Coś realizacja tej "misji", słaba w praktyce.
Dziś dzwonili i szukali RM chętnych do pracy w PRM , jako oddelegowanie z PSP. Chetnych brak.
Tak chętnych brak bo nie podali na jakiej zasadzie rozliczenie godzin, jaka odpowiedzialność, ubezpieczenie OC i w razie zakażenia, gdzie skoszarowany, jaki system godzin pracy i najważniejsze czemu na ochotnika a nie wydane polecenie (rozkaz) czyżby ktoś się bał wziąć odpowiedzialność za decyzję? Jak wygląda zabezpieczenie w odpowiednie środki ochrony indywidualnej itd itp. Nikt z medyków mających rozum naszym rządzącym nie zaufa....
wojewoda już wcześniej pisma słał kto pracuje i czy jest niezbędny lokalnie czy można go wysyłać w świat - kierownik pogotowia jednego czy drugiego szybko odpowiedział, że teraz grafik ledwo się trzyma i jak nas gdzieś przekierują np do Wawy to Polska na powiecie i w mniejszych miastach leży.
Przewidując to dowódcy sugerowali brać więcej dyżurów w lokalnych szpitalach i ZRM , żeby nas nikt z własnego podwórka nie wyrwał bo już tutaj spinamy grafiki jak koledzy RM wypadają na kwarantanny - fizycznie brakuje ludzi do pracy.
Jedno pogotowie już ogłasza konkurs na przyjęcie do pracy ratowników KPP i robi zaciąg wśród medyków wojskowych...
No ale frustraci powiedzą, że nam się w dupach przewraca...na szczęście normalni koledzy życzą powodzenia bo wiedzą, że działając lokalnie ratujemy ich bliskich, znajomych i mieszkańców naszych miejscowości.
Po KPP w PRM już dawno brali dyżury.
Pamiętam kilka lat temu, paru strażaków po KPP w FALCK-u tak dorabiali i nie tylko na T. Dziś również znam takie przypadki.