wszyscy macie rację, chociaż często popadacie w skrajności; całkowicie słusznie MIKO napisał, że przyczyny wypadków są złożone; ale jest - moim zdaniem - jedna praprzyczyna, matka wszystkich przyczyn dużej ilości zdarzeń drogowych, pomijając oczywiście wynikającą z rozwoju cywilizacyjnego konieczność przemieszczania ludzi i towarów; ja upatruję tego w obowiązkowych ubezpieczeniach od odpowiedzialności cywilnej kierowców, a właściwie to posiadaczy pojazdów; zauważcie, że gdyby nie było tych obowiązkowych polis OC, to nie jeden nie przekraczałby prędkości poza granice zdrowego rozsądku i praw fizyki, nie wsiadałby za kierownicę przemęczony lub pod wpływem środków niekorzystnie wpływających na psychomotorykę, nie byłoby myślenia kategoriami "mam pierwszeństwo, to niech inni uważają" - generalnie każdy liczyłby się z konsekwencjami nie tylko zdarzenia zawinionego przez siebie, ale również unikałby stania się ofiarą; gdyby każdy miał świadomość, że spowodowanie wypadku czy kolizji może go wpędzić w olbrzymie długi, to wtedy faktycznie dbałby o to, żeby tak się nie stało; to samo działałoby w drugą stronę - mając świadomość, że inny uczestnik ruchu drogowego (np. wyjeżdżający z drogi podporządkowanej bez zachowania należytej ostrożności i ustąpienia pierwszeństwa) niekoniecznie posiada polisę ubezpieczeniową i być może uzyskanie od niego odszkodowania będzie trudne bylibyśmy bardziej skłonni do zachowania wzmożonej uwagi w takich sytuacjach i zwolnienia;
trzeba sobie uświadomić, że jest wiele państw, do których takie dobrodziejstwa postępu cywilizacyjnego jak obowiązkowe OC nie dotarły, nie wspominając już o reglamentowaniu uprawnień do prowadzenia pojazdów, sprawdzania stanu technicznego, superwypasionychsiecisuperbezpiecznych dróg i jakoś da się w nich jeździć; wypadki oczywiście się zdarzają, ale w ujęciu statystycznym (wskaźnik ilości wypadków w stosunku do pojazdo/kilometrów) nie jest ich z pewnością więcej, a być może jest ich wręcz zdecydowanie mniej;
bardzo celne jest spostrzeżenie MIKO odnośnie odcinków dróg wymagających wzmożonej uwagi; też się trochę najeździłem, często na granicy fizycznej wydolności organizmu (1200km/dobę czy 6k/tydz.) i właśnie to zauważyłem; monotonna jazda autostrada osłabia czujność, kocie oczka, dające po oczach oznakowanie poziome; małe natężenie ruchu na dwujezdniowych drogach z dwoma szerokimi pasami w każdą stronę i pasem awaryjnym szerszym niż droga lokalna tak samo;
coś się niewątpliwie szykuje, gdyż znów mamy medialne nagłaśnianie tematu bezpieczeństwa na drogach; to że tradycyjnie składki OC wzrosną, to wręcz oczywistość, ale obawiam się, że jest to urabianie opinii publicznej przed poważniejszymi obciążeniami parafiskalnymi;
żeby uniknąć niewłaściwego zrozumienia - jestem jak najbardziej za ubezpieczaniem się od odpowiedzialności cywilnej, ale chodzi mi o wprowadzenie ryzyka na tym polu; jeżeliby cześć użytkowników dróg nie posiadałaby OC wprowadziło by to element niepewności po stronie "ofiar" co być może zmotywowałoby cześć z tych "ofiar" do podjęcia kroków w celu nie stania się poszkodowanym; obecnie mamy właściwie pewność, ze sprawca ma OC co często sprawia, że mniej dbamy o możliwość uniknięcia kolizji, jeżeli to nie my jesteśmy potencjalnym sprawcą;
zobrazuję to na przykładzie ostatniego wypadku, którego skutki usuwałem; świeżo oddana obwodnica, skrzyżowanie z drogą wlotową (DW, poprzednio w całym ciągu aż do centrum główna), obwodnica z pierwszeństwem, sygnalizacja świetlna, skrzyżowanie jak i cała obwodnica oświetlone, jednakże w nocy światła pulsujące (po co?); obwodnicą jedzie kobieta w osobówce - auto klasy średniej, względnie nowe, full wypas pod względem bezpieczeństwa biernego, droga podporządkowaną ciągnik siodłowy z pustą naczepą, za kierownica pracownik firmy transportowej, przed skrzyżowaniem ograniczenie do 60km/h, ciężarówka wjeżdża w bok osobówki; co było przyczyną? oba pojazdy na moje oko miały przekroczoną dopuszczalną prędkość o ok. 50%, sygnalizacja pulsująca zrobiła swoje, do tego jazda "na pamięć" i mamy dzwon, który mógł się skończyć śmiercią kierującej poj. osobowym;
wyobraźcie sobie, jakby to mogło wyglądać, gdyby nie było obowiązkowych polis OC; być może kierująca osobówka jednak zwolniłaby zbliżając się do skrzyżowania i rozejrzałaby się na boki mając na względzie, że z drogi podporządkowanej może wyjechać ktoś, kto nie ma OC, robiąc jej szkodę całkowitą w pojeździe wart. ok 80k, a ściągnięcie od niego odszkodowania za powstałą szkodę może się okazać niemożliwe w całości;
a teraz z drugiej strony; kierujący zestawem być może nie posiadający ubezpieczenia OC dla kierującego (absurdem jest wiązanie OC z pojazdem a nie kierującym), zastanowiłby się, czy warto z taka nonszalancją i lekceważeniem dla swoich interesów ekonomicznych zbliżać się do tego skrzyżowania;