"Pierwsi na miejsce przypłynęli strażacy ochotnicy z miejscowości Ostrowite. Nie mieli jednak sprzętu do nurkowania, a "ręczne" postawienie jachtu okazało się niemożliwe. Wtedy Andrzej K. (54 l.), dowódca ochotników, zadecydował o holowaniu łodzi do brzegu jeziora... Właśnie ta decyzja okazała się tragiczna w skutkach. Marta i Sebastian utonęli w jachcie."
Tak piszą media, chociaż mają dostęp do fotografii ukazujących tonący jacht. Jakoś nie ma problemu z tym, że jacht został przewrócony z kobietą w kabinie...