Witam Serdecznie Forumowiczów
Pierwszy raz szukałem forum strażackiego. I jakież moje zdziwienie, bo właśnie z troski o przyszłość mojej jednostki i całego ruchu społecznego zawartego pod nazwą OSP...
Zmiany wszelkie trudne bardzo będą Panowie. Wielokrotnie Przedmówcy zwracali uwagę na koniunkturalność zainteresowania jakie poświęcają Ważne persony OSP, koncentrując je w obliczu zbliżających się wyborów a pomiędzy nimi podkreślając je głównie w wystąpieniach publicznych.
Wydaje mi się, że istota problemu leży w braku rozwiązań systemowych. I tu jakakolwiek inicjatywa wypływająca z nas samych, na dole, i tak końcowo będzie zależała od posłów.
Sporo krytyki można również wnosić do Władz Związku, bo faktycznie wydaje się iż najistotniejszą ze względu na rozwój cywilizacyjny działkę działalności OSP (czyli ratownictwo) traktują zdawkowo i jakby przy okazji działalności związanej z uroczystościami, reprezentacją, orkiestrami dętymi, itp.
Być może tu dostanie mi się za to co napiszę teraz, ale mam również wrażenie, że Strażacy Ochotnicy są również trochę winni. W Kraju jest nas około 700 tysięcy. Liczba porażająca wielkością. Z obserwacji czynionych przeze mnie na naszym terenie działania wynka, że jest ona niebotycznie zawyżona biorąc pod uwagę stopień zaangażowania Druhów. Z tego względu jak sądzę, niemożliwe wręcz byłoby przeforsowanie jakiegokolwiek rozwiązania ustawowego, które będzie wiązało się z ponoszonymi przez budżet kosztami.
Sam czuję w sobie złość i frustrację ze względu na warunki w jakich działam wespół z Kolegami na akcjach. Jeździmy nawet grubo ponad sto razy rocznie i wiele widziałem. Stary sprzęt cudem utrzymywany przez Kolegów mechaników w sprawności, brak funduszy na sprzęt mimo zrzeczenia się należnych diet na rzecz Jednostki...
Komentarzami osób postronnych się nie przejmuję. Nie wierzę również w słowa i zapewnienia działaczy. Nie wąchali dymu i pot spod hełmu nie zalewał im oczu. Nie widzieli jak umiera na drodze człowiek- ofiara wypadku. A jeśli nawet widzieli, to zza szyb samochodu przejeżdżając obok, lub stojąc w bezpiecznej odległości. A często i tego już nie pamiętają...