Dokładnie, nie przyjechałbym, gdybym był u władzy do spotkania towarzyskiego osób, które za przeproszeniem pojechały tam któryś raz z rzędu - na krzesłach mają swoje inicjały, kawka, ciasteczka - jakiś poczęstunek i pieprzenie głupot o problemach, które miały miejsce wiele lat tematu - bo większość to chyba II Wojnę Światową ma za sobą. Nic się nie zmienia - My mamy Was w dupie, bo sami sobie musimy radzić, Władze też mają Was w tyłku - bo nie potraficie walczyć o nasze, tylko delegacje, delegacje ... Śmiech na Sali!