W całym pomyśle jest błąd logiczny. Polega on na założeniu, że odwołanie KG jest celem. Gdy ewidentnie nim nie jest. Odwołanie KG jest jedynie czynnością, bez gwarancji, poprawy sytuacji. Krótko mówiąc można dać na tacę, zaciskać zęby, splunąć przez ramę lub złapać się dowolnych innych sposobów, bo nadal racjonalnego wpływu na wybór nie mamy. W pomyśle nie ma śladu nadziei, że kolejna osoba na stanowisku KG coś zmieni (będzie reprezentować inną postawę).
Zamiast zmieniać komendanta, trzeba opracować uniwersalne metody rzeczywistego wpływania na swoją sytuację, BEZ WZGLĘDU na to kto jest komendantem. Rozwinąć działalność związkową, znaleźć kanały nacisku np. poprzez media, zastosować taktykę pełnej jawności, Czy środowisku lekarskiemu musi sprzyjać minister zdrowia, żeby wywalczyli swoje płacowe/godzinowe postulaty? Nie, minister może swoje kwestie wykrzykiwać, a karawana i tak jedzie dalej. Jeśli elitarne środowisko lekarskie nie jest nośne można podać inne, które umiało sie zorganizować.
Zamiast zwalniać komendanta ze stanowiska już lepiej poświęcić czas i energię, żeby nawoływać do nie głosowania w wyborach na partie neoliberalne (pis, po, sld, lpr oraz pozostałe sympatyzujace), co musi przynieść wymierne korzyści dla organizacji par ekselance zasilanych w 100% z budżetu państwa. Chcecie pieniędzy, pewności zatrudnienia, stabilności musicie poprzeć wysokie podatki, sferę socjalną i państwowy interwencjonizm. Kto myśli że z Tuskiem, Rokitą, 2x Kaczyńskim, Olejniczakiem, Borowskim, i resztą, można tworzyć np silną straż ma kłopoty z logiką. Od parunastu lat mamy mydlenie oczu. Gdzieś się zabiera cichaczem, żeby gdzieś krzykliwie ogłosić podwyżkę. Taki cyrk trwa cały czas, tylko niektórzy robią to subtelnie inni się nie pi.... i wycinają ile można. Ogólnie stale mniejsza kołderka. I co ma ten komendant niby zrobić? Tu szkoda energii na doraźne rozwiązania, naprawdę.