Związkowcu, nie rozumiesz moich postow. Z waszymi zwiazkowcami, niektorymi oczywiście, jest tak, że służyli jak do mszy takiemu konfidentowi lub może nawet byłemu esbekowi (mam tu na mysli oczywiscie komendanta) - patrz wymaluj sprawa ze świetokrzyskiego. Mało nawet prawdopodobne, aby mlodzież związkowa była w rejestrach SB jako konfidenci. Dla mnie każdy związkowiec, który współpracował z komendantem konfidentem na zasadach wzajemnej adoracji jest źle wychowanym związkowcem. Można to zauważyć po metodach jakimi się posługuje - dotyczy to nie tylko związkowców, ale związkowiec stojący na czele struktury związkowej, posługujący się metodami, które uzgodnił z esbekiem jest bardzo niebezpieczny dla otoczenia i robi wiele krzywdy ludziom i samemu związkowi. Jeżeli zwiazkowiec uczestniczy w porozumieniu z esbekiem w niszczeniu ludzi to nawet jesli nie jest rejestrowanym konfidentem, dla mnie jest zwykła kanalią i lustracja o której Ty myślisz nie ma tu żadnego znaczenia. Nie o ocenę dokumentow chodzi, a o ocenę postępowania jego i tego który go nauczał.
Historyczne zwiazki zawodowe S, juz to raz napisalem, nie są przygotowane do zmiany politycznej jaka nastąpiła. W innych województwach do waszych zwiazków wstąpili tacy ludzie, którzy mają problemy z utrzymaniem postawy moralnej. Zapytam Cie wprost - czy zwiazek zawodowy powinien bronić rzeczoznawcy, naczelnika prewencji podejrzewanego o korupcję?, czy ZZ powinien bronić ludzi, którzy pracując w kwatermistrzostwie zajmowali się lewymi inwestycjami .... pomyśl zwiazkowcu, czy autorytet historycznego zwiazku zawodowego S powinien chronić takie osoby?
Darzę szacunkiem związkowców oddanych sprawom związku. Piszę to, bo martwi mnie osobiscie taka sytuacja. Uważam, że nie powinienes sie obrażać i szaty zdzierac, tylko należałoby przyjrzec się poszczególnym przewodniczacym (ich decyzjom) i w ten sposób zweryfikować - to się nazywa samooczyszczenie.
Pozdrawiam wszystkich normalnych strażaków.