Bo zazwyczaj pasujący stopień klocka stabilizującego jest trochę za wysoko, czyli budę do góry i wsuwamy klocek - fajne, logiczne, ale niebezpieczne... Lepiej wsunąć niższy stopień, a potem opróżnić opony, powoli... Chyba, że powietrza już nie ma - po wypadku lub w wyniku nadgorliwości ratowników, którzy pierwszym ruchem przebili/przecięli opony... Tu też obowiązuje zasada "primum non nocere": przede wszystkim nie szkodzić... Ale jak nazwa wskazuje stabilizacja to stabilizacja - co się zdarzyło, to niejako "zamrażamy"... Bo nawet niewielki ruch może doprowadzić do niebezpiecznych przemieszczeń wtórnych - i konstrukcji (przerwanie przewodów paliwa, zwarcie..) i poszkodowanego... Oczywiście bywają wyjątki...