i to jest jedna z rzeczy ktorej powinnismy sie nauczyc od kolegow - nauczmy sie uczyc bez wzgledu na staz pracy bez wzgledu na to co mamy na pagonach gdy jestes strazakiem nigdy nie mozesz powiedziec ze wiesz wystarczajaco duzo

PZDR
AUDACES FORTUNA IUVAT