Wszyscy jesteśmy zszokowani taką interpretacją ustawy z 1991 roku...
W ciągu roku strażak-ochotnik może być zwolniony z pracy na rzecz działań w ochronie ppoż. na okres nie dłuższy niż 6 dni. Tylko powiedzcie mi, gdzie w Polsce zwalniają z pracy, aby móc biec na syrenę? Ja jestem członkiem OSP od 4 lat i w życiu nie słyszałem o takim przypadku...
Jak sami piszecie, "odwalamy" kawał roboty pomagając PSP, na równi z nimi narażając swoje zdrowie i życie, aby ratować ludzi, których możemy nigdy więcej nie spotkać, nie oczekując od nich nawet słowa "dziękuję". Dlaczego mamy to robić za darmo? Ekwiwalent, który do tej pory otrzymywaliśmy i tak nie był wysoki, była to symboliczna kwota. Zakończenie wypłacania ekwiwalentu może w skrajnym przypadku doprowadzić do likwidacji nawet najprężniejszych jednostek OSP. Znam osoby, które nie widzą sensu dalszego działania w zamian słysząc obelgi i słuchając komentarzy typu "dlaczego przyjechaliście bez wody?" czy "trzeba było jeszcze wolniej jechać".
To, jak bardzo potrzebni są strażacy OSP wykazała chociażby wczorajsza nawałnica, która przeszła nad Olsztynem. Zalane ulice, piwnice i budynki odwadniało oprócz zastępów PSP, 5 zastępów z jednostek OSP z terenu powiatu olsztyńskiego. Trzeba do tego doliczyć pompowania, usuwania drzew i wypadki, które równorzędnie miały miejsce na terenie powiatu. Dla przykładu, gdy jeden z zastępów z mojej jednostki pomagał zawodowcom w Olsztynie, my drugim zastępem usuwaliśmy powalone drzewo na drodze krajowej, oraz wypompowaliśmy wodę z zalanej ulicy w mojej miejscowości...
W mojej OSP działają także strażacy zawodowi, którzy po zdaniu służby nadal są w ciągłej gotowości, ponieważ działalność w OSP traktują jako "przedłużenie" służby w PSP. Zgodnie z nową interpretacją przepisu, mają ryzykować zdrowie, a w skrajnym przypadku życie za darmo?
Chciałbym się dowiedzieć, czy jakby ktoś z członków rodziny pani Edyty był strażakiem-ochotnikiem, to nadal "twardo" stałaby przy tym, aby zaprzestać wypłacania ekwiwalentu... Przykre jest to, że mimo poświęcenia jakie wkładamy w swoją robotę włodaże IV RP szukaja oszczędności, nawet na nas...
Pozdrawiam.