uważam, że mocno przesadzacie i niepotrzebnie wytykacie tym strażakom. Nie jest to akcja wysokiego ryzyka (ani nawet wyższego), bardziej od poparzenia należałoby się wystrzegać trujących gazów z palących się śmieci z kontenera. Ludzie przecież wyrzucają do śmietnika wszystko, od zużytych termometrów, do odpadków roślinnych i do plastików. Paląc się to, wytwarza dużo szkodliwych związków od dioksyn (które są cholernie toksyczne cytat z wikipedii:
Temat dioksyn i zmniejszenia ich emisji stanowi nieprzerwanie jedną z największych gałęzi działań wielu organizacji ekologicznych. Organizacje te często za główne źródło emisji dioksyn do atmosfery podają spalarnie odpadów. Gazy odlotowe z najnowocześniejszych spalarni zawierają jednak znacznie mniej dioksyn niż powietrze, którym na co dzień oddychamy. Wielokrotnie więcej dioksyn przedostaje się do naszych organizmów wraz z tak zwanymi "potrawami z grilla" a także na skutek palenia drewna w otwartych i źle wentylowanych kominkach.
) Chcąc zrobić taką akcję za wzorową, należałoby dojechać na 20 - 30 m od śmietnika, zabezpieczyć miejsce zdarzenia taśmą, pachołkami, ewakuować osoby postronne poza teren akcji, ratownicy ubrani na full z aparatami i maskami gaszą pożar kontenera prądem wody, a woda z palącego kontenera jest rozcieńczana bądź neutralizowana przez np wodę wapienną.
Popatrzcie w lustro jak u Was akcje przebiegają, później się czepiajcie.
Osobiście jak dla mnie to tylko za blisko podjechał jeden samochód i za dużo był tam osób postronnych - ale to taka głupia mentalność ludzi, że się pchają i nie zwracają uwagi na polecenia dowodzącego. Sam tez z tym walczę i często bezskutecznie (zabiera mi to dużo cennego czasu).
Podsumowując, cytat: "Cokolwiek robisz, rób porządnie" - odnosi się do każdego. i należy popatrzeć czasami w lustro by samemu odpowiedzieć na to pytanie....