Znowu magazyn i znowu pomysły na wyznaczanie w nim strefy zagrożenia wybuchem.
Nie można tak podchodzić.
Panowie przepisy są co najmniej nieprecyzyjne. Wg definicji przepisów kuchnia w domu powinna być strefą zagrożenia wybuchem. Ma nieporównywalnie większe szanse na stworzenie zagrożenia wybuchem.
Strefę zagrożenia wybuchem należy wyznaczyć, jeżeli mieszanina paliwowo - powietrzna wytworzy mieszaninę o objętości co najmniej 0,01 m3 w zwartej przestrzeni.
Czyli wszędzie.
Tam gdzie masz butlę z gazem, instalację gazową, pojemniki z benzyną, instalację wodoru itd.
Sprawę trzeba przeanalizować pod różnymi kątami.
- możliwości emisji (w magazynie jest mała; szanse na rozszczelnienie wszystkich opakowań praktycznie żadne)
- zabezpieczeń (np. detekcji i automatycznej wentylacji)
- kontroli i użytkowników (czy to jest ogólnodostępne czy tylko dla przeszkolonych pracowników)
itd.
Wyposażenie pomieszczenia skategoryzowanego jako Ex to olbrzymie koszty.
Ostatnio jakiś geniusz stwierdził, że w laboratoriach uniwersytetu są palniki gazowe i wyznaczył w pomieszczeniach strefę 2. Skoro tak to studenci nie mogą używać otwartego ognia (czyli przedmiotowych palników) i powinni chodzić w ubraniach antyelektrostatycznych.
Innym razem kolejny geniusz wyznaczył kosztującą grubą kasę strefę w magazynie składującym farby... wodne.
Magazyn musi być naprawdę poważnie zagrożony, nie mieć zabezpieczeń, mieć substancje o wysokim współczynniku prężności par żeby być strefą.