i tak to winni wchodza w rolę oskarżycieli...
kto pozwolił dziewczynie siedzieć w kajucie w czasie żeglowania?
jej chłopak nie dał rady jej namówic do wypłynięcia, to niby miał to uczynić strażak z OSP?
tak już jest z ewolucją, że jednostki słabe i nieprzystosowane często same się eliminują - brutalne ale prawdziwe;
ratownicy nie kazali im wypływać, nie kazali dziewczynie siedzieć w kajucie (bo zimno, wietrznie i do tego rozbryzgi wody), nikt jej nie zabraniał wypłynąć, zanim straż dopłynęła mogli już być wyciągnięci przez osoby postronne, skoro było to takie proste;
kolega płetwonurek z WOPR mógł dostać się inną łódką, jeżeli tak bardzo mu zależało
z pierwszych relacji wynikało, że w zgłoszeniu była mowa o pięciu osobach w wodzie trzymających się kadłubu i do takiej sytuacji ratownicy jechali - zgłaszający zapomniał może dodać, że dwie z tych osób owszem trzymaja się kadłubu, ale od środka
żeglowanie jest niestety obarczone pewnym ryzykiem i jeżeli ktoś tego nie rozumie, to niech gra w szachy; za chwilę będziemy mieli spóźnioną akcję TOPR i pojawią się głosy, że winni są ratownicy; bo za późno, zbyt mało profesjonalnie, że nie skorzystali z pomocy osób postronnych, a o tym, że w góry wychodzą ludzie bez przygotowania i wyposażenia we właściwy sprzęt nikt nie wspomni;
rozumiem osobistę tragedię rodzin, ale zauważcie, ze najbardziej pienia się i nakręcają nagonkę znajomi-współuczestnicy żeglowania; czyżby chcieli w ten sposób pozbyć się wyrzutów sumienia? oskarżając ratowników samememu uniknąć trudnych pytań? pytania podstawowe do pozostałej trójki załogantów - dlaczego nie zwinęli żagla? dlaczego część załogi w trakcie rejsu i to jeszcze przy takich warunkach pogodowych przebywała pod pokładem?
łódka ewidentnie była źle sterowana a załoga nieprzygotowana i niewyszkolona; pytam się więc - kto doprowadził do tej tragedii? strażacy czy ofiary wraz ze swoimi "przyjaciółmi"?