No to powtórzmy jeszcze taki cytat:
art. 162 Kodeksu Karnego
§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Więc oczywiście dyspozytor PRM nie może dysponować KSRG, ale dyspozytor MSK itp. po otrzymaniu informacji od dyspozytora PRM, że wyjazd KSRG może komuś uratować życie, odmówić nie może bo podpada pod zacytowany przeze mnie artykuł.
A sedno sprawy jest takie, że prawo jest niekompletne i brak rozwiązań systemowych, brak wytycznych itp. - czego nigdy nie negowałem.
odwoływanie się do art. 160 § 1 i 2, co też było czynione, jest całkowicie chybione, gdyż spenalizowane zostały w nim całkowicie inne zachowania (narażenie człowieka na
bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu); przyjmuje się, że z art. 160 § 1 kk. może odpowiadać osoba, która dopuściła się czynu przez działanie; wynika to z art. 160 § 2 kk., gdzie mamy wskazany obowiązek ciążący na sprawcy – i tu może czyn zostać popełniony także przez zaniechanie w sytuacji gdy ktoś nie dopełni swego obowiązku np. opieki (uwaga – to nie dotyczy dyspozytora PR, PSP, lekarza-nie gwaranta, dotyczy przykładowo rodzica w stosunku do swojego dziecka, przedszkolanki w stosunku do dziecka powierzonego jej opiece, lekarza-gwaranta); skoro zatem ustawodawca wskazuje w § 2 tego przepisu, że czyn może być popełniony przez zaniechanie, to z tego wynika, iż w interpretacji art. 160 kk. czyn z § 1 może być popełniony tylko przez działanie; kolejna kwestia dotyczy umyślności; oczywistym jest, że czyn spenalizowany § 1 i 2 musi być popełniony umyślnie, gdyż kwalifikowana forma nieumyślna została spenalizowana w § 3, pomijając już, że jest ścigana na wniosek; niech ktoś w świetle powyższego spróbuje uzasadnić zarzut narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez dyspozytora PR, który informuje zgłaszającego, że zgłoszenie zostało przyjęte i ZRM dotrze kiedy to będzie tylko możliwe; nie ma takiej opcji; żeby to było możliwe, musiałoby dojść do całkowitego zignorowania zgłoszenia; jeżeli dyspozytor postąpi zgodnie z zasadami dysponowania zawartymi w cytowanym już rozporządzeniu Ministra Zdrowia oraz rozporządzeniu o CPR, to nie naraża się na żadną odpowiedzialność karną, zawodową czy dyscyplinarną, poza tzw. kacem moralnym, jeżeli przybycie ZRM okaże się spóźnione;
jeżeli chodzi a art. 162 to też kol.
Witold zbłądził, gdyż nie zauważył, że stroną podmiotową tego czynu jest osoba, która jest w bezpośrednim sąsiedztwie osoby zagrożonej utratą życia lub ciężkiego uszczerbku; wynika to z tego, ze to zagrożenie musi mieć charakter rzeczywisty, a przy zgłoszeniu mamy jedynie hipotetyczne zagrożenie; dyspozytor jedynie bazując na swoim doświadczeniu może je bardziej lub mniej uprawdopodobnić, co oczywiście nie zwalnia z obowiązku interweniowania nawet w przypadkach graniczących z pewnością, że mamy do czynienia z FA w złej wierze; generalnie art. 162 dotyczy wszelkiego rodzaju świadków, którzy zaniechają udzielenia pomocy chociażby poprzez zadzwonienie pod 999 lub 112 – już tak prosta czynność zwalnia z odpowiedzialności karnej; kolejna sprawa do praktyka obsługi numeru 112; dyspozytor PSP lub Policji przyjmując zgłoszenie o stanie zagrożenia życia lub zdrowia, który nie jest związany z innym miejscowym zagrożeniem, pożarem lub jak w przypadku policji przestępstwem, przekierowuje zgłaszającego do PR wypełniając w ten sposób swoje obowiązki; od Ratownictwa Medycznego jest PRM; KPP owszem mamy obowiązek udzielać, ale przy pożarach i MZ (wypadki komunikacyjne, katastrofy budowlane, awarie przemysłowe) i to dopiero w sytuacji, gdy na miejscu nie ma ZRM, lub też siły PR są zbyt małe (dot. zdarzeń mnogich i oczywiście masowych); nie wyobrażam sobie sytuacji, że RKO przeprowadza dwóch strażaków, a za nimi stoi lekarz z ratownikiem medycznym; oni maja pierwszeństwo; w przypadku zdarzeń mnogich (trzech czerwonych – na miejscu jeden ZRM „S” + sekcja PSP) najrozsądniej byłoby, żeby lekarz wyznaczył trzy zespoły resuscytacyjne, a sam zajął się koordynacją ich działań, ALS, farmakologia itd.;
zwolennicy dysponowania twierdzą, że powinny być dysponowane zastępy, jeżeli jest prawdopodobnym, że dotrą wcześniej do poszkodowanego w stanie NZZ od ZRM; to ja się jeszcze raz pytam:
- czy zawsze?
- o ile mają być hipotetycznie wcześniej? i dlaczego właśnie o tyle?
żaden z kolegów jak do tej pory nie podał również podstawy prawnej wynikającej z powszechnie obowiązujących aktów prawnych (pomijam nieliczne porozumienia zawierane pomiędzy PR a KP PSP, gdyż jak przeczytałem jedno, to się przeraziłem – na pewno nie o to chodziło twórcom systemów PRM i KSRG); czy to takie trudne wskazać konkretny artykuł, paragraf, punkt ustawy lub rozporządzenia nakazujący dysponowanie PSP do utraty przytomności na ulicy? sam sobie odpowiem – nie jest to trudne; jest to niemożliwe; takie działania są patologią systemów i nie powinny mieć miejsca; zaczniemy od obsługiwania NZK a skończymy na przysłowiowych sraczkach i na to ja się nie zgadzam, dopóki nie powstanie skonsolidowany system ratowniczy, a obowiązki nałożone obecnie na PRM zostaną wpisane do ustawy o PSP; tak jest np. w wielu FD w juesej, gdzie karetki BLS (odpowiednik naszej „P”) są na ich wyposażeniu; tylko zauważcie, że paramedyk nie wsiada na engine’a czy laddera, a jeździ tylko tym ambulansem; może to jest właściwy kierunek rozwoju? ale bez integracji i powstania CPR-ów nie będących molochami (CPR-y powinny mieć zasięg odpowiadający z grubsza powiatom, ale kluczową kwestią powinien być czas dojazdu, a nie granice administracyjne – pod tym względem PRM jest lepiej zorganizowane); proponuję przejść do konkretów, zamiast zarzucać komuś aspołeczność lub brak chęci ratowania życia i zdrowia ludzkiego;