O ile dobrze pamiętam to właśnie po powodzi 2010 zaczęło się liczenie nadgodzin od dyspozycji do powrotu. Teraz nas nie stać... bo to chyba jedyny argument, a uzasadnienie do tego projektu to kpina ze wszystkich, którym się jeszcze chce uczestniczyć w długotrwałych działaniach.
Wracając do tematu d-ców JRG (bo powyższa dyskusja pasuje raczej do wątku o nadgodzinach) to obstawiam, że za rok będą towarem wysoce deficytowym, bo zarobki niższe od d-cy zmiany (licząc nadgodziny) a system służby jak w kołchozie.
Ale skąd niby ma o tym wiedzieć ktoś, kto prosto po SGSP trafił do KG. Przecież tam za biurkiem wiedzą najlepiej czego potrzeba (= jak dopieprzyć) strażakowi.