Pożarnictwo > Taktyka działań ratowniczych

Dokumentacja

(1/4) > >>

Ajax:
Spotykam się - niestety z kolejnym przejawem "ulatwienia" pracy służbie dyżurnej PSK . Od kilku lat dokumentację ze zdarzeń z udziałem tylko jednostek OSP sporządzało się po uzyskaniu radiowej lub telefonicznej informacji od d-cy akcji. W Ewidzie wpisywało się wszystkie dane oraz sporządził na podstawie jw. i wszystko było dobrze do wczoraj. Obecnie dla udogodnienia trzeba jeszcze ręcznie wypełnić wzór nr 2, później jeszcze raz go przepisać do Ewida i przesłać, ewentualnie wydrukować i dołączyć do dokumntów.Masło maślane! Przy wielu zdarzeniach i jednoosobowej obsadzie jest to kolejne znacznie czasochłonne utrudnienie. Wydaje mi się, że Ewid jest programem zatwierdzonym do stosowania przez KGSP i wydruk nie powstaje z "powietrza" oraz wystaczająca była by parafa d-cy akcji w miejcu sporządził: Niestety ostatnia kontrola KW wykazała błędny tok takiego myślenia i wz.nr 2 jest nade wszystko. Bardzo nie lubię bezmyślności - trudno jeszcze kilka lat muszę się do niej dostosować.

firetom:
Masz rację Ajax, biurokracja w erze "komputeryzacji "straży zrobiła się ostatnio nie do wytrzymania. Faksy i przesyłanie mailami tych samych kwitów jest po prostu marnotrawieniem czasu i pieniędzy.
Ale, ponieważ "zdemaskowałeś się" jako dyzurny PSK mam do Ciebie pytanko.
Jak wygląda u was sprawa zastępstw i ewentualnych przesunięć dyżurnych. W moim rejonie pech chciał i zwinęło się do cywila kilku starych druchów udzielających się na PSK i miejce ich zajęli "nowi" w pełnym tego słowa znaczeniu. Bałagan jaki powstaje przy dysponowaniu jednostek, szczególnie OSP z terenu woła o pomstę do nieba. To już nie chodzi o niewiedzę jaka jednostka jakim sprzętem dysponuje, to chodzi przede wszystkim brak jakiejkolwiek orientacji i umiejętności posługiwania się mapą (która zapewne wisi na ścianie nad głową dyżurnego). Pomijam także fakt istnienia komputerowych systemów powiadamiania( u nas taki "pochodził" dwa dni).
Sezon urlopowy sprawił, że spotykamy się z kuriozalnymi przypadkami dysponowania jednostek do zdarzeń z odległych o 30 km JRG, gdy wyspecjalizowana jednostka OSP ma do miejsce zdarzenia tylko 3 km. Pomijam inne przypadki dysponowania jednostek " w przeciwnym kierunku" niż zdarzenie.
Jakie predyspozycje powinien posiadać dyżurny na PSK. Czy przechodzicie tak jak kierowcy sprawdziany topografii rejonu?

Ajax:
Dzieki za zrozumienie, nie da się wszystkiego opisać - powstała by książka!
Obsadzanie PSK ludźmi do tego nie przygotowanymi jest przykładem braku zrozumienia pełnienia tej służby. Często o tym co jest potrzebne i jak należy niektóre rzeczy wykonywać itp. decyduja ludzie którzy nie pełnili tu nigdy służby oraz mają mgliste pojęcie na czym ona polega. Ja zanim tu trafiłem pracowałem na wszystkich stanowiskach w Komendzie Powiatowej /poza słuzbą finansowo-kwatermistrzowską/ oraz podziale bojowym od stanowiska st.ratownika do d-cy zmiany łacznie przed PSK 20 lat. Zdarzało mi sie uprzednio również zastępować dyżurnych i wcale nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Zawsze musiałem sobie od początku wszystko przypominać. Niech każdy wykonuje swoje  w czym jest dobry - ja akurat tu czuję się dobrze zresztą większość porzednich stanowisk też mi odpowiadała. Sytuacja często wymaga, aby dyżurnych zastepowali tzw. dublerzy, ale u nas są oni szkoleni niemal na równi z dyżurnymi etatowymi i nie są to z reguły ludzie z przypadku lub "łapanki". Pozdrawiam- szczególnie dyżurnych!

kolocz:
Szanowny panie Firetom.
Nikt nie jest nieomylny tym bardziej gość z podziału lub z biura rzucony z łapanki na PSK. Zwłaszcza że są jeszcze stanowiska z obsadą jednoosobową (u nas było tak do grudnia ubiegłego roku).  Po kilku latach pracy na punkcie chętnie zostałbym członkiem wspierającym OSP - w samorozwiązaniu. Oczywiście nie chciałbym generalizować, są oczywiście jednostki traktujące poważnie to co robią ale niestety jest to mniejszość. W większości przypadków działalność OSP przyczynia się wydatnie do zachwiania stosunku wielkość mojej głowy do ilości włosów, słowem - czysty folklor.  Albo wyjadą albo nie; albo wpadną na to jaki mają kryptonim albo nie, czasem (zwłaszcza przy pierdołach) trudno przerwać słowotok przez radio ale jak już dzieje się coś poważnego i są pierwsi naprawdę trudno jest się czegoś dowiedzieć o sytuacji, podają że wszystko jest OK, mają to opanowane i żeby nikogo juz nie dosyłać a po przybyciu JRG okazuje się że ta stodoła dopiero nabiera "cugu", przez radio PSK dowiaduje się że spaliło się 100m2 trawy a po 6 godzinach bezskutecznego czekania na informację końcową i kilku telefonach do prezesów, naczelników i Bóg wie kogo jeszcze człowiek dowiaduję się że było tego ".... a ze 15 hektarów, kawałek lasu i jeszcze jeden skręcił noge...". O pisaniu donosów na dyżurnych do wszystkich szczebli władzy samorządowej, komendanta i nie wiadomo gdzie jeszcze nie wspomnę - Bo jednostka z sąsiedniej wsi była w tym miesiącu dysponowane o "X" razy więcej niż my a to przecież my mamy tak wiele zasług................
Tak więc, szanowni druhowie, nim zaczniecie ciskać gromy na dyżurnych zróbcie krótki rachunek sumienia - czy kilka siwych włosów na głowie dyspozytora to czasem nie moja zasługa.

Witold:
Ciekawy i ważny temat!

Czy mogę mieć prośbę do dyżurnych z PSK, aby na tym forum napisali w kilku słowach jak i dlaczego powinni się zachowywać ochotnicy. Chodzi np. o to kiedy, jak często, w jakich sytuacjach przekazywać informacje (jakie?) do PSK, kiedy kontaktować się telefonicznie a kiedy radiowo itd.  Może z tej dyskusji wyłoni się kilkustronicowy poradnik dla ochotników w kwestii współdziałania z PSP i łączności radiowej? Poradnik taki nie zawierałby wszystkich niepotrzebnych teorii i schemató a właśnie praktycze porady i zasady opracowane przez ludzi pracujących na PSK. Sam mógłbym co nieco napisać, ale zawsze lepiej gdy coś takiego pisze zawodowieć pracujący w PSK. Wiem, że genezą tej dyskusji były "ułatwienia" pracy na PSK, które raczej ochotników nie dotyczą, ale może przy okazji, prócz narzekania (które niewątpliwie jest uzasadnione i którego bynajmniej nie neguję) powstało by coś "pozytywnego". Nie chciałbym tu usprawiedliwoać wszystkich ochotników, ale może część z nich poprostu nie wie jak się zachować. Sam byłem na szkoleniu z łączności radiowej które wołało o pomstę do Nieba. Pan kapitan, rzucił na ekran folie, przeczytał ich zawartość i na tym się skończyło. A na foliach zamiast porad praktycznych i tego o czym posze Kolocz były schematy łączności radiowej w PSP które z praktyką ochotników nie mają chyba nic współnego.

Co Wy na to?

pozdrawiam

Witek

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona

Idź do wersji pełnej