Czyli jak nie zaliczysz 50m to będziesz się odwoływał i szukał dziury w całym ? A potem nie zaliczysz drążka znowu się odwołasz, jak Ci "nie siądzie" 1000m pójdziesz z odwołaniem? Spoko, powód możesz sobie wymyślić, ale obawiam się, że na część teoretyczną może Ci już zabraknąć powodów.
Tak, wolałbym się odwoływać i "szukać dziury w całym", bo a nuż zrobię to jedno podciagnięcie więcej, czy wykręce parę setnych mniej. Wiem, że najprostszym i najwygodniejszym wyjściem jest olać wszystko i czekać rok z myślą "wtedy mi się uda, teraz mi się nie chce". Może mam zryty charakter, ale ja tak nie mogę, i będe szukać tyle dziur, ile będe musiał aż nie osiąge celu, i jesli odwołanie da mi chociaż cień szansy, to będe ich pisać tyle ile będzie trzeba. Nazywa się to uporem w dążeniu do celu, i myslałem że wszyscy startujący do SA mają podobne podejście, no ale jeśli ktos wam powie że się nie nadajecie, a Wy się z tym godzicie, i nie próbujecie udowodnić że jest inaczej - wasze życie. Nikogo nie zamierzam krytykować za decyzje jakie podejmuje. Fajnie by było też, jeśli Ci, co zdecydowali że to rzucą w pieron nie krytykowali tych, co nie chcą tego tak łatwo zrobić.
Upór w dążeniu do celu to jest powiedzenie sobie "okej nie dałem rady, to i tamto do poprawy a nad tym trzeba jeszcze popracować, wrócę za rok silniejszy" a nie płakanie i szukanie winnych, we wszystkich i wszystkim widzisz winę ale nie w sobie.
Od części teoretycznej też byś się odwołał ? Powód: miałem błąd w zadaniu x,y i z, ale teraz już się douczyłem i wiem jakie powinny być poprawne odpowiedzi..
Ziombel weź
A widziałeś gdzieś, żebym kogoś obwiniał za to że mi nie wyszło? Napisałem parę rzeczy, opisałem jak wyglądała próba w moim przypadku, ile mi wymierzyły majstry, a na ile rzeczywiście mnie stać - nigdzie nikogo nie obwiniłem za to co się stało. Daleki jestem od rzucania winami, do płaczu także, bo takie sytuacje tylko mnie dalej motywują. Co więcej wiem, że stres dodał swoje trzy grosze i problem siedzi prawdopodobnie właśnie tutaj, ale wiem też, jestem nawet pewien że tą próbę potrafię przejść z wynikiem większym niż "dobry", i to teraz, na tą chwilę bez kolejnych godzin ćwiczeń i treningów. I własnie temu się odwołuję, bo wiem na co mnie stać. Jak bym zrobił na drążku 1 podciągnięcie, to naturalne jest że odwołania bym nie pisał, ale jakbym zrobił 9 to poleciał bym do komisji od razu.
I jak już musisz wiedzieć - nie, z testu bym się nie odwołał, bo na teście nie mierzą czegoś, co może ulec drastycznej zmianie z sekundy na sekundę, i nie mierzą czegoś, co właściwie jest poza kontrolą, i ma się nijak do tego, co powinno pokazywać.
A "wrócę za rok silniejszy" i ''napiszę odwołanie bo być może jeszcze mi się uda jak się zepnę" wcale wzajemnie się nie wykluczają. Myślę nawet że idą ze sobą w parze.
Dobra narodzie, nie ma się co żryć nawzajem - kto napisał odwołania to napisał, kto nie to nie. Jest to sprawa każdego z osobna, i nikt się nie powinien drugiego czepiać że zrobił tak a nie inaczej. W końcu wszystkim nam chodzi o to samo, a to że jeden będzie próbował iść wszelkimi drogami, a drugi woli wyczekać i iść na spokojnie - to już nie ma znaczenia.