do Eqinox:
Zgodziłbym się z Tobą w temacie stanowisk łamanych, pod warunkiem że funkcjonowało by coś takiego jak "rezerwa kadrowa". Samo wydanie zarządzenia przez KG niczego nie wnosi ( a czasem utrudnia planowanie). Na przykładzie komendy w której służę : u mnie powinno w tej chwili studiować na SGSP 6 aspirantów, żeby w perspektywie 4-6-8 lat objąć stanowiska d-cy zmiany i jego zastępcy. Co z tego że na papierze są planowani skoro po całej tej rekrutacji studiuje okrągłe "0". Skoro strażaka zwalnia się do 3 miesięcy od wniosku, to ci strażacy z dyplomem inż. pożarnictwa i w stopniu aspiranckim powinni czekać w dyspozycji do mianowania (łącznie z angażem powinni dostać nominację na pierwszy oficerski). Teraz co roku powinniśmy dostać przydział na co najmniej 1 miejsce, to przy uwzględnieniu ewentualnych absolwentów dziennych (też powinni kończyć SGSP w stopniu aspiranckim i czekać na etat oficerski) można by mówić o jakieś perspektywie kadrowej. Stanowiska oficerskie w systemie codziennym wypadałoby obsadzać w ramach awansu wewnętrznego spośród d-ców zmian i zastępców. Przy obecnym czasie służby, nadgodzinach, i układzie grup w systemie codziennym pozostaje wyłącznie "metoda kija", bo przekonanie dowódcy zmiany żeby przeszedł np. na rok na st. specjalistę (na czas nauki nowych obowiązków) a w perspektywie na naczelnika chyba tylko po torturach. Poza tym zostawia wakat którego też nie ma kim obsadzić. Kiedy raporty napiszą pierwsi aspiranci mianowani z odstępstw płynnie przejdziemy do fazy która naszej firmie wychodzi najlepiej, czyli WIELKIEJ IMPROWIZACJI.
Ostatniej kwestii dowożenia chorych nawet nie staram się komentować - moderator raczej nie przepuści "prostych, żołnierskich słów" na jakie ten pomysł zasługuje.
Pozdrawiam