Witam.
Jestem podoficerem na stanowisku starszego ratownika.
Od około trzech lat ściągają mnie na PSK jako dublera, średnio 2 razy w miesiącu, w okresie urlopowym delegują (oczywiście bez żadnego pisma-na słowo) nawet na kilka miesięcy za co nie dostaję ani grosza do jakiegokolwiek dodatku. Dodam , że w naszej Komendzie jest to jednoosobowe stanowisko. Kiedy rozmawiam o temacie podwyżki z przełożonymi odpowiadają cyt. "przecież byle c.... tam nie posadzimy i że powinienem się cieszyć , że ten "zaszczyt" właśnie mnie kopnął" - totalna ignorancja.
Pełniąc 24 h godzinną służbę na PSK biorę przecież jednoosobową odpowiedzialność za wszystkie swoje decyzje za co ani nie słyszę słowa "dziękuję" tym bardziej szybszego awansu itd.
Lepiej siedzieć na podziale i poczekać na dzwonki - powiedzą gdzie jechać i czym i nie martwic się czy dobrą podjęło się decyzję i dobrze zinterpretowało wezwanie...
Pytanie: Jak zmusić przełożonego do zapłacenia kasy (jakieś akty prawne) lub jak się wymanewrować z PSK.