Na koniec taki osobisty felietonik na podsumowanie naszej dyskusji. Pewnie wielu z nas pozostanie przy swoich zdaniach ale dla mnie była ona cena i wszystkim którzy w niej uczestniczyli DZIĘKUJĘ.
Próby „wzorcowania” wszystkiego i wszystkich powinny odejść w polskiej straży pożarnej do przeszłości. Warto powiedzieć sobie wprost: straży pożarnej trzeba więcej, a nie mniej wolności w kwestiach standaryzacji wyekwipowania w środki ochrony indywidualnej i sprzęt.
To co nas gnębi teraz najbardziej, to dążenie do biurokratycznego ograniczania obowiązujących już gdzie indziej standardów i ich zaszufladkowywania na lata, w gąszczu „strażackich” przepisów legislacyjnych, które dodatkowo trzeba notyfikować.
Naszym problemem jest też STRAŻ, gdzie nie oczekuje się od strażaków konieczności ciągłego doskonalenia i pogłębiania wiedzy szczególnie zaś w kwestii bezpieczeństwa osobistego i środków ochrony indywidualnej. Efekt jest taki, że kwatermistrz czy komendant kupując sprzęt, najpierw pyta czy dany wyrób ma świadectwo dopuszczenia CNBOP, zamiast „użyć” wiedzy, którą powinien mieć przy podejmowaniu decyzji o zakupie. Jak wyrób nie ma świadectwa dopuszczenia to koniec rozmowy o temacie.
Inna kwestia to zamiłowanie do „bylejakości”, przez źle rozumianą oszczędność. Moja ocena tego jest następująca: najpierw uporządkujmy i określmy co tak naprawdę nam potrzeba, policzmy koszty a nie bredźmy na wstępie, że nie ma pieniędzy.
KG moim zdaniem wszystko chce regulować, zaszufladkować a strażak ratownik ma być ślepym bezkrytycznym wykonawcą tych regulacji. Jeżeli ma inne zdanie staje się podejrzany.
Jednym ze skutków różnego rodzaju chybionych regulacji w polskiej straży pożarnej, jest widzialna już gołym okiem jej niewydolność ratownicza. Ostatnie duże pożary w Warszawie (most Łazienkowski) czy Łodzi (700 osób strąciło miejsca pracy) pokazują, że nie bardzo radzimy sobie na obiektach o rozbudowanej kubaturze i infrastrukturze. Bez wdrożenia efektywnego rozpoznania obiektowego, pracy KDR na wcześnie sporządzanych kartach obiektowych jesteśmy niewiele w stanie uratować. Wszystko przykrywamy kosztowną statystyką: pszczółki ,osy i itp… czyli zdarzeniami które nie wymagają pilnego trybu realizacji, znajdującymi się niejako poza misją straży pożarnej jako formacji ratowniczej.
Kończąc, wierzę jednak w niezwykłą siłę i elastyczność polskich strażaków. Na co dzień twórczo rozwiązując problemy udowadniają swoją kreatywność i mobilność. Nie wierzę natomiast w to, że urzędnicy lepiej wiedzą, jak wydawać sensownie nasz skromny, co by nie było budżet na „rzeczówkę” i inwestycje czy zarządzać rzeczywistością.
Biurokraci strażaccy, są w komfortowej sytuacji, gdy wydają bez konsultacji z użytkownikiem nie swoje pieniądze nie na siebie. To prosta droga (biorąc pod uwagę ich nie za wysoki średni poziom wiedzy ratowniczej) do niecelowych i chybionych wydatków z których nikt nie jest zadowolony.
Jeżeli zatem ktoś nam mówi, że tworząc „polskie wzory środków ochrony indywidualnej” działa w naszym ratowniczym interesie to ja mu mówię „Ameryka została odkryta już dawno” i nie ma potrzeby odkrywać jej na nowo. Szkoda czasu i pieniędzy.
Pozdrawiam.