Zanieczyszczenia to wszystko kwestia smoka i ewentualnie jego dodatkowego zabezpieczenia oraz przygotowania sobie odpowiedniego punktu poboru wody. O ile podczas działań gaśniczych może istnieć presja czasu, to przy powodzi możemy sobie przygotować , zbudować punkt poboru w miarę "czysty". Zanieczyszczenia przede wszystkim pływają po powierzchni albo są na dnie, bo zalewiska to przede wszystkim woda stojąca, co do oczka w sicie smoka, to jeśli nie byłoby takie, śmieci zatrzymałyby się na sicie przy nasadzie ssawnej pompy, niestety trawa i tym podobne potrafi przejść dalej i czyszczenie samego wirnika nastręcza nieco trudności (przetestowane osobiście, dosłownie własnoręcznie
).
Co do zasilania geodezyjnego miałem okazje robić je dzisiaj na ćwiczeniach COO. Robiliśmy zasilanie w dwu punktach. Za pierwszym razem udało się bez zastrzeżeń, za drugim, po pięciu minutach smok był tak zapchany, że trzeba było go wyjąć, wyczyścić i przestawić się z pojazdem w poszukiwaniu głębszego miejsca, ale dało się.
Jeśli idzie o zużywanie się elementów pompy, rozkręcałem kiedyś pompę dużej wydajności pracująca przez jakieś 20 lat (praca może nie ciągła, ale tez dużych przestojów nie było) w odkrywkowej kopalni torfu do odwodnień, więc w warunkach mało sprzyjających. Łopatki były nieco wyślizgane, ale nie na tyle by wydajność jakoś znacząco spadła.
Myślę że z naszymi pompami jest podobnie. Kłopotliwe może być pompowanie wody powodziowej pompami Tohatsu, bo te, ze względu na budowę systemu chłodzenia, bardzo wrażliwe są na zanieczyszczenia i łatwo je przegrzać.