Witam
Jestem raczej biernym uczestnikiem dyskusji na tym forum, ale po tym co przeczytałem nie mogłem odmówić sobie napisania kilku zdań na ten temat . Jeśli to co przeczytałem w tym wątku jest prawdą (nie mam najmniejszych podstaw by w to wątpić)to nasuwa mi się tylko jedno słowo - „Bestialstwo”. Od kilku lat pracuję w tej formacji ale coś takiego nie mieści mi się w głowie, choć z przejawami rządzenia twardą ręka zetknąłem się na własnej skórze. Sytuacje które zostały tu opisane dowodzą, iż jeśli na pogardę dla innych i chamstwo nie reagujemy odpowiednio wcześnie to potrafi się to rozwinąć do takich niewyobrażalnych rozmiarów jak opisane w postach powyżej. Można i trzeba tak jak koledzy (w postach wcześniejszych) szukać podstaw prawnych, wytycznych, aby możliwość takiego zachowania wyeliminować w przyszłości, ale dla mnie jest to najzwyczajniej nieludzkie i żadne regulaminy czy zarządzenia nie są w stanie zastąpić zrozumienia i szacunku dla innych, niezależnie od tego jakie stanowisko piastują i czym się zajmują. Jeśli ktoś uczciwie pracuje to bez względu na to czy jest ochroniarzem, sprzątaczką, czy prezesem spółki należy mu się szacunek, ale chyba ten sposób myślenia należy wynieść z domu.
Jako oficerowi PSP jest mi najzwyczajniej wstyd za funkcjonariuszy (nie wypada użyć słowa ludzi) który z taką bezmyślną pogardą traktowali strażaków podczas inspekcji. W dzisiejszych czasach nawet morderców i pedofili traktuje się z większym szacunkiem niż Grupa Inspekcyjna traktowała kontrolowanych. Przychodzi mi teraz do głowy zacytowanie klasyki polskiego kina (fragmenty dialogu z filmu CK Dezerterzy, film na podstawie książki Kazimierza Sejdy, monolog kapitana Wagnera do von Nogaja)
”Doprowadził Pan Kompanię do upodlenia”
„Nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które mogłyby dostatecznie obelżywie określić pańskie postępowanie.”
„Pan się nie nadaje nawet do sądu dla ludożerców, buszmenie”
W moim odczuci jeśli dolnośląski KW nie przeprowadzi rozmowy w tym tonie z Panami i nie wyciągnie z tego daleko idących konsekwencji, nie pozostanie nic innego jak temat mocno nagłośnić w mediach. Nigdy nie byłem zwolennikiem wyciągania wewnętrznych spraw formacji na forum medialne, bo to raczej nikomu z nas nie służy, ale w obecnej sytuacji bez wahania po takie kroki na pewno bym sięgnął. Kolejnym aspektem jest to, że na takie zachowanie Grupy Inspekcyjnej musiał ktoś przymykać oko, albo wręcz zezwalać na takie postępowanie, mam nadzieję że i taki „odpowiedzialny” nie pozostanie nietknięty, choć znając strukturę PSP od wewnątrz, zastanowiłbym się czy sam KW nie wiedział już wcześniej o całej sytuacji. Znam przypadki z KM w Warszawie (za poprzedniego „dyktatora”) gdzie Kontrolujący działał na zlecenie 01, aby udowodnić podwładnemu że na dane stanowisko się nie nadaje. Nie jest to do udowodnienia ale jak to zwykle bywa wszystkiego można się dowiedzieć z rozmów „od kuchni”. Mam ogromny szacunek dla tych którzy wreszcie zdecydowali się na ujawnienie takiego procederu, choć może to niewiele będę ich wspierał w każdy możliwy sposób. Przy tej okazji może warto sobie zadać pytanie dlaczego takie sytuacje się zdarzają? Piszę że się zdarzają, gdyż jeszcze cztery lata temu w województwie śląskim (nie wiem jak jest teraz) wyjazd Oficera Operacyjnego (na każdej zmianie) wywoływał panikę w całym województwie. Nieoficjalnie mówiło się o tym, iż 02 w rozmowie z Oficerami Operacyjnymi zasugerował, że skoro kontrole nie wykazują dostatecznej ilości błędów, to znaczy że to stanowisko nie jest potrzebne i albo Panowie wezmą się do pracy, albo będą duże zmiany. Oczywiście „do pracy” się zebrali, choć osobiście nie doświadczyłem przypadków upodlenia, czy też upokarzania strażaków, jednak trzeba przyznać że inspekcje były nadzwyczaj a czasem bezsensownie szczegółowe.
Pozwolę sobie zamieścić na tym forum kilka zdań moich przemyśleń na ten temat, są to moje prywatne opinie i mam nadzieję że nikogo nimi nie urażę, zwłaszcza że jestem z nielicznej grupy strażaków którzy cenią zarówno pracowników PB jak i wykonujących czasem nawet bardziej odpowiedzialne zadania pracowników systemu 8 godzinnego (sam pracuję w PB) . Nie chciałbym też generalizować, bo osobiście uważam że sama idea inspekcji jest bardzo słuszna i część z Oficerów operacyjnych (których miałem przyjemność spotkać podczas swojej służby) wypełnia doskonale swoja rolę spotykając się w połowie pomiędzy nie wywoływaniem paniki na hasło „kontrola”, a sprawdzeniem istotnych aspektów funkcjonowania JRG. Pierwszym problemem jest według mnie klucz doboru ludzi na te stanowiska. Moim zdaniem jeśli Oficer operacyjny nie był wcześniej (przynajmniej rok) dowódcą zmiany czy jednostki, to po pierwsze jakie ma doświadczenie w kierowaniu działaniami, a po drugie jaka jest jego wiedza z zakresu funkcjonowania JRG? Poza teoretyczną żadna. Wszyscy wiemy że poza przeprowadzaniem inspekcji operacyjny powinien, a może przede wszystkim kieruje działaniami przy zdarzeniach które wymagają udziału większej ilości SIS. Bez praktyki w kierowaniu chociażby plutonem czy sekcją nie wyobrażam sobie aby taki funkcjonariusz poradził sobie z tym zadaniem.
Zmiana w PSP czy cała jednostka jest to zbiór ludzi o różnych poglądach, ambicjach, priorytetach i sposobie zaangażowania. Jeśli będąc dowódcą zmiany czy jednostki funkcjonariusz potrafi z tej „zbieraniny” (przepraszam za określenie) stworzyć kolektyw działający sprawnie zarówno podczas czuwania jak i podczas zdarzeń i nikt przy okazji nie chce go za to zlinczować, to można uznać że potrafi współpracować z ludźmi i posiada pewne predyspozycje na stanowisko oficera operacyjnego. Nie twierdze że będąc dowódcą zmiany czy jednostki zawsze trzeba być dobrym wujkiem, trzeba sobie zapracować na szacunek i oczywiście wymagać, bo bez tego nie ma rozwoju umiejętności, ale ja rozumiem to tak, jeśli ćwiczymy czołganie się z wężami w błocie, to na początek pokazuje osobiście jak w tym błocie należy się czołgać. To wszystko nie daje pewności że będzie taki kandydat dobry w tym co robi ale ogranicza szanse niepowodzenia do minimum. Jeśli wybierzemy jakiegoś sadystę, który terrorem podporządkował sobie zmianę, a strachem doprawia całość to efekt jest tak a nie inny.
Z życia znam kilka przykładów gdzie w grupie jeżdżą albo świeżo upieczeni absolwenci szkół pożarniczych którzy nigdy nie pracowali w PB, albo strażacy z kilkuletnią praktyką w kwatermistrzostwie (to tylko przykład bardzo sobie cenię kwatermistrzostwo bo gdy działa sprawnie w PB pracuje się bardziej komfortowo). Zawsze w takich przypadkach pytam sam siebie co oni wiedza o pracy PB i z czego mogą mnie kontrolować poza dokumentacją (niejednokrotnie sami nie wiedza jak powinna być prowadzona prawidłowo) skoro nigdy nie zaznali tej pracy od środka. To trochę tak jakby elektryka wysłać do sprawdzenia instalacji wodociągowej, niby wie o co chodzi, kiedyś to widział ale jak się za to zabrać nie do końca wie, i zaczyna na nowo odkrywać Amerykę.
Uważam że tę sprawę należy wyjaśnić z całą stanowczością, jednak powinna ona być impulsem do zaproponowania jakichś rozwiązań, które wykluczą takie sytuacje w przyszłości. Pyskówki dają niewiele.
Pozdrawiam.