Krążą plotki, że wszyscy członkowie OSP jeżdżący do interwencji mają mieć zaliczoną komorę dymową i odnawianą co kilka lat. Moje pytanie brzmi - z ochotników próbują zrobić zawodowców? Do zrozumienia jest przejście komory dymowej, ale na kursie podstawowym. Poza tym ośrodki, które mają komory dymowe pracują w tygodniu od 7 do 15. Nie wiem jak miałaby wyglądać organizacja tego. W przypadku mojej jednostki najbliższy ośrodek z komorą dymową jest oddalony o ~150km. To jest wyjazd na cały dzień. No i pewnie będzie tak, że jednego dnia nie przejdą wszyscy tej komory. Dodatkowo pytanie nasuwa się jak będzie wyglądała organizacja wyjazdu - teoretycznie powinna gmina zapłacić za przejazd i za dzień ćwiczeń, ale nie wszędzie jest tak kolorowo.
Zarząd Główny powinien zainteresować się zestawieniami zapotrzebowań jednostek OSP i próbować to jakoś dofinansować albo zakupić i rozdać. Te statystyki są i ... tyle. Nic w tym kierunku się nie robi, żeby uzupełnić podstawowy sprzęt.
To samo tyczy się tych śmiesznych specjalizacji jednostek. Gruba kasa idzie na sprzęt, który prawdopodobnie będzie wykorzystany tylko na ćwiczeniach. U nas w jednostce zakupiono sprzęt do rat. wodnego, niebawem mają przyjść poduszki ciśnieniowe do podnoszenia - ja się pytam po co?! Niedługo w każdej OSP będą musiały stać minimum 3-4 samochody, żeby cały ten sprzęt upchnąć na wozy, a nie będzie miał kto tego sprzętu użyć - co raz więcej jednostek ma problem z ludźmi, najczęściej w godzinach 7-17. Może z tym powinno się coś zrobić.