Strażak podjął decyzję słuszną lub nie słuszną w oparciu o swoje spostrzeżenia i ocenę sytuacji ze swojej pozycji. Jak dla mnie jako doświadczonego ratownika nie widzę tutaj nic karkołomnego. Każdy pożar zamknięty niesie za sobą mniejsze lub większe zagrożenia w postaci butli z gazem czy instalacji elektrycznych. Nie wspomnę o walących się na głowę sufitach czy innych nieprzewidzianych sytuacjach. W każdym przypadku KDR poniósł by odpowiedzialność. Za to bierze pieniądze i od tego ma mnóstwo czasu do 15:30 aby ułożyć sobie zmianę służbową, która ma w takich sytuacjach robić to co do nich należy.
Ludzie negujący postępowanie tego strażaka a w szczególności Pan Kapitansztabowy - zbyt długo grzali cztery litery przy wypełnianiu tabelek.
Długo razem służyliśmy? Tak dobrze wiesz co wypełniałem i jak długo. Prawdą jest, że na podziale mamy zbyt dużo papierów i tabelek, i że może już zbyt długo "grzeje cztery litery" przy pożarach, ale pocieszam się, że do emerytury już blisko. Żaden strażak będąc ze mną na akcji nie miał wypadku i chciałbym, żeby tak zostało, dlatego z takim turbostrażakiem bym się bał jechać. Piszesz, że jesteś doświadczonym ratownikiem, ile masz służby? Zgodzę się co do tego, że "zmiana służbowa w takich sytuacjach ma robić co do nich należy", ale tutaj strażak zrobił jakieś firekomando na własną rękę. Na "ułożenie" zmiany jest czas do 15:30? A potem co? Dzwonek jak w szkole na koniec zajęć i dowódca zmiany już nie ma głosu? (takie teksty świadczą jedynie, że straż zawodową znasz jedynie z opowiadań/forum/filmów). Odpowiedzialność bierze każdy za siebie, a nie że dowódca bierze kasę (za dużo rzeczy swoją drogą) to ma mnie prowadzić za rękę, bo jak coś mi się stanie to on pójdzie siedzieć. Ty strażaku umrzesz/będziesz kaleką, na złość mu to zrobisz? Zaufaj tu podwładnemu, który ma gdzieś wszystkie zasady, przepisy, rozkazy i zdrowy rozsądek.