Tak jak w artykule "... strażacy tędy po prostu przejeżdżali,". Czyli co? dom sie pali, ludzie skaczą z okien, a " aż trzy duże wozy strażackie na sygnałowych światłach" stoją i obezwładniają wariata. Moze sie czepiam szczegółów ale to chyba nie jest robota dla PSP.
Co do tego goscia to nie wazne kto by do niego nie podszedl, czy ksiądz, czy strazak to i tak by sie na niego rzucił.
Dobrze ze go "uspokoili" i oddali w rece policji.