Wydaje mi się, że wszyscy skupili się na odśnieżeniu drogi, a co z poszkodowanymi?
Przy dwu metrowych zaspach bez wirowego pługa szanse na przejechanie są raczej zerowe.
Na miejscu zostawiłbym tylko po 2 osoby z każdego wozu, żeby prubowały udrożnić drogi dojazdowe, reszta do domu 4 osoby z PSP z SODO i 2 torbami psp zostaje jeszcze 8 osób z OSP jeśli wyjechały pełne obsady 4 osoby biorą D10W rzucają na nią Niagare i kilka łopat, pozostałe 4 pilarkę i armaturę wodną, jedna z osób przy samochodzie zasówa do sąsiada po deta. zostaje jeszcze GOPR do wożenia poszkodowanych do karetek na drodze, bo przecież nie zostawimy ich na mrozie, a odśniżanie zapewne potrwa
http://www.ratownictwo.org.pl/details.php?image_id=7442&mode=searchZnałem cały opis gospodarstwa więc było łatwiej zaplanować akcję z góry co innego jak bym nie wiedział, że nie ma hydrantu, a jest staw. Wtedy w pierwszej kolejności poszli by ludzie z SODO i armaturą