Naprawdę nie rozumiem waszego podejścia do tego co się teraz dzieje. Szkoda nerwów i energii – przecież te obietnice są całkowicie na wodzie pisane. Jest kampania wyborcza, czyli festiwal kłamstw, niedopowiedzeń i obietnic wszelkiej maści, w dużej mierze bez pokrycia. Poczekajmy do 15.10 i wtedy będzie wiadomo z kim konkrety ustalać – czy to ze „starymi-nowymi” czy z innymi decydentami. Obawiam się tylko, że niezależnie kto wygra, to już takich propozycji jak w kampanii na stole nie będzie. Obym się mylił.