A moim zdaniem po dziennych szkołach nie powinno dostawać się od razu stopnia maksymalnego, tylko co roku awans o jeden stopień od początku podjęcia nauki. To by wydłużyło czas praktyki w służbie i nikt by nie marudził, że mł. asp. po szkole jest dowódcą bo taki delikwent miałby 8- 9 lat służby.
Dowodzenie pojedynczym zastępem to nie inżynieria kosmiczna. Problem z absolwentami jest taki, że uczą ich ludzie nie mający pojęcia o realnej służbie i pracy na zmianie. Chłopakowi wkładają do głowy rzeczy zbędne a ma problemy z ECS i czasem służby, z SWD czy ze zrobieniem dobrej dokumentacji do ćwiczeń czy analizy.... A taka proza życia jest kluczowa z punktu widzenia zmianowej administracji która mlody dowódca powinien chociaż w podstawowym zakresie ogarniać (ECS) lub być fachowcem (dokumenty)
I co wszyscy tacy są? Jest naprawdę sporo przykładów ml. asp. gdzie przychodząc na jednostkę mają pokorę i uczą się i interesują i co z tego mają? NIC bo przecież za młody. W straży się przyjęło że czy się stoi czy się leży to wraz ze stażem się nalezy.
I wydaje się że tu leży problem...
Nie docenia się rozwijających się ml. asp. Tylko z góry zakłada się że jest za młody...