Panowie, przeczytałem ostatnie wpisy z tego postu i wracając do wątku...
1. Czemu tak ciężko zrozumieć, że mając dzienny system kształcenia ludzie go realizujący chcą się dalej rozwijać - nie może być tak, że obecnie oficer po Apoż jeździ 10 lat z tyłu jako ratownik - dlaczego? Dlatego, że w perspektywie lat i ogarnięcia spraw podziałowo-jednostkowych pod względem jakościowym wniesie on dużo więcej wraz z nabytą wiedzą. Czy nie słyszeliście u siebie na jednostkach typowych głosów - "chciałbym awansować, być oficerem, czekam na podyplomówkę, ale na zaoczną do Apoż nie pójdę - szkoda czasu i pieniędzy".
2. Jeżeli ktoś uważa, że oficerowie po Apoż czy jak tu się pojawiło ludzie z naboru powinni trafiać od razu na 8H to jest to nieporozumienie. Panowie, a może i Panie - już widzę ten lament starych aspirantów, którzy na inspekcjach są weryfikowani przez takie osoby. Umówmy się, że system 8H powinien być swego rodzaju wyróżnieniem dla ludzi doświadczonych. Mowa również o wynagrodzeniach. To samo tyczy się dowódców zmian/JRG.
3. Odnosząc się do stanowisk dowódców JRG. Obecny przepis kwalifikacyjny jest typowo związkowym przepisem. Prowadzi on niestety do patologii. Ludzie, którzy faktycznie się rozwijają i w siebie inwestują nie mogą godnie awansować. Uprzedzę odpowiedzi w stylu, że to nie wykształcenie decyduje itd. Oczywiście, że decyduje przełożony natomiast jeżeli mamy połapanego gościa z krótszym stażem to powinien być awansowany. Wielu KP/M trzyma się sztywno zasady stażu - ktoś nie może kogoś przeskoczyć chociażby dodatkowo ogarniał wiele innych tematów. Wielu KP/M boi się po prostu odważnych decyzji na własnym podwórku.
4. Obecne kierownictwo KG powinno podjąć radykalne kroki - albo zmieniamy drastycznie przepis kwalifikacyjny dający możliwość rozwoju osobom po dziennym szkoleniu albo likwidujemy szkolenie dzienne - prędzej czy później musi to nastąpić. Gdzie chcą awansować później tych ludzi ze stanowisk absolwentów? Jeszcze trochę...