To najwyraźniej nie masz pojęcia o czym piszesz. Nie wiem czy słyszałeś, ale niektórzy mają coś takiego jak praca. Zapisy pozwalające nieobecność strażaka w pracy z powodu akcji powstały za tej "złej złej komuny" i wówczas działały nie najgorzej. Jeszcze w swojej pierwszej pracy, na państwowym etacie, mogłem czasem usprawiedliwić nieobecność akcją. Ale w dzisiejszych czasach nawet na państwowych posadach w większości przypadków ten numer nie przejdzie. A u prywaciarza masz od razu zwolnienie dyscyplinarne - nie ma już osobnego paragrafu na porzucenie pracy, teraz połączyli to z dyscyplinarką. Mam zbyt fajną pracę, by z powodu cudzej głupoty i niezdolności myślenia ją stracić. Chcesz karać strażaków za debilizm polityków, którzy nie potrafią uchwalić prawa mającego ręce i nogi? Bo ja nie.
A dyspozytor który nie ogarnia tematu, nie powinien nim być. Kiedyś - przynajmniej u nas w rejonie - na dyspozytorce sadzało się starszych wiekiem strażaków z dużym doświadczeniem, teraz ważne jest wykształcenie i stopień (kolejny problem stworzony przez polityków którego skutki ponoszą strażacy). Rozsądny dyspozytor w pierwszym rzucie wysyła od siebie 1 samochód resztę z OSP. Ewentualnie wysyłając więcej cofa swoje wozy, gdy ma potwierdzenie od OSP, że wyjeżdżają one do akcji. Nie wspomnę już o dość częstej sytuacji, gdy dyspozytorzy sami tworzą sobie problem na który potem narzekają...
EDIT: Przypominam też, że zawsze można poprosić OSP o przyjazd do komendy PSP na zabezpieczenie rejonu.