@Ignacy – dyskutujemy wspólnie o tym oj już trochę lat – to nie pierwszy temat na tym forum, ale i w naszej PW korespondencji. Dziś uważam że tą dyskusję można podzielić na dwa nurty .
Pierwszy – Na tych co chcą ratować i z różnych powodów nie chcą . To realny obraz RatMedu w SP i tej zawodowej i ochotniczej. Wielu wybierając pracę, hobby inaczej to widziało. Jak w latach 80 jako młody dzieciak wiążąc się ze SP nigdy nie podejrzewałem jak będzie to wyglądać, jakie będą zadania w XXI w. Uważam przystosowałem się, ale mam kolegów którzy się nie przystosowali i nie przystosują właśnie głównie w zakresie RatMed. I to część tej pierwszej grupy, która w naturze swojej z różnych powodów , np. blokad psychicznych nie chce pracować z żywym organizmem. Oni przyszli tu turlać węże, burzyć ściany, giąć blachy i trzeba ich zrozumieć – oni nie pisali się na Ratowników od mniej lub bardziej medycznych spraw . W tej grupie są również tacy, którzy w obawie o brak wystarczających umiejętności, również wolą omijać temat. Ich poczucie dyskomfortu z tym związane, często wymusza walkę o odsuniecie tematu, i tu się zgodzę że to brak doskonalenia, ale również właściwego przekazu w ich treści. Niestety czasami kolegom od TurboPolarków wykładającym na szczytnych kursach brakuje umiejętności pedagogicznych. Jakoś ktoś zapomniał o tym elemencie tworząc przepisy i wytyczne kto ma uczyć i z jakim przygotowaniem – 3 lata w systemie to nie wszystko. Zresztą to dziś w wielu przypadkach większa partyzantka niż to co tu opisano. Wymagania rosną, zdawalność leci na pysk co równa się kwalifikacje kadry zerowe. Wczoraj w okolicy był egzamin KPP 20% zdawalności i to kurs robiony przez firmę którą poleciłem osobiście. Nie znam już „lepszej” jeśli przy tej zdawalności można powiedzieć że ta jest dobra. O taki wybrykach natury jak Kiry i ZOSP z bryg. J.N. w ogóle nie będę się wypowiadał. Słyszałem ostatnio tylko taką ciekawostkę 9 dni – 2 tyg. certyfikacja z papierem dożywotnim. Po prostu szczególnie w OSP, PSP musi, ludzie mają już dość tego cyrku . Z mojego pierwszego kursu, a robiłem na samym początku jak to powstawało, nie wiem czy na 30 ma aktualny certyfikat 2-3. No i liczę że margines w tej części, to Ci co po prostu wolą by ręce i nogi spokój miały i tacy również się znajdą , bo dodatku za wyręczanie ZRM nie mają, trudno ich zrozumieć ale gdzieś tam racji trochę jest bo jak tu udowodniłem ZRM za Nas nic nie zrobi .
Drugi – nurt dyskusji to ludzie którzy coś porobili w temacie mieli chęci. Widząc jednak wątłość tego systemu, zasady sznurkami wiązane, barak procedur dysponowania, przypadkowość ale również coraz większa pretensjonalność i roszczeniowość społeczeństwa, po tych kilkunastu latach bez perspektyw nie widzą przyszłości i sensu. W wielu przypadkach po prostu kopiemy się z Koniem . I wrócę do tych nieszczęsnych wyjazdów do podobno zabezpieczenia lądowania LPR, a w sumie ratowania życia do jego przybycia, w konsekwencji również noszenia walizek . Wszystko jest ok. Ale nikt nie patrzy na pewien aspekt społeczny, który coraz częściej mnie dotyka, a w wielu miejscach oficjalnych muszę się z niego tłumaczyć społeczeństwu ale i również oficjelom. @Ignacy nie można tworzyć wyjątków – precedensów . Nie może być w społeczeństwie równych i równiejszych. I wytłumacz Babci 70 letniej , że jej mąż zmarł bo ZRM 2 osobowy jechał 30 min, a mieszka 100 m od Remizy, a do jej Siostry mieszkającej 6 km dalej , przyjechały dwa wozy straży pożarnej, przyleciał śmigłowiec i jeszcze karetka i ona przeżyła bo pomoc była , prawie 20 osób ją ratowało. I wiecie dlaczego jej mąż nie żyje bo jak umierał to strażacy zamiast go ratować to na pewno chlali wódkę i dlatego nie przyjechali . I postaw się w mojej sytuacji jak idę na Sesje Rady Miejskiej, jadę na spotkanie wiejskie i muszę zmagać się z takimi tematami. I próba tłumaczenia tym ludziom że system jest zły nie wchodzi w grę. Wódę piliście, a teraz mój mąż na cmentarzu leży 50 lat z nim żyłam , co ja teraz z jednej rentki nie wyżej – zabiliście go . K…….. jak morderca się czujesz, wykrzyczany na forum, w imię chorego systemu.
Dlatego nie może być pół środków – nie można ratować wybranych w przypadku zbiegu okoliczności. Albo ratujemy wszystkich gdy jest możliwość – albo d….. sobie nie zawracajmy . Może naprawdę czas na zmiany. Fakt kolega mnie złapał na First Responder w Niemczech . To u nich młody temat i nie wszędzie realizowany , ale jest to jakaś metoda na stany nagłe . Szczególnie w gminach i przy OSP, na zasadzie dobrowolnej deklaracji, jednak jak znam życie i ten Kraj nikt tego należycie nie umocuje prawnie w tym w procedurach dysponowania więc można na razie odpuścić.
Tak jak należy głęboko się zastanowić czy należy robić precedensy w sprawie dysponowania za ZRM i z LPR bo odbije nam się to czkawką. A co ciekawe, nawet nie w naszej gestii jest zapobiec temu . I naprawdę chcę ratować, ale nie chce być nieświadomym wielokrotnym mordercom w oczach społeczności lokalnej
.