To że niektóre części naszego ekwipunku mają właściwości dielektryczne wiem, tylko że nie dielektryczność jest ich podstawową cechą i nie wszystko się da zrobić gumowcami. Dla mnie detektor napięcia powinien być takim samym standardem na pierwszym wyjeździe [...]
No właśnie już MIKO napisał, że gumowe buty mogły akurat się przyczynić do tego wypadku. Jeśli ktoś sprawdza zwykłą neonówką czy jakaś część jest pod napięciem (oczywiście niskim, do 1000V) i jest jednocześnie w butach to prąd nie ma jak płynąć do ziemi - neonówka nic nie pokaże.
Dotykając jedną ręką też nic się nie poczuje. Podobnie będzie jeśli się stoi na drewnianej drabinie albo na metalowej, która jest zakończona tworzywem sztucznym.
Nawet jeśli płot był pod napięciem to strażacy w butach dielektrycznych dotykając go niczego nie poczuli. Możliwe, że przez to poczuli się pewnie i stwierdzili, że nie ma zagrożenia.
Strażak otwierając bramę dwoma rękami znalazł się w sytuacji, że jedną ręką dotykał części płotu która była pod napięciem od szpilki wbitej w linię a drugą, drugiej części płotu o potencjale ziemi. Prąd prawdopodobnie popłynął przez ciało na drodze ręką - ręka.
Podkreślam, że są to moje domysły - mam do Poznania kilkaset km i opieram się tylko na tym co tu i w gazetach przeczytałem. Nawet nie wiem czy faktycznie strażacy używali butów gumowych. Po prostu chce żebyście wiedzieli jakie może być zagrożenie wynikające z używania tych butów. One chronią bardzo dobrze przed porażeniem ręką noga, noga - noga czyli w typowych działaniach strażaków, gdy chodzi się po mokrej podłodze lub przypadkiem poda prąd wody w normalnym pomieszczeniu na jakieś urządzenie. Niestety nie chronią przed porażeniem ręka-ręka i na wszystkich innych drogach poza nogami. Jednocześnie buty gumowe (też drabiny drewniane i wszystkie dielektryki, na których możemy stać w czasie pomiaru) oszukują neonówki i inne próbniki napięcia których działanie wymaga przepływu prądu do ziemi. Używając takiej neonówki w butach dielektrycznych żeby coś pokazała trzeba mieć kontakt z ziemią, np trzeba drugą ręką dotykać uziemionej części.
Wszystko co powyżej dotyczy niskiego napięcia, czyli do 1000V. W przypadku wysokiego napięcia - powyżej 1000V, nie wolno się nawet zbliżać do części, które mogą być pod napięciem bo może nastąpić przebicie powietrza i przeskok łuku elektrycznego.
Stosowny filmik - z opisu wynika że Panowie myśleli, że mają wyłączone napięcie i próbowali podejść z miernikiem http://www.youtube.com/watch?v=dPJtknGmsys tu jeszcze jeden film z rozdzielni średniego napięcia (6 000 V - 30 000 V) http://www.youtube.com/watch?v=4bBvmPRqfmo&NR=1.
Co do wskaźników napięcia typu "Hot-Stick"
http://www.hotstickusa.com/ to nie udało mi się znaleźć na jakiej zasadzie mierzą obecność napięcia - przypuszczam, że mają detektor przemiennego pole elektrycznego. Dobra wiadomość jest taka, że można wykryć różne poziomy napięcia od 120 V AC bez ograniczeń w górę.
Trzeba pamiętać, że wykrywają one tylko napięcie przemienne, czyli nie mają zastosowania w żadnych hybrydach, trakcji kolejowej, tramwajowej czy trolejbusowej. Nie wykryją też niebezpiecznego ładunku w odłączonych bateriach kondensatorów.
Detektor na dużej czułości może generować fałszywe alarmy - wg producenta wykrywa linie o napięciu ponad 46kV z odległości 150 metrów. Trzeba przełączać na niską czułość lub na focus.
Druga uwaga, która ma zastosowanie do wszystkich detektorów. Jeśli Wam jakiś detektor nic nie pokaże to wcale nie oznacza, że na pewno nie ma zagrożenia - detektor zawsze może być uszkodzony abo mogą mu nie działać baterie. Wskazania detektorów należy traktować raczej na zasadzie "jeśli piszczy i świeci to jest niebezpiecznie".
Elektrycy zgodnie z przepisami są zobowiązani do sprawdzania po użyciu detektora, czy jest on sprawny na czynnym obiekcie. Ponadto przed pracą zakładają na części, które mogą się znaleźć przypadkiem pod napięciem uziemienia stałe lub przenośne. Oczywiści w straży to nie jest do zrealizowania dlatego jeśli nie ma potrzeby
odstępować od zasad powszechnie uznanych za bezpieczne należy czekać na energetyków i z nimi współdziałać.