Dziś (a w zasadzie już jutro), TVP1, godz. 01.25.
Kanadyjski film dokumentalny pt. "Kościółek przy Ground Zero" (2002). W zasadzie nie o strażakach, ale o 11 września...
Kiedy 11 września 2001 r. w Nowym Jorku runęły wieże World
Trade Center, pod ich gruzami zniknął też wznoszący się w pobliżu
niewielki kościółek grekokatolicki pod wezwaniem św. Michała. Ten
fakt, niewiele znaczący wobec tamtej tragedii, jest jednak istotny dla
parafian skupionych wokół kościółka. Należeli do nich przede
wszystkim przedstawiciele greckiej mniejszości w Nowym Jorku, ale
zwłaszcza w początkach działalności kościoła bywali tam również
Ormianie, Włosi, libańscy chrześcijanie.
Budowla stanęła na Manhattanie w 1922 r. Podczas gdy
większość innych kościołów zbudowanych w tych okolicach dawno
przeniesiono w miejsca położone dalej od centrum, dom Boży pod
patronatem św. Michała trwał tam, gdzie go pierwotnie wzniesiono.
Parafianie wspólną decyzją odrzucili miliony dolarów oferowane im
za cenną działkę budowlaną w sercu Manhattanu, byle tylko ich
kościół nie musiał zmieniać siedziby. Z zewnątrz budynek wyglądał
skromnie, niemal surowo. W środku znajdowały się cenne ikony, z
których żadna nie ocalała.
Od 1972 r. parafią kierował 75-letni dziś proboszcz John
Romas, urodzony w Grecji, ale od ponad 50 lat mieszkający w USA.
Na gruzach swego kościoła płakał jak dziecko i dlatego za
najważniejszy cel postawił sobie jego odbudowę. Wspierają go w tym
przedsięwzięciu jego wierni. Chcą zrobić wszystko, by w tym miejscu
znów stanęła ich świątynia.