Dziwie się PSP, kiedy przyjeżdzają na akcje ( kierowca i dowódzca ) i nie raz ktoś z naszej OSP pojechał gasić z nimi inny pożar, bo przecież każda pomoc się przyda! Panowie, zawsze w jakieś SP znajdzie się ktoś, kto bardzo sobie ceni tą prace i chciałby podnosić swoje umiejętności.
Panowie z PSP, często macie do miejsca zdarzenia wiele kilometrów, choć niektóre OSP mają bliżej. Boicie się ich wysyłać bo wiecie, że może być to dla nich zbyt trudne. Ale do cholery jasnej liczy się czas, gdybyśmy byli ( OSP ) co jakiś czas, ale reguralnie szkoleni to dużo by się zmieniło. Wielu ludzi zawdzięczałoby nam życie, uratowaniu dobytku.
Nie raz moja jednostka była 1 na miejscu zdarzenia i to my ratowaliśmy dupe PSP, bo niekiedy przyjeżdzali dopiero wtedy, gdy my już opanowaliśmy sytuację.
Niedawno, jeszcze w wakacje palił się TIR, gdy przyjechaliśmy na miejsce zagrożony był zbiornik paliwa, paliła sie cała kabina, zaczynała się palicz naczepa. Po szybkim zastanowieniu działko opanowało sytuację, do tego zostały rozwinięte 2 linie gaśnicze, a to wszystko w krótkim czasie. Zawodówka przyjechała GBA, bez działka ... Czym to mielu ugasić ? Po tym czasie napewnoby zbiornik eksplodował i zapaliły by się pobliskie budynki gospodarcze.
Dlaczego to piszę? Bo jest wiele OSP, które zawsze wspomagają PSP, są mobilni i rwą się do pracy tzw. w zdobywania doświadczenia. Ale co tu robić? Nawet nam ćwiczeń nie robią, o kursach nie wspomne, szeregowców i na tym się skończyło.
Proponuje w sezonie letnim robić obozy OSP dla najlepszych jednostek, gdzie każdy będzie się wymieniał doświadczeniami w luźnej atmosferze, albo na ćwiczeniach. To też idzie w tym kierunku, aby nas edukować.
Na pożarach zdobywać doświadczenie? Na ludzkiej krzywdzie? Wybaczcie, ale gdybyśmy byli lepiej wyszkoleni to zapewne mniej bybyło tragedii ...