Witam
Ostatnimi czasy, doszla do mnie i do moich kolegow wiesc, iz nie mamy nadgodzin, lub zostalo ich bardzo niewiele, nie byloby to nic dziwnego, gdyby nie to, ze kilka dni wczesniej kazdy z nas mial ich sporo.
Po moim pytaniu co sie stalo i skad sie to wzielo, dostalem pod nos pismo BK I 110 22/2 07, w ktorym w jednym z punktow byl zapis, ze strazaka mozna sciagnac do sluzby 8 razy w okresie rozliczeniowym bez potrzeby oddawaniu mu nadgodzin, jesli bedzie to spowodowane zapewnieniem ciaglosci sluzby. Teraz moje pytanie do Pana Komendanta, jak to jest, ze na podstawie tego pisma, wydanego w polowie stycznia rozlicza sie okres poprzedni?
Nie rozumiem - "rozlicza się okres poprzedni". Chciałem wiedzieć ile czasu przepracowanego w sposób nie budzący wątpliwości jest czasem ponadnormatywnym. Czy skoro za chwilę dane te w ogóle do KG nie będa przesyłane, to tym razem napisze Pan, że nadgodziny odparowały? Ja uważam, że art. 71a wskazuje, że czas od 40 do 48 godzin został zrekompensowany urlopem dodatkowym. Związki, że jest to gratyfikacja nie wiadomo za co, a czas ten pozostaje do oddania. Żadna instytucja w kraju nie chce sie na ten temat wypowiedzieć. Czekamy na wyroki sądów - ale uwaga w indywidualnych sprawach do załatwienia w ramach budżetu poszczególnych komend, albo na rozwiązanie systemowe w postaci płatnych nadgodzin, które proponuje w moim projekcie ustawy o nowelizacji PSP. Są jeszcze inne możliwości jak np. propozycja DZK. Tak czy inaczej najwyższa pora przyjąć w jaką strone idziemy. Pozdrawiam. W. Skomra
Nie rozumiem "sposób nie budzący wątpliwości"... Czy to, ze ja i moi koledzy bylismy w pracy i przy 40 godzinnym tygodniu wypracowalismy nadgodziny, budzi watpliwosci?
Jak wtedy pracowalismy, nikt nie mowil, ze przez to, ze jestesmy w pracy zapewniamy ciaglosc sluzby, ze te sluzby, ktore pelnimy, robimy za frajer, no bo tak trzeba... Przychodzilismy, bo dostalismy polecenie o trzymaniu stanu minimalnego, przyznaje, mniejsza ilosc osob, nie zapewnialaby pelnej obsady jednego samochodu wyjazdowego... Nagle, pojawilo sie nowe okreslenie, ktore wszyscy ochoczo podlapali i ktore wszyscy uzywaja, a ktore nikt nie potrafil wczesniej zdefiniowac... Po pytaniach na forum, widze, ze nadal nie wszyscy wiedza, co to jest ciaglosc sluzby...
Nie wiem, co sie dzieje, ale widze za to, ze dzieje sie wiele rzeczy, ktore staraja sie, uprzykrzyc prace... Ja nie wzbraniam sie przed pracowaniem, co to to nie, bardzo podoba mi sie zawod strazaka, moge przychodzic pracowac sluzba w sluzbe, ale na jasno okreslonych warunkach, a nie, ze mamy 40godzinny tydzien pracy, ale nie, godziny, ktore przepracuje budza watpliwosci, nie moga byc liczone do ponad normatywnych... Super...
Cos pieknego... I po co, czlowiek ma sie starac, skoro widzi, ze z kazdej strony rzucaja mu klody pod nogi...
? A co jesli dojdzie do zmian w systemie emerytalnym? Co niby, jest nieprawdopodobne, ale dlaczego wszyscy sie nad tym zastanawiaja...? Wiadomo, nie zostanie to wprowadzone z dnia na dzien, ale wystarczy kolejny chory projekt, a kto moze, to na ta emeryture odejdzie... Czy nie widac tego w Warszawie?? Czy tak trudno to dojrzec...??
Pytanie do Pana Komendanta:
Jak zacheci Pan mlodego strazaka po np. aspirantce ( takiego jak ja), by nadal pracowal w strazy w Polsce, by widzial nadzieje na przyszlosc, by wiedzial, ze pracujac w strazy, za swoja prace otrzyma wynagrodzenie, ktore pozwoli mu utrzymac jego i rodzine, pozwoli na realizacje marzen poza zawodowych...?
Z nadzieja,
solosar