Osobiście próbowałem wszystkich wersji, woda, piana ciężka, woda ze zwilżaczem (czyli tzw. piana nienapowietrzona wytwarzająca się w momencie uderzenia roztworu w gaszony obiekt). Wszystko zależy od stadium pożaru, jakie zastaniemy, oraz tego, czy jest to sama komora silnika, wnętrze pojazdu... Ostatnio miałem okazję gasić komorę silnika kilkuletniego Solarisa, piana z szybkiego natarcia (żeby jak najszybciej podać pierwszy prąd), po chwili do akcji doszła PP na W52. Rozszczelnił się też zbiornik, paliwo zaczęło się zapalać pod pojazdem. Piana ciężka z PP szybko je ugasiła i odizolowała, a SN pozwoliło dotrzeć do bardziej schowanych elementów silnika. W niecałe 2 minuty udało się zlokalizować pożar (szczęście w nieszczęściu, że chwilę po powstaniu pożaru, wracaliśmy przeciwnym pasmem drogi z innego zdarzenia pełnym GCBA).
Moje zdanie jest takie, że nie pozostaje nic innego niż kombinować, ćwiczyć, zbierać doświadczenie i dopasowywać kwintesencję tego wszystkiego do zastanej sytuacji.
Z pomorskiego warsztatu:
W załączniku - pierwsze foto z ćwiczeń, auto wypchane było po sam dach elementami wykończeń innych aut (+ oczywiście swoimi), jakieś fotele, plastiki itp. Udało się je ugasić około 70l wody z agregatu wysokociśnieniowego zamontowanego na SLRt (bez piany i zwilżaczy).
Drugie foto (w momencie dojazdu pierwszego zastępu) - jeden prąd, W52, Turbojet (Pohorje), 3% wodny roztwór deteoru - po minucie z hakiem po robocie (pozostało chłodzenie butli z gazem).
[załącznik usunięty przez administratora]