Autor Wątek: Studnie  (Przeczytany 160220 razy)

Offline felix

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 69
Studnie
« dnia: Grudzień 08, 2005, 10:57:40 »

Chciałbym poruszyć temat ratowania ludzi ze studni. Czy mieliście już takie akcje??? Wiadomo że nie w każdym mieście są  grupy specjalistyczne ratownictwa wysokościowego, więc jak poradzić sobie w takich sytuacjach bez specjalistycznego sprzętu (bez uprzezy, trojnogów itp). Jak działamy w głębokich studniach i wąskich , jakie macie techniki wyciągania poszkodowanych?? Zapraszam do dyskusji :)  

Offline SenseY

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 706
Studnie
« Odpowiedź #1 dnia: Grudzień 08, 2005, 13:06:32 »
Szczerze mówiąc nie brałem udziału w takich działaniach i nie zdobyłem wiedzy teoretycznej na ten temat, jednak zawsze można coś wymyśleć i coś zadziałać.
Jeżeli ktoś stwierdzi że piszę źle, że moje myślenie jest błędne, to proszę o sprostowanie.

W strażnicy nie czekałbym aż zbiegnie się cały zastęp. Wystarczy że będzie nas trzech, w tym conajmniej jeden ratownik medyczny. Wzywałbym jeszcze jedną jednostkę, albo z mojej jednostki wysłałbym drugi wóz no i oczywiście pogotowie  ratunkowe. Choć pewnie dyspozytor też by to zrobił.

Po dojechaniu na miejsce.

W rozpoznaniu zbieram info na temat:
- stan poszkodowanego,
- wiek,
- czas przebywania,
- głębokość studni i wody,
Biorę oczywiście pod uwagę również warunki atmosferyczne.

Jeżeli poszkodowany jeszcze się broni to wpuszczam mu koło ratunkowe. Do poszkodowanego niezależnie od jego stanu trzeba niestety się dostać. Wykorzystałbym do tego dwie linki ratownicze 20m z zatrzaśnikami na końcach, i szelki ratownicze z uprzężą, lub w razie braku tego sprzętu – pasy z zatrzasnikami. Końce tych linek podpiął bym np. do haka od samochodu linkę owinąłbym na wałku od studni, a jeżeli wałek ten jest już zbyt „wysłużony” to na krawędzi dryny powiesiłbym np. siodełka wężowe, oddzielnie dla każdej z linek. Koniec jednej linki wpuściłbym do studni, a przy pomocy drugiej linki techniką samoratawania spuszczał bym się do poszkodowanego. Ze sobą wziąłbym jeszcze dodatkowe szelki dla poszkodowanego. Tam sprawdziłbym mu oddech, w razie braku dwa wdmuchnięcia. Założył bym mu je podpiął wolną linkę do szelek, swoją końcówkę linki też bym przypiął do swoich szelek no i krzyknął bym „powoli do góry”. Myślę że w tym czasie pojawiłaby się drugi zastęp, będąc u góry w pierwszej kolejności dwa wdmuchnięcia i wyciągnięcie poszkodowanego ze studni, miałbym też cichą nadzieję ;) że koledzy mi też by pomogli się z niej wydostać. Potem pierwsza pomoc.
Należy zauważyć że poszkodowany może mieć także hipotermię. Zakładając oczywiście że jeszcze żyje.
Jeżeli jest on już na dnie, to niewiele bym zrobił, chyba że studnia nie jest głęboka, to wtedy próbowałbym wysysaczem wypompowywać wodę. Ale to już raczej chyba by nie była to akcja ratunkowa.

Pozdrawiam wszystkich i jeszcze raz zaznaczam jeżeli coś źle napisałem to piszcie. Bo to nie jest może dobry sposób, może coś przeoczyłem istotnego, a może jest lepszy metoda.  

Offline skylift

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 39
Studnie
« Odpowiedź #2 dnia: Grudzień 08, 2005, 13:22:57 »
Jesli to głęboka studnia to zapomniałeś zabrać miernika z czujnikiem O2 - uważaj bo może być po Tobie i kolegach, którzy po Ciebie zejdą.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 08, 2005, 13:26:41 wysłana przez skylift »

Offline SenseY

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 706
Studnie
« Odpowiedź #3 dnia: Grudzień 08, 2005, 13:50:26 »
Dzięki skylift. :)
Koledzy mają mnie możliwość wyciągnięcia, ale dobrze zauważyłeś. Ja o tym nie pomyślałem i tu mój powazny błąd.

Offline felix

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 69
Studnie
« Odpowiedź #4 dnia: Grudzień 08, 2005, 15:25:14 »
Moim zdaniem warto zastanowić się jeszcze nad zastosowaniem deski ortopedycznej jezeli oczywiscie jest w studni na tyle miejsca i nie ma wody.  POszkodowanego mozna polozyc na desce ,( założyć oczywiscie kolnierz) i linką ratownicza powoli wyciagac. W studniach nie za głebokich mozemy wsadzic jeszcze drabine nasadkową i nosze ciagnąć do góry po drabinie , przyczym jeden ratownik szedłby ponizej noszy i asekurował je.

Offline PALTO

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 65
Studnie
« Odpowiedź #5 dnia: Grudzień 08, 2005, 17:31:39 »
ja nie odwazyblbym sie wyslac kogokolwiek na dół bez aparatu ODO
to zbyt ryzykowne przegladajac historie nieszczesliwych wypadkow
nie raz mozna sie spotkac z przypadkami ze po poszkodowanego zszedl
(zostal spuszczony) ratownik ktorego potem trzeba bylo ratowac

warto przemyslec wczesniej jak podpiac sie do ratowanego bo ten w sytuacji
zagrozenia zycia moze nas troszke podtopic (jesli w studni znajduje sie woda)

najprawdopodobniej gdy dojedziemy na miejsce poszkodowany bedzie nieprzytomny
bodz bedzie na skraju przytomnosci bo do naszego przyjazdu w kazdej wsi znajdzie sie
jakas lina, sznurek czy rozwiazania zastepcze ktorymi beda probowali ratowac poszkodowanego osoby postronne

widzac poszkodowanego nieprzytomnego w studni nalezy podejrzewac ze stracil
przytomnosc od upadku badz w wyniku dzialania srodowiska w jakim sie znajduje
(w studni moze wystapic wysokie stezenie dwutlenku wegla badz metanu) wiec
aparat to podstawa

a wpuszczanie ratownika tylko z miernikiem stezenia to troszke abstrakcja
po pierwsze kto wozi mierniki na pierwszym wyjazdowym
a po drugie co nam daje miernik jesli trzyma go osoba ktora nie jest
zabezpieczona w sprzet izolujacy drogi oddechowe

a technika wyciagniecia dosc dobrze opisana przez sensey`a
(trudno przewidziec z jaka sytuacja bedziemy mieli do czynienia)


aha jesli studnia jest plytsza niz 8 m proponuje wpuszczenie strazaka
na linie tak aby jej dwa konce pozostaly na gorze (on wpiety zatrzasnikiem)
tak bedzie latwiej ich pozniej wyciagnac  
AUDACES FORTUNA IUVAT

Offline felix

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 69
Studnie
« Odpowiedź #6 dnia: Grudzień 08, 2005, 22:13:41 »
Cytuj
aha jesli studnia jest plytsza niz 8 m proponuje wpuszczenie strazaka
na linie tak aby jej dwa konce pozostaly na gorze (on wpiety zatrzasnikiem)
tak bedzie latwiej ich pozniej wyciagnac

 Palto w jaki sposób chcesz opuscic tego strazak na lince??? NIe słyszałem o takiej metodzie.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 08, 2005, 22:14:40 wysłana przez felix »

Offline Rob

  • Początkujący
  • *
  • Wiadomości: 9
Studnie
« Odpowiedź #7 dnia: Grudzień 09, 2005, 00:25:02 »
Proponuję rozważanie w tym zakresie podzielić na 3 etapy:

1) zabezpieczenie miejsca zdarzenia,
2) dojście do poszkodowanego i ocenę jego stanu z podjęciem działań medycznych,
3) ewakuację poszkodowanego.

ad.1
- oznaczam strefę niebezpieczną (nie zawsze człowiek wpada do czynnej w dobrym stanie studni, nieraz jest to powiązane z jakąś katastrofą),
- doprowadzam do przewentylowania komina złazowego studni i jej komory (najbardziej banalną, ale jednak nawet całkiem skuteczną metodą przy niezbyt głębokich studniach jest kilku- lub kilkunastokrotne opuszczenie i wyciągnięcie np. kurtki przywiązanej linką po to aby wprowadzić powietrze w ruch a tym samym wprowadzić w tą przestrzeń trochę świeżego powietrza),
- kontroluję (o ile posiadam odpowiedni sprzęt) zawartość powietrza w studni poprzez opuszeczenie celem dokonania pomiaru odpowiedniej aparatury,
- w razie potrzeby wprowadzam sprzęt wtłaczający powietrze do studni (np. wentylator z rękawem którego koniec opuszczam na dno studni aby wtłaczać do niej świeże powietrze od dołu tym samym wypierając "stare" do góry,
- w razie braku takich możliwości niezbędne będzie użycie aparatów ODO które jednak znacznie utrudnią bądź uniemożliwią działanie, zatem dążyłbym jednak do tego aby w strefie działań doprowadzić do uzyskania parametrów bezpiecznych,
- jeszcze jedna uwaga !!! w studni wskutek procesów biochemicznych może występować środowisko wybuchowe.

ad.2
- metodę dojścia do poszkodowanego należy raczej dopasować do panujących warunków - wskazane jest aby zabrać ze sobą zestaw do tlenoterapii i udrażaniania dróg oddechowych, zabezpieczenia kręgosłupa (kołnierz i deska ze stabilizatorami, lub jeżeli mamy na wyposażeniu kamizelka KED - wg mnie będzie lepsza od deski),
- po dojściu do poszkodowanego ocena stanu przytomności AVPU, badanie ABC, wprowadzenie tlenoterapii, badanie urazowe, unieruchomienie kręgosłupa, stały nadzór i monitorowanie stanu pacjenta.

ad.3
Sposób ewakuacji pacjenta należy dopasować do możliwości, przy czym z pewnością pacjenta należy unieruchomić podejrzewając uraz kręgosłupa. Wyjątkiem od tej reguły będzie sytuacja kiedy miejsce przebywania poszkodowanego jest zagrożone (np. zasypaniem, brakiem tlenu, mozliwością wybuche etc.)
W zasadzie można mówić o dwóch drogach ewakuacji. Najszybszą przeważnie będzie ta sama którą poszkodowany się tam dostał, czyli kominem studni. Jeżeli będzie to niemożliwe ze względów na stan komina, za mały wymiar dla ewakuacji pacjenta w unieruchomieniu itp.
Inna możliwość ewakuacji jest bardziej czasochłonna, ale raczej bezpieczniejsza dla poszkodowanego, a polega na wykonaniu wykopu otwartego w sąsiedztwie studni o bezpiecznym nachyleniu skarp (stosunek pochylenia zależy od kategorii gruntu), lub o ścianach pionowych z zabezpieczeniem poprzez szalowanie. Następnie wykonuje się przebicie przez ścianę studni na wysokości przebywania poszkodowanego lub nieco poniżej (unikać przebijania powyżej - istnieje niebezpieczeństwo urazu od spadających elementów, materiałów).
W przypadku studni bardzo głębokich metodą dojścia byłoby wykonanie w bezpośrednim sąsiedztwie studni z większych kręgów opuszczanych metodą studniarską (kopiemy dołek na jeden krąg i go opuszczamy, nastepnie będąc wewnątrz tego kręgu pogłębiamy dno studni, krąg obsuwa się w dół, na niego kładziemy kolejny i tak aż będziemy mieli odpowiedniej łębokości studnię. Wtedy pozostaje wykonanie zabezpieczonego tunelu pomiędzy studniami z przebiciem w studni z poszkodowanym, ale to już jest raczej robota dla jednostek ratownictwa górniczego (zawsze można je zadysponować).
Moim zdaniem te dwie metody z kopaniem nadają się tylko wtedy kiedy światło komina uniemożliwia wydostanie się nim, a pacjent przy podejrzeniu uszkodzenia kręgosłupa (lub wręcz przy objawach urazu kręgosłupa) nie manifestuje zaburzeń w zakresie krążeniowo-oddechowym czy też innych objawów bezpośredniego zagrożenia życia. Tutaj bardzo wskazane byłoby koordynowanie działań ratowniczych z lekarze (KDM, lub pogotowia ratunkowego na miejscu).

Offline SenseY

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 706
Studnie
« Odpowiedź #8 dnia: Grudzień 09, 2005, 09:50:38 »
Te zabiegi z dodatkową studnią, to już chyba tylko po to żeby wyciągnąć ciało. SODO rzeczywiście jest potrzbeny, przecież to oczywiste, głupio mi teraz że nie napisałem.

Czytając posty przypomniał mi się pewien film jak dziecko wpadło do bardzo wąskiej studzienki nie doleciało do dna bo zaklinowało się po drodze. Dla ratowników oczywiście była to studzienka za wąska, by usiłować tamtędy się dostać, więc obok kopali drugą.
Bardzo ważnym również było aby czym prędziej podać dziecko tlen, wzięli od pobliskiegu zakładu spawalniczego tlen, wąż i wpuścili ten wąż w dół by otoczenie dziecka było bogate w ten pierwiastek.
Ps. Film skończył się szczęśliwie. ;)

Ja pisząc swoje przemyślenia wziąłem pod uwagę że jest to zwykła sprawna studnia z wodą.

Offline Waldi

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 163
    • http://
Studnie
« Odpowiedź #9 dnia: Grudzień 09, 2005, 18:24:24 »
Patrząc na polskie warunki jest to akcja tak naprawdę specjalistyczna. Jeżeli jest to nieglęboka studnia (jakieś 4 moze 5m) to można jeszcze za pomocą drabiny tam sie dostać, nie widzę też sensu używania ODO(nawet nie zmieścimy się z nim)

  Gorzej jest z głębszymi. Bez specjalnego sprzętu takiego jak, kamizelka KED, uprzęże, trójnóg zdziałamy prawie nic. Też ktoś tu mówił że można podać powietrze za pomocą rękawów z odpowiednich wentylatorów.
  Patrzmy realnie, żyjemy w poslce gdzie samochód nawet ratownictwa technicznego nie posiada takiego sprzetu z reguły. Taki sprzęt najczęściej znaduje się jedynia na wozach w szkolach pozarniczych lub jednsotkach o profilu specjalistycznym.

  Innaczej jest na zachodzie, gdzie to nawet jednostki OSP, posiadają taki sprżet bo wiedzą że przyda się nie tylko w takich sytuacjach. Do tego wiekszość strażąków tych ochotników którzy tam jeżdzą jest ustawowo wysyłana na kursy z zakresu rat. wysokościowego. Tam myślą, nie jak to u nas
Nieważna jest ilosć wiadomości, ale ich jakość.

Offline felix

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 69
Studnie
« Odpowiedź #10 dnia: Grudzień 09, 2005, 21:25:10 »
Dobrze byłoby gdyby na naszych jednostkach na jednym samochodzie czy to technicznym czy 1-wszym wyjazdowym , była chociaż z jedna uprząż ratownicza i jedna lina alpinistyczna . Oczywiscie przydałby sie jeszcze na każdej zmianie chociaż jeden ratownik przeszkolony z zakresu stosowania technik alpinistycznych. Wtedy takie akcje byłyby bardziej efektywne.

Offline PALTO

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 65
Studnie
« Odpowiedź #11 dnia: Grudzień 11, 2005, 22:46:03 »
felix nie wiem jak to wytlumaczyc (przydalby sie olowek i kartka papieru)
chodzi o to zeby nie wpuszczac strazaka tak jak wciagasz linie gasnicza (czyli do jednego konca cos przywiazujesz a za drugi ciagniesz - w ten sposob musisz wyciagac cala mase rzeczy podwieszonej na lince) a gdy jeden koniec liny przymocujesz do stalego elementu (zderzak samochodu element studni etc.) drugi dasz osobie ktora bedzie odpowiedzialna za opuszczanie (czyli w najprostszym wykonaniu osoba np. z pasem i zatrzasnikiem i wpieta a niego lina jak do samoratowania - półwyblinką). Pomiędzy zderzak a tą osobe wpina się ratownik który ma zjechać do studni -  w ten sposób ratownik zjeżdza nazwijmy to w połowie liny (czyli patrzac od jednego konca - tego zamocowanego na stale - lina od stalego elementu idzie w dol do studni potem przechodzi przez zatrzasnik ratownika i wraca do gory do pasa osoby regulujacej opuszczanie) - to taki prosty uklad wyciagowy ktory pozwala o ok 40% zmniejszyc obciazenia przy wyciaganiu (a zalozmy ze mamy ratownika ktory wazy 80 + 20 aparat to daje 100 kilo a ciagnac 100 a 60 to chyba roznica) a zasada podobna do dzialania wielokrazka (duzo liny malo sily :D jak mawial moj nauczyciel z fizyki :D)

WALDI co do stwierdzenia ze ODO jest zbedne to nie mozesz wykluczac ze na dnie studni (w ktorej moze byc woda, stare szambo lub inne wynalazki) nie panuje atmosfera niesprzyjajaca prowadzeniu dzialan ratowniczych (uboga w tlen lub bogata w inne swinstwa) wiec chociazby dla zasady ze lepiej miec jak nie miec warto wyslac w pelni zabezpieczonego ratownika na dół. Oczywiscie moga sie pojawić problemy ze zmieszczeniem się w świetle szybu studni ale aparat zawsze można ściągnąć i trzymać w ręku (pesymistyczne rozwiązanie) lub podczepić do pasa za pomocą taśmy (o której pisalem w temacie o linkach - polecam lekture)

ja osobiscie przy wezwaniu do czlowieka w studni polecilbym sie ubrac jednemu ratownikowi w aparat - tak dla jego a co za tym idzie i mojego bezpieczenstwa

moze ktos pomysli ze to przesada ale czasem lepiej byc milo zaskoczonym
niz miec doczynienia z niemila sytuacja

pzdr
« Ostatnia zmiana: Grudzień 11, 2005, 22:47:42 wysłana przez PALTO »
AUDACES FORTUNA IUVAT

Offline marex7

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 23
Studnie
« Odpowiedź #12 dnia: Styczeń 18, 2006, 21:56:08 »
Poczytałem wasze opisy domniemanych działań taktycznych i chciałbym dodać kilka przemyśleń praktycznych z życia:
- ratownik zawsze w aparacie bez wyjątków
-szelki ratownicze tylko i wyłącznie
-zawsze ratownik wyjeżdża razem z poszkodowanym
-bardzo wygodne są pieluchy (ja to tak nazywam) ewakuacyjne
-uważać na agresję poszkodowanego wysyłać na dół strażaka,który jest sprytny,silny i szczupły
-nie wyobrażam sobie tych dwóch wdechów w studni
-nie zabierać na dół żadnych drabin czy pomocy które zacieśnią pole działania
-w studni w aparacie ratownik może tylko podpiąć do siebie poszkodowanego i do góry
-jeżeli warunki dojazdowe pozwalają można opuszczać za pomocą podnośnika lub drabiny mechanicznej
-dobrze też wyciąga się ręcznie zabezpieczając linę na rolkach
-naprawdę nie trzeba dużej siły a liczy się czas
-jeżeli wiemy że poszkodowany napewno nie żyje(zginął kilka dni wcześniej) nie spieszmy się przygotujmy sobie front działań.
Może o czymś zapomniałem ale myślę że te kilka uwa są ważne.

Offline retro

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 98
Studnie
« Odpowiedź #13 dnia: Styczeń 19, 2006, 00:05:51 »
znałem strażaka który został spuszczony do studni do której wpadł pies rasy wilczur. Podobno pies- z relacji sąsiadów- był agresywny i zionął nienawiścią do wszystkiego co się ruszało. W chwili gdy znajdował się w lodowatej wodzie gdzieś na 10 metrach poniżej, podczas gdy kolega do niego podszedł to miał spuszczone uszy i zniknęła gdzieś ta cała jego nienawiść. Poddał się woli strażaka i przez to przeżył.
Znacie podobne zdarzenia?

ogon79

  • Gość
Odp: Studnie
« Odpowiedź #14 dnia: Sierpień 08, 2012, 14:27:07 »
Witam
Proszę o informację w jaki sposób w waszych JRG zabezpieczany jest ratownik opuszczany do studni. Moje spostrzeżenia są następujące:
1. ubranie koszarowe
2. wodery
3. szelki ratownicze
4. kask alpinistyczny z latarką ewentualnie hełm strażacki
5. rękawiczki powiedzmy wampirki
6. chusta ratownicza dla poszkodowanego
7. lonża asekuracyjna lub zaczep linkowy do podpięcia chusty z poszkodowanym
8. sprzęt ODO lub....... właśnie może macie jakieś zastępcze metody zastąpienia aparatu ze stelażem, który bardzo utrudnia pracę w ciasnej studni. Słyszałem że stosowane są butle z powietrzem podpinane nad ratownikiem na linie!!
9. Miernik tlenu
10. Trójnóg z dwoma linami (podstawową i asekuracyjną)

Proszę o wasze spostrzeżenia z przeprowadzonych akcji.
Pozdrawiam

Offline daro

  • Weteran
  • *
  • Wiadomości: 927
Odp: Studnie
« Odpowiedź #15 dnia: Sierpień 08, 2012, 21:02:06 »

może techniki z zastosowaniem drabiny nasadkowej


http://www.mam.home.pl/ratowniczy/pdf/dn273.pdf
Ten jest większy między ludzmi, kto im służy i kto poświęca siebie dla dobra innych!
                                                A. Mickiewicz

zin

  • Gość
Odp: Studnie
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpień 08, 2012, 21:17:58 »
Proponuję rozważanie w tym zakresie podzielić na 3 etapy:

1) zabezpieczenie miejsca zdarzenia,
2) dojście do poszkodowanego i ocenę jego stanu z podjęciem działań medycznych,
3) ewakuację poszkodowanego.

ad.1
- oznaczam strefę niebezpieczną (nie zawsze człowiek wpada do czynnej w dobrym stanie studni, nieraz jest to powiązane z jakąś katastrofą),
- doprowadzam do przewentylowania komina złazowego studni i jej komory (najbardziej banalną, ale jednak nawet całkiem skuteczną metodą przy niezbyt głębokich studniach jest kilku- lub kilkunastokrotne opuszczenie i wyciągnięcie np. kurtki przywiązanej linką po to aby wprowadzić powietrze w ruch a tym samym wprowadzić w tą przestrzeń trochę świeżego powietrza),
- kontroluję (o ile posiadam odpowiedni sprzęt) zawartość powietrza w studni poprzez opuszeczenie celem dokonania pomiaru odpowiedniej aparatury,
- w razie potrzeby wprowadzam sprzęt wtłaczający powietrze do studni (np. wentylator z rękawem którego koniec opuszczam na dno studni aby wtłaczać do niej świeże powietrze od dołu tym samym wypierając "stare" do góry,
- w razie braku takich możliwości niezbędne będzie użycie aparatów ODO które jednak znacznie utrudnią bądź uniemożliwią działanie, zatem dążyłbym jednak do tego aby w strefie działań doprowadzić do uzyskania parametrów bezpiecznych,
- jeszcze jedna uwaga !!! w studni wskutek procesów biochemicznych może występować środowisko wybuchowe.

ad.2
- metodę dojścia do poszkodowanego należy raczej dopasować do panujących warunków - wskazane jest aby zabrać ze sobą zestaw do tlenoterapii i udrażaniania dróg oddechowych, zabezpieczenia kręgosłupa (kołnierz i deska ze stabilizatorami, lub jeżeli mamy na wyposażeniu kamizelka KED - wg mnie będzie lepsza od deski),
- po dojściu do poszkodowanego ocena stanu przytomności AVPU, badanie ABC, wprowadzenie tlenoterapii, badanie urazowe, unieruchomienie kręgosłupa, stały nadzór i monitorowanie stanu pacjenta.

ad.3
Sposób ewakuacji pacjenta należy dopasować do możliwości, przy czym z pewnością pacjenta należy unieruchomić podejrzewając uraz kręgosłupa. Wyjątkiem od tej reguły będzie sytuacja kiedy miejsce przebywania poszkodowanego jest zagrożone (np. zasypaniem, brakiem tlenu, mozliwością wybuche etc.)
W zasadzie można mówić o dwóch drogach ewakuacji. Najszybszą przeważnie będzie ta sama którą poszkodowany się tam dostał, czyli kominem studni. Jeżeli będzie to niemożliwe ze względów na stan komina, za mały wymiar dla ewakuacji pacjenta w unieruchomieniu itp.
Inna możliwość ewakuacji jest bardziej czasochłonna, ale raczej bezpieczniejsza dla poszkodowanego, a polega na wykonaniu wykopu otwartego w sąsiedztwie studni o bezpiecznym nachyleniu skarp (stosunek pochylenia zależy od kategorii gruntu), lub o ścianach pionowych z zabezpieczeniem poprzez szalowanie. Następnie wykonuje się przebicie przez ścianę studni na wysokości przebywania poszkodowanego lub nieco poniżej (unikać przebijania powyżej - istnieje niebezpieczeństwo urazu od spadających elementów, materiałów).
W przypadku studni bardzo głębokich metodą dojścia byłoby wykonanie w bezpośrednim sąsiedztwie studni z większych kręgów opuszczanych metodą studniarską (kopiemy dołek na jeden krąg i go opuszczamy, nastepnie będąc wewnątrz tego kręgu pogłębiamy dno studni, krąg obsuwa się w dół, na niego kładziemy kolejny i tak aż będziemy mieli odpowiedniej łębokości studnię. Wtedy pozostaje wykonanie zabezpieczonego tunelu pomiędzy studniami z przebiciem w studni z poszkodowanym, ale to już jest raczej robota dla jednostek ratownictwa górniczego (zawsze można je zadysponować).
Moim zdaniem te dwie metody z kopaniem nadają się tylko wtedy kiedy światło komina uniemożliwia wydostanie się nim, a pacjent przy podejrzeniu uszkodzenia kręgosłupa (lub wręcz przy objawach urazu kręgosłupa) nie manifestuje zaburzeń w zakresie krążeniowo-oddechowym czy też innych objawów bezpośredniego zagrożenia życia. Tutaj bardzo wskazane byłoby koordynowanie działań ratowniczych z lekarze (KDM, lub pogotowia ratunkowego na miejscu).

@Rob ty się z choinki urwałeś czy za dużo filmów oglądasz??? Czytaj ze zrozumieniem !!!

Offline stluk

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 41
Odp: Studnie
« Odpowiedź #17 dnia: Sierpień 09, 2012, 16:16:56 »
ja bym się także zastanowił nad formą komunikacji ratownika w studni z dowódcą. Nasze motorolki w przypadku głębokich studni mogą się nie sprawdzić, falę będą się obijać od kręgów a dowódca nie będzie nas słyszeć.  Jedna moja uwaga w przypadku opuszczania ratownika przy pomocy pół wyblinki to lepiej pas z zastrzykaniem założyć na jakieś drzewo niż na innego ratownika, będzie bezpieczniej.   
Bo najlepsze w życiu są--------- pomarańcze :)

Offline Kasper

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 281
Odp: Studnie
« Odpowiedź #18 dnia: Sierpień 09, 2012, 23:41:35 »
Nie wiedzieć dlaczego mój wczorajszy post zniknął.

Postaram się odtworzyć zamysł.

W ramach rozpoznania i zabezpieczenia miejsca zdarzenia badanie atmosfery wewnątrz zagłębienia. Nie posłałbym nikogo bez ODO nie tylko z uwagi na <O2 ale także z uwagi obecność innych gazów, które mogły wyprzeć ten pierwszy lub być w stężeniu toksycznym.

Nasze mierniki wielogazowe z regóły mają 3-4 czujniki. Badanie obecności i stężenia O2, CO2 i CO jest raczej bezproblemowe. Niekiedy mamy możliwość sprawdzenia CxHx i H2S. Ale to nie koniec problemów.

Pierwszą zasadniczą sprawą jest ewakuacja z przyczyn życiowych:
  • Nieprzytomność w nieszczęśliwej pozycji wąskiego kanału studni = zgon.
  • Wychłodzenie = zgon.
  • Zaburzenia w składzie mieszaniny oddechowej = zgon.

Natychmiastowa ewakuacja daj szanse na przeżycie dlatego, że jest natychmiastowa:
  • Węzeł ratowniczy.
  • Szelki.
  • Pas strażacki.

Nosze typu deska służą do ewakuacji w pozycji poziomej. Mimo patentów należy unikać pionowego ewakuowania. KED także nie jest przyrządem do ewakuacji na wysokości. Tak, studnia może mieć xx-naście metrów... Stąd KED + np. pas.

Tlenoterapia przed ewakuacją z zagłębienia nie jest dobrym pomysłem. Dostarczenie O2 do strefy, o której możemy niewiele wiedzieć z uwagi na brak technicznych możliwości zbadania pełnego składu tamtejszej atmosfery (te 3-4 czujniki) może spowodować dostarczenie utleniacza i wytworzenie możliwości wybuchu. Także z drugiej strony ów zabieg może doprowadzić do rozcieńczenia gazów w GGW = bum.
To zjawisko będzie także możliwe do wytworzenia przez ratownika dłużej działającego w ODO - jego powietrze wydechowe.

Ratownik wchodzący do strefy o nieznanym składzie atmosfery winien pozbyć się możliwości dostarczenia bodźca energetycznego w postaci elektryczności statycznej z ubrania specjalnego.

Dlaczego pierwsza ewakuacja a później udzielenie pomocy?
Czy w studni ratownik może wykonać pełen zakres czynności? Zatem należy w strefie niebezpiecznej jaką jest studnia wykonać czynności ratujące życie (krwotoki, udrażnianie dróg oddechowych+ew. u-g, itd) + ew. stabilizacja kręgosłupa jeśli istnieje taka możliwość. W przypadku NZK bez cyrtolenia wyciągamy w górę nie bacząc na inne sprawy ponieważ czas jest czynnikiem przeżycia dla poszkodowanego.
Wszelkie inne czynności w miejscu dogodnym do realizacji pełnego zakresu KPP.

Czym ewakuować?
Szybka ewakuacja: linką ratowniczą + pas z zatrzaśnikiem o stały element (przełamanie=bloczek) + silnych paru chłopa; linką wyciągarki. Gdy jest konieczność szybkiej ewakuacji z przyczyn życiowych dla poszkodowanego stosujemy OoZPPzB.

To chyba tyle wczoraj wtrąciłem.
Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare. Cyceron.

Oceniając człowieka pomyśl, co byłby wart, gdyby nie był na stanowisku. Oscar Wilde

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.298
Odp: Studnie
« Odpowiedź #19 dnia: Sierpień 10, 2012, 00:13:18 »

Offline Kasper

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 281
Odp: Studnie
« Odpowiedź #20 dnia: Sierpień 10, 2012, 17:44:36 »
Bardzo pouczająca lektura. Niemniej pozwolę się nie zgodzić z kilkoma punktami:

Nie powinno się opisywać rozwiązań niedostępnych. Standardowy sprzęt i jego zastosowanie nawet niekonwencjonalne jest ok. ale opisywanie wizjonerskie jest przesadą. Np. wąż ogrodowy z szybkozłączkami pasujące do reduktorów powietrznych? Zgodzę się na użycie klasycznej pneumatyki.

Pomimo, że autor zaleca ODO, to w pewnej części wspomina o możliwości pracy bez aparatu. działanie bez aparatu także nie jest tak prostym OoZPPzB, ponieważ dla porównania można tę zasadę przedstawić w sytuacji posyłania strażaka do zadymienia na wdechu... Jeśli światło studni uniemożliwiałoby pracę w ODO to aparat można umieścić na lince ratowniczej lub asekuracyjnej na węźle nieruchomym nad ratownikiem przez cały czas pracy w zagłębieniu.

Działania ratownicze w obiektach typu studnia w składzie "minimum" zastęp z 6 ratowników? Zanim się takie coś napisze, warto zasugerować, że to "optimum" zanim zasieje się ziarno niepewności. Myślę, że decyzja należy do dowódcy i nie powinno się pozostawiać takich treści jako wykładni dla prokuratora. Szczególnie gdy wcześniej wspomniano o pracy bez aparatu.

Hitem jest amputacja! Poważnie. Od kiedy pracuję w PR i PSP nie spotkałem się z taką postawą ani interwencją. I kto niby miałby to zrobić? Lekarz, ratownik ani pielęgniarka nie zejdzie w głąb żeby nogę odpiłować czy odrąbać...

Ewakuacja: Węzeł tatrzański tak, KED tak, uprząż biodrowa? Czy coś takiego jest na stanie? Ewakuacja z przyczyn życiowych to ratowanie życia a jeśli jest taka możliwość to przy okazji kręgosłupa. Gdy moja JRG nie dysponuje KEDem a jedynie szelki i pasy biodrowe - ratujemy tym co posiadamy. Nie wyobrażam sobie czekania na dowiezienie sprzętu gdy poszkodowany nie oddycha bądź jest w ciężkiej hipotermii.

Ewakuacja "aby do góry" ma zastosowanie w przypadku NZK. Inaczej dowódca spędzi kilka lat w dobrze chronionym państwowym pensjonacie.

Zapinanie na nosze typu deska odstępując od zasad z zakresu KPP może przyczynić się do pogorszenia stanu poszkodowanego.
Autor nie wziął pod uwagę możliwości wystąpienia zespołu zmiażdżeniowego na skutek niedokrwienia kończyn ulegającym uciskowi uprzęży, szelek czy pasów. Zatem byłbym daleki od wszystkiego co wydłuża czas i odstępuje od zasad KPP. Zastosowanie zmodyfikowanego chwytu Rauteka czy przy dyspozycji wielu ratowników chwytu segmentowego wystarczy.

"Twórczą improwizację" zostawiłbym profesorom i mistrzom Świata w swojej dziedzinie. Ratownictwo ma być skuteczne a nie przekombinowane.
Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare. Cyceron.

Oceniając człowieka pomyśl, co byłby wart, gdyby nie był na stanowisku. Oscar Wilde

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.298
Odp: Studnie
« Odpowiedź #21 dnia: Sierpień 10, 2012, 21:11:28 »
@Kasper chyba tym razem trochę poszalałeś.

I pomijam że pisał to mój Kolega do którego mam wielki szacunek i trochę wniósł profesjonalizmu do polskiego ratownictwa . Zresztą podobnie zdjęcia z drabiną nasadkową to równie materiał innego mojego kolegi z którym robiłem zbliżoną tematykę  na warsztatach tydzień temu .

A co z tym związane

Chciałem Ci przypomnieć że pracujesz w podobno jedynej profesjonalnej firmie ratowniczej w tym kraju, a co z tym związane wypada trochę więcej profesjonalizmu mniej partyzantki do której nawołujesz . Takie materiały powstają z założeniem, że twój poziom empatii nie spada po akcji i czas pomiędzy nimi wykorzystujesz na doskonalenie i przygotowania . I tu każdy Autor liczy że przećwiczysz to , dopasujesz do swojego wyposażenia w JRG może postarasz się o jego uzupełnienie . Pomijam że ludzie różne rzeczy wożą na wozach i kilka metrów węża ogrodowego nie jest tu fanaberią . Podobnie uprząż biodrowa .

Dalej idąc tym tropem rozumie, że w swojej JRG posiadacie własny konspekt dla realizacji tego typu zadań , oraz dokumentację z ćwiczeń potwierdzających przyjęte rozwiązania .

Choć jestem pewien że nie, ponieważ ćwicząc sprawdził byś i potwierdził , że metoda jakiegokolwiek podejmowania poszkodowanego „chwytem ruteka” jest praktycznie niemożliwa do pewnego i bezpiecznego wykonania, to tylko ładnie się pisze . Proponuje spróbować  , np. z przemoczoną  odzieżą i kurtką , a najlepiej strażaka w ubraniu specjalnym  – i to poziom nawoływania do partyzantki nie mającej nic wspólnego z ratownictwem bo każdy kto to przeczytał uzna że jest już przygotowany i pójdzie łatwo i sprawnie . Proponuje spróbować . 

Oczywiście poza szelkami biodrowymi  jest tu wiele niezwykle prostych metod, ale nie opiszę bo zostanę spalony na stosie wiec pozostawię w kręgu nie profesjonalistów którzy tym się interesują i ćwiczą . 

Piszę celowo o ćwiczeniach z strażakami ponieważ często właśnie nam w ferworze  akcji ratowniczej zdarza się wpaść w różne dziwne miejsca , czego doświadczyłem nieraz tak osobiście jak i w stosunku do kolegów , w tym były szamba czy studnie i studzienki .

W kwestii medycznej się nie wypowiem ale podejrzewam że materiał świetnie zna twój Koordynator Wojewódzki bo był konsultowany wiec możecie sobie podyskutować .






Offline Kasper

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 281
Odp: Studnie
« Odpowiedź #22 dnia: Sierpień 10, 2012, 22:14:34 »
@MIKO nie ujmuję zasług dla pożarnictwa autorowi. Zwracam uwagę na nieścisłości i rzeczy, do których ów autor "nawołuje" a w mojej interpretacji jasno narażają albo ratownika tudzież poszkodowanego.

Do Twojego zarzutu: Mając na koncie parę akcji i specjalizując się ratmedzie sądzę, że podjęcie na finiszu poszkodowanego Ratuekiem gdy inna możliwość, jak nakreśla autor, jest niewykonalna i stanowi alternatywę. Podejrzewam, ze odczytałeś mój post niezgodnie z założoną intencją. Nie miałem na myśli opuszczenia ratownika, który chwyta poszkodowanego rękoma i tak są obaj wciągani. Zwyczajnie nie wyobrażam sobie wiszącego na linie człowieka przypinać do deski. A prowadząc jakiś czas temu dość skomplikowane badanie nad metodami stabilizacji kręgosłupa, myślę, że potrafię sobie wyobrazić tę czynność dość dokładnie.

I masz rację, w mojej jednostce nie istnieje taki konspekt. Mylisz się co do założenia odnośnie ćwiczeń. Każde KPP jakie prowadzę posiada aspekt ewakuacji z takiego miejsca. Kilka kursów rocznie potrafię nauczyć jak tego dokonać z zachowaniem maksimum bezpieczeństwa i minimalizując pogłębienie urazów poszkodowanego. Głównie pracuję na sprzęcie jaki przywiozą strażacy. Jeśli przyjechaliby bryczką - trudno, trzeba posiedzieć i pomyśleć co mogą zrobić dostępnym w pierwszej fazie działań sprzętem.

Gdzie niby nawołuję do partyzantki? Zastosowanie możliwych (z akcentem na to słowo) metod liczy się dla przeciętnego strażaka. Osobiście nie znam jednostki PSP i OSP gdzie wozi się węże ogrodowe, w moim rejonie chronionym żadna jednostka nie jest w posiadaniu KEDa. Może gdzie indziej istnieje wola i środki na taki sprzęt. Tutaj nie. Skupmy się na standardzie wyposażenia, ponieważ nie możesz odczekiwać od przybyłego zastępu pudełka ze skarbami złotej rączki.

Co taki zastęp może posiadać: Nasadkę, hydrant, zawiesia... Weźmy pod uwagę wyłącznie rzeczy osiągalne.

Co do autora: Każdy publikując się, świadomie przyjmuje potencjalną krytykę zarówno pozytywną jak i negatywną. Z wieloma aspektami publikacji się zgadzam i zauważysz, że w poście sprzed Twojego wskazania na tę pracę, pisałem podobnie. Z kilkoma rzeczami się nie zgadzam. Szczególnie z uwagi na fakt znajomości tematu. Nie będę polemizował jakie czynniki wpłynęły na kształt ów pracy, ponieważ autor bierze odpowiedzialność za swoje dzieło. Przedmiotowa praca nie nosi znamion pracy zbiorowej. Przypisana jest jednemu autorowi.

Ponadto inteligentny człowiek przyjmuje krytykę jakakolwiek by nie była, wyjaśnia, rozmawia i weryfikuje swoje poglądy. Przyznaję się, że to forum wiele wnosi do mojej wiedzy w kwestiach ratownictwa. Wiele patentów zapamiętuję i wykorzystuję w działaniach.

Skoro jest to forum, to mam nadzieję na swobodę zabierania zdania w cywilizowany sposób i takową dyskusję z innymi użytkownikami.

Podany przez Ciebie patent z odcinkami nauczył mnie nowej rzeczy. Dzięki.
Cuiusvis hominis est errare, nullius nisi insipientis in errore perseverare. Cyceron.

Oceniając człowieka pomyśl, co byłby wart, gdyby nie był na stanowisku. Oscar Wilde

Offline MIKO

  • Global Moderator
  • *
  • Wiadomości: 4.298
Odp: Studnie
« Odpowiedź #23 dnia: Sierpień 10, 2012, 23:29:16 »
@Kasper tu nie chodzi o eliminację zasług i krytykę , a pewne uproszczenia do których nawołujesz .

Praktycznie każda czynność ratownicza , nie może być dobrze i profesjonalnie przeprowadzona jeśli nie była obiektem wcześniejszych przygotowań i ćwiczeń co najmniej w zakresie zasadniczym umożliwiającym pewien zakres modyfikacji .

Co z tym związane poważnym uproszczeniem i błędem jest zakładać, że jak się przyjdzie zmierzyć z wyzwaniem to coś się wymyśli choć w Polsce tak się uważa. Z drugiej strony jesteś tego zaprzeczeniem bo w jakim celu uczysz KPP i maltretujesz uczestników na fantomach – no przecież coś się wymyśli z tego co pod ręką – może piłkę wykorzystamy za resuscytator , albo rezerwuar tlenu .  Tym bardziej analizując statystyczną możliwość wystąpienia, po co uczyć przypadków specjalnych w RKO itd. . przecież się wymyśli coś na szybko . Po co wiele dziwnego sprzętu używanego w ratownictwie przydatnego raz na x lat . Dlaczego każdy strażak w RP w AODO nosi czujnik bezruchu jak wszyscy zeznają jednogłośnie że nie mieli przypadków zagrożenia w stosunku do swojej osoby .

Dalej idąc tropem – poco uczyć sprawiać drabinę i to jeszcze w 4 to czynność banalna i teoretycznie każdy ją umie. Pomijam że w kraju odwrotnym jak napisano w 4 to święte , a to tylko metoda nauczania umożliwiająca zapewnienie podstawowego obycia z sprzętem by nie było tragedii , a w życiu podczas działań modyfikuje się  metodę w zależności od sytuacji - ale jest drabia i jest podstawowy poziom umiejętności .

Tu jest podobnie należy stworzyć podstawowy potencjał wiedzy , umiejętności i sprzętu by sobie radzić z wyzwaniem ratowniczym , a w konsekwencji je modyfikować .  Mało do tego są obiekty poligonowe w SP do takich ćwiczeń . Można dowoli się bawić i ćwiczyć .

Czy się nie da na deskę , no to zależy co rozumiemy przez studnię ( typ budowli dwojakiego przeznaczenia –czy fizyczną polską studnię z wodą których już coraz mniej ). Osobiście ćwiczyłem w jeszcze nieoddanych kolektorach ściekowych i kanalizacyjnych , separatorach i piaskownikach  gdzie było możliwe zastosowanie deski już na dole, tym bardziej w stosunku do dziecka . Jest tu jednak masa zależności i możliwości dużo możliwych wzorów np. z ratowania strażaków w tym sposobów dostarczenia powietrza . Tomek przyjął idealne rozwiązanie – banalnie proste przy odrobinie przygotowań ( oczywiście może to być również wąż od poduszek )  mało tego zestaw do wykorzystania w innych rodzajach akcji .

Niestety mimo, że środowisko nie przyjemne nie zawsze ewakuacja musi być natychmiastowa i bez dochowania staranności – to również uproszczenie , tu masz przykład z przed kilku dni, również Kolegi i ewakuacji w pionie gdzie się dało pomimo dużych trudności . I też można było gościa potraktować chwytem ratowniczym i wtargać do góry po drabinie ale wykazano maximum staranności w oparciu o zebrane wcześniej doświadczenia z ćwiczeń . I to również zwykła JRG tylko że tam ćwiczy się najróżniejsze herezje co daje efekty  w trakcie akcji .

http://www.psp.wlkp.pl/?art=8008

Problem sprzętowy jest problemem często nieudolności , braku zainteresowania i prze wartościowania priorytetów w tym przełożonych .W tym ćwiczeń i doskonalenia , często wiele rzeczy można wykonać za przysłowiową złotówkę lub za darmo .

Czasami na szkoleniach , warsztatach pokazujemy jak ukraść pas bezpieczeństwa z rozbitego pojazdu po akcji .  Ludzie patrzą na Nas jak na nienormalnych do czasu aż zaczynamy pokazywać co z narzędziem nic nie wartym materialnie można zrobić . Zero wartości, jak zginie, popsuje się zorganizuje się następne i to jeszcze w poczuciu przekonania , że nikt na raz użytym pasie ponownie nie zawiśnie .

Tylko to trzeba robić w poczuciu empatii po akcji. Niestety większości nie można zarzucić jej braku w trakcie, bo ratujemy z reguły bardzo ofiarnie , niestety przygotowania i ćwiczenia to już jakoś niekoniecznie , a jedno bez drugiego nic nie wnosi do jakości i profesjonalizmu .

Co do standardu sprzętu – wolę nie rozwijać tematu bo po co .Trochę się napisałem na ten temat na prośbę różnych kolegów ale beton jest nie do przejścia .
Podstawowym problemem jest błędna wizja systemu . Sprzęt jak i umiejętności podzielono na podstawowe i specjalistyczne . Tak jak w przypadku umiejętności można się zgodzić i dyskutować tak w przypadku sprzętu niekoniecznie .

Czytając wiele propozycji różnych zasad i rozwiązań ratowniczych w tym wykazu sprzętu  do ich realizacji już dawno doszedłem do wniosku że samochody pierwszo wyjazdowe nie są z gumy, w każdym razie mój na pewno bo doszedłem do momentu że jak mam coś jeszcze dołożyć to muszę coś zdjąć – inaczej się nie da .

Dlatego postawiłem propozycje podziału sprzętowego stopnia podstawowego na dwa elementy umożliwiające

- samochód pierwszo wyjazdowy – dotarcie i udzielenie pomocy w każdej sytuacji

- samochód ratowniczy (sprzętowy ) w KP, 1 na gminę , 1 na 2 gminy z wyposażenie umożliwiające ewakuacje . Trójnogi , sanie lodowe , specjalistyczna stabilizacja itd. itd. itd.

Oczywiście temat jest bardziej złożony , ale to fragment filozofii, która funkcjonuje w wielu  krajach – ale u Nas o takich rozwiązaniach się nie myśli – tworząc wozy specjalistyczne do niczego nie przydatne poza statystyką tabelek WOO i COO
« Ostatnia zmiana: Sierpień 10, 2012, 23:51:11 wysłana przez MIKO »

Offline kolumb 112

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 276
Odp: Studnie
« Odpowiedź #24 dnia: Sierpień 11, 2012, 00:02:51 »
Szanowny kolego @Kasper dlaczego wątpisz w moja inteligencję i insynuujesz jakobym  nie umiał przyjąć krytyki? Ja jestem autorem tego artykułu z biuletynu CNBOP i jestem gotowy na merytoryczna wymianę zdań. I tak:
Bardzo pouczająca lektura. Niemniej pozwolę się nie zgodzić z kilkoma punktami:
Nie powinno się opisywać rozwiązań niedostępnych. Standardowy sprzęt i jego zastosowanie nawet niekonwencjonalne jest ok. ale opisywanie wizjonerskie jest przesadą. Np. wąż ogrodowy z szybkozłączkami pasujące do reduktorów powietrznych? Zgodzę się na użycie klasycznej pneumatyki.
1.   Piszesz coś opisywaniu - „rozwiązań  niedostępnych” – o co chodzi? Właśnie uważam, że tego typu rozwiązania są bardzo dostępne i możliwe do zastosowania, np. dla OSP – mają w swoich obszarach chronionych przecież dużo studni. 
Jakie rozwiązania techniczne z użyciem „klasycznej pneumatyki” stosuje kol. Kasper do napowietrzania studni bo przecież chyba nie wątpisz, że poszkodowanemu trzeba dąć szansę pooddychania powietrzem z zawartością 21% tlenu zanim do niego dotrzesz?

Pomimo, że autor zaleca ODO, to w pewnej części wspomina o możliwości pracy bez aparatu. działanie bez aparatu także nie jest tak prostym OoZPPzB, ponieważ dla porównania można tę zasadę przedstawić w sytuacji posyłania strażaka do zadymienia na wdechu... Jeśli światło studni uniemożliwiałoby pracę w ODO to aparat można umieścić na lince ratowniczej lub asekuracyjnej na węźle nieruchomym nad ratownikiem przez cały czas pracy w zagłębieniu.
2.   Jeżeli jest pewność, że atmosfera w studni nie stwarza zagrożenia – Aparat ODO niepotrzebnie utrudnia działania. Porównanie  możliwości pracy bez aparatu w sytuacji braku zagrożenia w studni  do „posyłania strażaka do zadymienia na wdechu” uważam za złośliwe z Twojej strony i nic nie wnoszące do tematu.

Bardzo pouczająca lektura. Niemniej pozwolę się nie zgodzić z kilkoma punktami:
Działania ratownicze w obiektach typu studnia w składzie "minimum" zastęp z 6 ratowników? Zanim się takie coś napisze, warto zasugerować, że to "optimum" zanim zasieje się ziarno niepewności. Myślę, że decyzja należy do dowódcy i nie powinno się pozostawiać takich treści jako wykładni dla prokuratora. Szczególnie gdy wcześniej wspomniano o pracy bez aparatu.
3.   6 ratowników wynika z rozkładu zadań – artykuły poglądowe nie są wykładnią dla prokuratora – propozycja jest zgodna z zapisami prawa. Przy okazji – proszę o przedstawienie kilku przykładów interwencji prokuratorskiej w odniesieniu do działań ratowniczych PSP – zorientujemy się, jakie jest rzeczywiste zagrożenie…

Hitem jest amputacja! Poważnie. Od kiedy pracuję w PR i PSP nie spotkałem się z taką postawą ani interwencją. I kto niby miałby to zrobić? Lekarz, ratownik ani pielęgniarka nie zejdzie w głąb żeby nogę odpiłować czy odrąbać...
4.   Amputacja - Doświadczenie i staż pracy @Kaspra w PSP i PRM doprawdy imponują, ale chyba nie przesądzają o nieistnieniu problemu amputacji w trudnych warunkach jako warunku ewakuacji poszkodowanego… Dobre jest pytanie, kto ma to zrobić i jak – polskie systemy ratownicze nie dają odpowiedzi na takie pytanie – ale skoro takiej sytuacji nie da się wykluczyć, to wypada sprawę przemyśleć…. Wśród strażaków jest coraz więcej ratowników medycznych i do momentu przybycia lekarza to wszyscy będą patrzyli na kolegę Kaspra – na razie odrzucił on problem jako nierealny, ale może się zdarzyć, że w realnej sytuacji będzie musiał decydować i działać…..

Ewakuacja: Węzeł tatrzański tak, KED tak, uprząż biodrowa? Czy coś takiego jest na stanie? Ewakuacja z przyczyn życiowych to ratowanie życia a jeśli jest taka możliwość to przy okazji kręgosłupa. Gdy moja JRG nie dysponuje KEDem a jedynie szelki i pasy biodrowe - ratujemy tym co posiadamy. Nie wyobrażam sobie czekania na dowiezienie sprzętu gdy poszkodowany nie oddycha bądź jest w ciężkiej hipotermii.
5.   Uprzęże biodrowe (zgodne z PN-EN 813) są powszechnie wykorzystywane w dobrze wyszkolonych JRG nawet bez specjalizacji wysokościowej.

Ewakuacja "aby do góry" ma zastosowanie w przypadku NZK. Inaczej dowódca spędzi kilka lat w dobrze chronionym państwowym pensjonacie.
6.   Sformułowanie „aby do góry” należy odczytywać w kontekście poprzedniego zdania o unikaniu urazów wtórnych
Autor nie wziął pod uwagę możliwości wystąpienia zespołu zmiażdżeniowego na skutek niedokrwienia kończyn ulegającym uciskowi uprzęży, szelek czy pasów. Zatem byłbym daleki od wszystkiego co wydłuża czas i odstępuje od zasad KPP. Zastosowanie zmodyfikowanego chwytu Rauteka czy przy dyspozycji wielu ratowników chwytu segmentowego wystarczy.
7.   Szanowny kolego @ Kasper mnie się wydaje, że zespół zmiażdżenia to coś innego, niż niedokrwienie spowodowane uciskiem pasów noszy, ale skoro kol. Kasper to utożsamia, to przepraszam….. zwłaszcza, jak udowodni związek zespołu zmiażdżenia ze stosowaniem uprzęży – wysokościowy i moja JRG zmienią wyposażenie

Pozdrawiam.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 11, 2012, 00:06:25 wysłana przez kolumb 112 »