Przepraszam wszystkich zaglądających tu za zwłokę. Miałem studia w weekend i w sobotę dowiedziałem się, że zmarł nasz kolega z komendy, który od paru dni leżał w śpiączce po wylewie. Na marginesie, służył przez 8 lat w JRG w Poznaniu, tam będąc skończył SA PSP i SGSP. Zostawił dwójkę dzieci i żonę w 9 miesiącu. Miał 37 lat … Pogrzeb był w poniedziałek, nie miałem weny do pisania…
No ale trzeba… Nie wiem od czego zacząć… Przede wszystkim nie rozumiem, że ty piszesz co mi się wydaje, co ja myślę itp. Pozostaw to mnie ok? Ja służyłem w jednostce zabezpieczającej 2/3 miasta wojewódzkiego i znaczną część powiatu. Byłej kategorii A, kiedy te istniały, chociaż dzisiaj też wiadomo o co chodzi. Po 25 osób na zmianie. W samym mieście to będzie dobrze ponad 100.000 mieszkańców w rejonie chronionym i kilka poważnych zakładów, nie licząc okolicznych kilku gmin w powiecie. Są wieżowce, zakłady przemysłowe, kilkanaście jezior i jedno z największych miasteczek akademickich w kraju – UWM. Może nie mam twoich 1000 wyjazdów przez 5 lat, ale moja jednostka (nie komenda) jeździła ok. 2000 razy w roku, resztę sobie policz. Jeździłem tam jako ratownik, dowódca zastępu, a przed odejściem proponowano mi dowódcę sekcji. Czyli jednak zdołałem kogoś przekonać do swojej osoby. Kogoś, kto miał ze mną kontakt. Wcześniej jeździłem w szkole na rejonie w mieście stołecznym, to też nie jest bez znaczenia. Pisałem ci kiedyś na priv, że jeden z największych pożarów, w bazie paliw, miałem właśnie w szkole. To dla tych, co myślą, że szkoła gasi żoliborskie śmietnik i tyle. Od 6 lat jestem w grupie operacyjnej KW i w sztabie KW. Więc kolego, ustalmy sobie, że wiem o czym piszę. I argumentów mi nie brakuje. Z twojej postawy można wyczytać, że według ciebie istnieje jedna pula doświadczenia do obdzielenia na wszystkich i ty się tak z niej nachapałeś, że dla innych skrawki zostały. Pisząc za mnie co myślę sam sobie strzelasz w kolano, jak mam cię poważnie traktować? Sytuację współpracy z OSP znam doskonale, sam jestem w OSP. W mieście o naszej specyfice spotykamy się z nimi przy okazji każdego większego pożaru, zabezpieczają też miasto stacjonując w naszych JRG jeśli większość zastępów PSP wyjedzie. Przykładowo jakiś czas temu, OSP Olsztynek (25 km od Olsztyna) weszła w posiadanie potężnego zestawu hydraulicznego, o którym jeszcze przez parę lat PSP marzyła, to tylko jeden z przykładów na to, o czym piszesz. Oni leżą przy krajowej siódemce, my natomiast te 25 km od niej, więc widzieli potrzebę posiadania tego sprzętu i go mieli – długo przed PSP. Na marginesie, w wielu jednostkach około połowy stanu to strażacy PSP służący w naszych JRG. Chłopaki z OSP nawet mieli brać od KM starą SD-30 ale był problem z garażem, więc twoje pojęcie o moim pojęciu o OSP to czyste urojenia i sam masz wypaczone spojrzenie. Natomiast wentylatory są u nas w PSP od zawsze, więc nie zakładaj, że było jak u was. Z resztą, nasze województwo pokazało w kraju jak się kupuje sprzęt za kasę z UE zakupując ostatnio 24 samochody w jednym rzucie. Czuj się zatem uświadomiony i nie zasłaniaj się doświadczeniem bo masz je nie ty jeden. Jak to mawiasz? Nie „wlewaj sobie”, bo robisz to non stop. Zapomniałeś tylko dodać o „wiejskim strażaku”, bo tak raz na parę postów piszesz o tym. O czym to świadczy to zdziwiłbyś się jak dużo ludzi jest zgodnych co do tego. A wiesz, dotarło do mnie od osób mających z tobą kontakt i tych z twojego otoczenia, że żyjesz we własnym świecie. To może tam pozostań, nie będę cię z niego wyciągał.
Zacznijmy od tej nieszczęsnej Żabki. Wiesz, piszemy od początku o wentylacji, w kontekście której ty przytoczyłeś zdarzenie z Olsztyna. Później padło o pożarach nieodwietrzonych, sytuacji backdraftu. Ty podajesz jako przykład Żabkę. Wiesz, nie szukaj dziury w całym, ja do Żabki nie chodzę bo nie mam pod nosem, dlaczego mam zakładać, że to jest kubatura 150m3? Pytam raz jeszcze, dlaczego? Widziałem w TV reklamę Żabki, na pewno kilka razy większej. Na to hasło stanął mi przed oczami Lidl, Biedronka, no to masz link. Swoją drogą robi wrażenie, nie? I potwierdza moje wcześniejsze komentarze. Druga sprawa jest taka, że szybko licząc, to te 150m3 to będzie powiedzmy 5x10x3. Wybacz, nie robi na mnie wrażenia pożar, choćby objętościowy, takiej kubatury. To taki kurnik, pryszczyk. Schłodzić kontrolując dostęp powietrza i przedmuchać. Nie wiem, dlaczego próbujesz zrobić ze mnie przeciwnika PPV. Ja nim nie jestem, nawet jeśli ty tak stwierdzisz.
Zarzucasz brak argumentów merytorycznych, przykładów? Przepraszam, a czym są wypełnione moje posty? Ręce opadają. A, bo to nie z Polski, tylko amerykańskie domki lub skandynawskie szkieletowce. Bo to nie moje pożary. Obalam te twoje głupie argumenty a ty za chwilę wracasz do nich. Super się dyskutuje. Pomijam, że do własnych bzdur nie odniosłeś się ani razu. Ani razu! Sprytne, zapamiętam.
Co tam dalej. Podajesz za argument, że twoi koledzy czytają forum i nie protestują. To dziecinada, równie dobrze mogę powiedzieć, że też nie potwierdzają. Albo że nie zaprzeczają mi. Pisząc takie rzeczy jesteś niepoważny. Ale podaj mi numery do ludzi, ja mogę pogadać, może z nimi się da. Zapytam co i jak było, bo uważam, że masz tendencję do gawędziarstwa i koloryzowania a nie chcesz dać oficjalnej informacji o twoich podbojach. Kiedyś złapałem cię na tym (głęboka komuna, pamiętasz?) i od tamtej pory filtruję wszystko, co piszesz. Chlubne te twoje 1000 wyjazdów, ale to będzie pewnie 99% albo nawet 101% wyjazdów twojej jednostki, a wiedząc że między innymi pracujesz w urzędzie, robisz prywatnie dla jednego gościa, jeździsz na wszystkie zgłoszenia i piszesz tyle postów na forum, część nawet kilka godzin po północy, to pewnie w ogóle nie śpisz, bo jak to wszystko pogodzić, z czegoś trzeba było zrezygnować. Swoją drogą wracając do czasów komuny, to starszy o jakieś 8 lat kolego, w 87 roku miałeś ok. 15 lat. Nie mam nic do dodania. Może tylko poza prośbami o obiektywne źródło informacji o pożarach, na które się powołujesz, bo jak widzisz ty i czytający uważnie to forum nie mam podstaw wierzyć twoim słowom. I jeszcze coś. Ile w tych pożarach stoisz i paluszkiem pracujesz a ile wchodzisz w aparacie? Ja właśnie wróciłem z 6h ćwiczeń. Dla mnie to chleb codzienny. Dzień w dzień. Nie od wezwania. Ogień, sprzęt ODO, pełne ubranie bojowe. od -20 do +35 st. C. W tym dostarczanie wody w środku zimy i pożary wewnętrzne w lipcu. Ale po co ja to piszę, to przecież nic dla ciebie nie znaczy. Na marginesie, "nie znaczy" piszemy oddzielnie, a jak piszesz razem to zauważ, że autokorekta w Wordzie poprawia ci na "nieznaczny". Taki "nieznaczny" błąd.
Pisząc o tym, jak realizujecie zadania z PSP strasznie spłycasz. Jak można porównać rozwijanie węża do robienia wentylacji nadciśnieniowej? Wytłumacz mi głupiemu, młodemu i niedoświadczonemu. Ale zwróć też uwagę na to – postępujecie według swoistej procedury, choć nawet jej tak nie nazywacie. Tak jak w przytaczanych przykładach z zagranicy – każdy wie co ma robić i robi. Jeden polega na drugim – to bardzo dobre rozwiązanie. Ale nasze przepisy stwierdzają jasno, dowodzi jednoosobowo KAR i on odpowiada za wszystko, w tym bezpieczeństwo. Jeśli się obrażasz na książki, to mogę o nich nie pisać, ale każdy jeden strażak na świecie powie ci, że wentylację należy koordynować i nie można jej robić kiedy i jak się chce bez kontaktu co najmniej z dowódcą, który już sam wie co z ta informacją zrobić, pomijam, że to on powinien wydać polecenie rozpoczęcia wentylacji i nadzorować jej przebieg, bo gra idzie o bezpieczeństwo. No ale u was jest inaczej, bo wy to superwyjadacze. Przy okazji wrzucasz do jednego kotła kolegów, ciekawe czy sobie tego życzą. Jeśli u was wentylacja to samowola to życzę powodzenia w prokuraturze. Ale założę się że to tylko ściema na potrzeby wybrnięcia z niekomfortowej sytuacji.
Problem, że traktujesz mnie jak niedouka czy niedoświadczonego, bo tak sobie ubzdurałeś, tak było łatwiej leczyć kompleks „wiejskiego strażaka” i megalomana, którym niewątpliwie jesteś, a jak na razie to ty udowadniasz, że masz duże braki w wiedzy fachowej. Oto przykłady:
- dyskutowaliśmy kiedyś o kryptonimach, nie znałeś kryptonimu dla DOB. Jak ci powiedziałem, to się obraziłeś, że powołałem się na czyjś autorytet. Ja napisałem, że uczyły mnie autorytety, którym będę wierzył, a ty że ja twierdzę, że to mnie uczyły autorytety (a kogoś tam nie). Prośba o naukę czytania, bo w tej dyskusji też mi zarzucasz jakieś bzdury, co jest zwykłym błaznowaniem. Poza tym chyba wydaje ci się, że osoby, które dokonały już dobrze ponad 1000 odsłon to też debile, bo nie są w stanie przeczytać wszystkiego od początku i zobaczyć, co kto twierdzi i kto gdzie błądzi.
- na privie dyskutowaliśmy o pożarze w magazynie AGD. Wyszło na jaw, że kolego nie znasz mechanizmu gaśniczego wody. Drodzy forumowicze, według kolegi MIKO, jedynie wypchnięcie gorących gazów poza obiekt poprzez wentylację nadciśnieniową jest w stanie usunąć ciepło i obniżyć będącą jego skutkiem temperaturę. Podanie wody, wedle kolegi, powoduje zamianę jej w parę w stosunku 1:1700 (to prawda tylko dla temperatury 100 st. C) i obniżenie strefy zadymienia, a tym samym rozszerzenie obszaru o podwyższonej temperaturze, sprowadzenie strefy zadymienia w dół i zwiększanie ryzyka rozwoju pożaru, co kolega nazywa „pułapką wodną”. Czyli odbieranie ciepła nie występuje. Pomimo dokładnych wyjaśnień opartych o prawa fizyki, kolega MIKO nie przyjął do wiadomości, bowiem dowiedział się tego od kolegi Sajmonowskiego. Pisałem między innymi o pojemności cieplnej, utajonym cieple parowania i o stosunku objętościowym zamiany wody w parę przy różnych temperaturach wyższych, rzecz jasna, od 100 st. C a zbliżonych do temperatur występujących w pożarach. Pomijam, że kolega nie jest świadomy ile % wody w prądzie zwartym i rozproszonym szacunkowo bierze udział w gaszeniu (powierzchnia aktywna) przy założeniu, że podajemy wodę bezpośrednio na pożar. Dodatkowo kolega nie orientuje się, że w szczelnych pomieszczeniach występuje lokalne podciśnienie w warunkach spalania pożarowego, na chłopski rozum to może i nie (no bo tyle dymu), ale jakby wziąć pod uwagę temperaturę mającą wpływ na gęstość materii, to już inna sprawa. No ale o tym trzeba wiedzieć.
- kiedyś w wątku o pożarze w Kamieniu Pomorskim pisałeś, że strażacy przyjechali przed rozgorzeniem. Sorry, ale tyle czasu po rozpoczęciu spalania to już ciężko o takie warunki, żeby było przed rozgorzeniem, poza tym każdy strażak raz spojrzy na zdjęcia i wszystko jasne. Możesz teraz się ratować, że to byłą prowokacja do dyskusji, ale ja ci nie uwierzę. Jest to błąd (wybacz słowo) książkowy! Nie chciało mi się wtedy polemizować z tobą, bo widać do czego to prowadzi a poza tym miałem świeże wrażenia z dyskusji o kryptonimach. Do sprawdzenia w archiwum, z resztą zapisałem sobie zrzut ekranu.
- czytałem też kiedyś, że według ciebie dowódca decyduje o tym, czy strażak ma nosić na sobie ubranie bojowe. No comment!
Jest tego trochę więcej, ale już mi się nie chce pisać. Sęk w tym, że kilka razy sam pisałeś, do mnie i do innych, żeby nie uznawać, że jak PSP to zawsze mądrzejsze od OSP. Jestem za tym, słuchajmy argumentów. Ale jak ktoś nie ma racji, to nie ma i nie chodzi tu o udowadnianie wyższości PSP nad OSP. Chodzi o to właściwie tylko tobie, żeby za wszelką cenę przytrzeć nosa komuś z PSP. Pewnie ci się udaje i myślałeś, że i tu będzie sukces, a tu taka klapa. Ojejku jejku. Ale sam chciałeś. I po co ci to było? Nikt cię nie nauczył pokory, ot co.
Jeszcze trochę powiem o sprzęcie i zabawkach. Kamerę termowizyjną mam na zawołanie, wyobraź sobie że z małym dodatkowym ekranikiem dla dowódcy i odbiorem obrazu z kamery, swobodnie z wewnątrz obiektu, nawet na kilkadziesiąt metrów. Niesamowite, co? KAR ma podgląd na widok z kamery termowizyjnej. Wow, XXI wiek. Model Bullard T4, pełne wyposażenie dodatkowe, już od paru lat. Mam na stanie pirometr a nasza komora wyposażona jest w 4 termopary. Napisałeś też, że samo zadymienie nie stopi opraw plastikowych. Odcinając to od kwestii konkretnego pożaru - sam siebie powiesiłeś tym stwierdzeniem. Jak chcesz to przyjedź do mnie, pokażę ci zmierzoną na 3 sposoby temperaturę dymu pożarowego i jak dym topi i zapala plastik. I promieniowanie kolego, promieniowanie! Kamera termowizyjna, termopary, pirometr – wszystko mam czarno na białym. Ale dla ciebie to komora rozgorzeniowa a pożar to coś innego, bo tam ten magiczny czynnik „prawdziwego” bohaterskiego spalania czy pożaru wszystko zmienia. Reszta jest milczeniem. Natomiast w kwestii przepływomierzy, zobacz, sam wpadłem na to co ty, już dosyć dawno. Wpadłem sam, bo nie trybiło mi przepływami nominalnymi. Nie miałem tylko dotąd środków na realizację. Ale ty byłeś wcześniej, to uważasz się za lepszego, no nie? Albo mędrkowanie w dyskusji o przetłaczaniu vs przepompowywaniu to już w ogóle jakaś paranoja. Ja czytałem ze zrozumieniem i napisałem to, co mi się jawiło z postów kolegi. Ty się wcinasz jak nogawka w zębatkę że przetłaczanie to lepsze itp. Spokojnie, ja to wiem od dawna, wyobraź sobie utwierdził mnie w tym lata temu jeden aspirant sztabowy, który w naszym ośrodku szkolenia prowadził ponad 20 lat zajęcia z pomp i dostarczania wody. On mi przekazał swoje doświadczenia i pomysły i w ślad za nim robimy układ między innymi na 3 stare pompy PO5 z rzeki do lasu. Na 3 pompy i paręnaście odcinków 75 między każdą z nich, po dwie nitki. Po raz kolejny coś tam sobie założyłeś, a tu klops. Pewnie nie nauczy cie to tego nie robić, ale od czasu do czasu będziesz zgarniał baty lub doświadczał rozczarowania, że twoje urojenia nie zetknęły się z rzeczywistością. Oczywiście zaraz później się z tego wyłgasz, zmienisz temat. Normalka. Zobacz, uczę się od starszych, niższych stopniem, o niższym wykształceniu. Bo ja cenię ludzi i wiedzę. Nic co napiszesz tego nie zmieni. Pozdrawiam ogniomistrzów ze zmiany I. A ty pajacuj dalej, jaki to ja jestem omnibus, to nawet miłe z jednej strony.
Pozwolę się odnieść do jeszcze jednej sprawy, choć to zwykłe pieniactwo. Ja jestem człowiekiem skromnym, może jakbyś mnie znał to byś wiedział. Popytaj ludzi. Nie lubię jednak cwaniaków i tak już mam, dlatego często dyskutujemy. I nie „wlewam sobie”, cokolwiek to znaczy. Ja nie twierdzę, że w Olsztynie to o-ho-ho, a reszta to na kolana. To ty twierdzisz, że ja tak twierdzę, zachowując się jak jakiś zepsuty dzieciaczek. Powagi, dyskusji o merytorycznych sprawach – tego chcę. Nie będę leczył kompleksów i słuchał biadolenia. Mogę dać ci numer do kogoś, kto to zrobi. Ile ja się nauczyłem od ludzi spoza miasta, województwa – sam jeden wiem. Ale nie będę ci udowadniał, bo nie uważam tego za stosowne. Ale dam ci wskazówkę. Byli u nas strażacy z Kościana na szkoleniu, zapytaj ich o mnie jak chcesz. Nie wiem co ci powiedzą, ale nie obawiam się. Mam swoje zasady i tego się trzymam.
Czytasz Grimwooda, niesamowite. Myślałem, że się obraziłeś na książki. Ale do rzeczy. No właśnie, sam Grimwood pisze o ostrożności w stosowaniu PPV ale nie wypada tobie całościowo spojrzeć, bo zabrnąłeś w kozi róg. Jednak jest ta różnica, że ja skończyłem wyższą szkołę strażacką. Ja nie muszę go czytać, żeby to wiedzieć i nie muszę doświadczyć backdraftu, żeby się go obawiać i wiedzieć kiedy. Ani czyjegoś poklepania po ramieniu, żeby przy tych postawach pozostać. I zobacz, zarzucasz komuś, że czyta i próbuje analizować taktykę dajmy na to amerykańską (angielską, szwedzką, inną) a sam co i rusz jarasz się holenderską. Zarzucasz, że ktoś czyta książki, a sam co? Błagam, to już w ogóle demotywuje do jakiejkolwiek rozmowy. Wszystko w zamian, tylko nie dyskusja o konkretach a już broń Boże przyznanie się do pomyłki lub niewiedzy. Może sam napisz książkę, skoro masz tyle doświadczenia w temacie, pomogę ci ze stroną językową – za darmo. A może razem napiszemy? Hehe, sorry 1 kwietnia już minął.
Zobacz, ja jestem świadom swoich braków. I o pewnych sprawach nie będę się wypowiadał od strony praktycznej. Ale co wiem to wiem, a co wiem to cię boli. I powtarzam, nie rób ze mnie przeciwnika PPV. Czytaj! Ja twierdzę: do PPV potrzebna wiedza i doświadczenie, zgranie w czasie i decyzja jednoosobowa (w końcu ktoś tu ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo i dowodzi), znajomość sytuacji, w których można narobić bigosu tłocząc powietrze do wewnątrz. I tyle. Nic więcej mi nie przypiszesz bez ośmieszania się.
Możesz też dopisywać do przytaczanych zdarzeń kolejne zdania, że naprawdę to było tak a tak, łapać wtedy za słowa. Mało poważne podejście. Wentylacja strefami czy pomieszczeniami – owszem. Ale nie bądźmy małostkowi, cały czas mówiliśmy o wpływie wentylacji na pożar, na proces spalania, więc trzymajmy się teraz wentylacji pomieszczeń wypełnionych bogatą mieszanką gazów palnych z powietrzem powyżej ich górnej granicy palności z obecnością potencjalnego źródła zapłonu w postaci punktowej lub strumieniowej. Wszystko inne, to próba ucieczki z koziego rogu.
I teraz kolego wyłącznie merytorycznie odnośnie przeciwwskazań do PPV. Dlaczego oznaki backdraftu oraz duże szczelne obiekty są w grupie tych, gdzie nie można wentylować z klucza. Szczelny pożar konsumuje powietrze i tworzy podciśnienie względem ciśnienia zewnętrznego, atmosferycznego. W sprzyjających warunkach (ilość powietrza w zamkniętej kubaturze, stopień rozwoju pożaru, temperatura spowodowana akumulowanym ciepłem spalania) dochodzi do znacznej produkcji palnych gazów pożarowych. Produkty pirolizy powstają nawet przy braku tlenu z powietrza, warunkiem jest temperatura przekraczająca temperaturę rozkładu termicznego danego materiału. Paliwo w czystej formie. W gazowym stanie skupienia i podgrzane do spalania. Te kilkaset stopni, (jakie w warunkach spalania pożarowego to żadna trudność do osiągnięcia w strefie konwekcyjnej i zadymienia) ciężko jest obniżyć na zwykłej drodze przewodzenia przez materiały konstrukcyjne. Temperatura się utrzymuje, wzrasta stężenie gazów, spalanie płomieniowe ustaje, przekroczona zostaje górna granica palności. Tu wypada skomentować, że ta wspomniana granica jest nie do określenia, bo zarówno skład chemiczny produktów spalania zależy od zbyt wielu czynników (skład chemiczny wielu występujących paliw, temperatura spalania w danej chwili, stopień zawilgocenia paliwa i wilgotności powietrza, współczynnik nadmiaru tlenu itd.) a poza tym w konkretnych miejscach (objętościach) ma to charakter niejednolity i stale zmieniający się w wyniku turbulentnego przemieszczania się gazów. Na pewno jednak szybko przechodzi ponad górną granicę. (Polecam czytającym filmiki nt. tzw. fotografii Schlierena, służącej do obserwowania ruchu gazów, bezruch powietrza jest w praktyce niemożliwy, a co dopiero przy spalaniu. Dwa wybrane linki na końcu, świetnie widać wpływ różnicy temperatur na ruchy powietrza, nawet wokół ogrzanej dłoni.) Teraz otwierasz pomieszczenie. Podciśnienie zasysa powietrze do środka, tworzy się prąd grawitacyjny na nierównomiernym styku płaszczyzn powietrze-bogata mieszanka. W wyniku różnicy gęstości następują lokalne zawirowania wzdłuż tego kanału napływu powietrza, a jeśli wtłaczasz powietrze ze średnią wydajnością 20.000m3/h (zakładając dosyć oszczędnie) to powstaje niezły podmuch, do kilkudziesięciu km/h. Wymieszanie bogatej mieszanki z powietrzem następuje wtedy o wiele szybciej, właściwie błyskawicznie. No ale niech nawet nie będzie tego wentylowania. Wzdłuż kanału napływu tworzy się palna mieszanka gazów z powietrzem o stężeniu pomiędzy dolną a górną granicą palności/wybuchowości. Dotarcie do źródła zapłonu, jakim może być np. żar z tlącego, przygaszonego pożaru powoduje zapłon mieszanki i wędrówkę płomienia w stronę otworu i napływającego powietrza ze wzrastającą prędkością. A szczególnie rozdmuchany wentylatorem żar. No i jest backdraft. I teraz kolego, aby mu zapobiegać można działać na kilka czynników biorących udział w tej łamigłówce. Uwalniać ciepło przez otwór w najwyższym punkcie (lub w miarę wysoko) – wtedy trudno będzie o wymieszanie i dotarcie do źródła zapłonu. Jednak to też niesie za sobą ograniczone ryzyko. Trzeba więc chłodzić gazy oszczędnie podając prąd rozproszony, a idealnie mgłę. Na naszych prądownicach to w dużej mierze marzenia, więc rozproszony. Skoro w równaniu biorą udział stężenie powyżej GGW, temperatura gazów sprzyjająca łatwemu zapłonowi i/lub inne potencjalne źródło zapłonu o wystarczającej MEZ to można próbować oddziaływać na te czynniki. Jeśli kubatura jest niewielka, to można specjalnie wywołać backdraft lub rozgorzenie i pozbyć się szybko znacznej części problemu, mając gotowe linie gaśnicze do natychmiastowego podania wody. Ale nie trzeba od razu rzucać się na PPV i dmuchać za wszelką cenę do środka, bo może się udać, ale nie musi. I w takiej małej Żabce, gdzie jest 150m3 to nie jest trudna sprawa rozpoznać pomieszczenia, schłodzić, przewentylować. Wszystko w zasięgu jednego odcinka linii gaśniczej. Ale kolego odnosiłeś się początkowo do przykładu pożaru w dwukondygnacyjnym, niepodzielonym na strefy magazynie AGD, gdzie swobodny rozwój pożaru trwał około godziny. Kubatura jak pamiętam ponad 33.000m3. Dla jednego wentylatora to około 1,5h przy 100% skuteczności wentylacji. Dla sześciu - 15 minut. Przy 100% skuteczności. Zastanów się teraz nad swoimi teoriami. Podałem same fakty, żadnych moich opinii, może tylko w niektórych miejscach interpretację. Podyskutuj z tym doświadczony kolego. Tylko nie zadawaj kłamu prawom fizyki i chemii, bo pozwolę sobie olać dalsze dyskutowanie. Skupmy się na wiedzy o rozwoju i rozprzestrzenianiu pożarów oraz na taktyce, ok? Jak dla mnie nie ma teorii bez praktyki i praktyki bez teorii. Jak ktoś ma braki w wiedzy to i doświadczenie ciężej mu zdobyć bo nie rozumie co się wokół niego dzieje. Sam sobie odpowiedz jak jest w twoim przypadku.
Poniżej wspomniany przed chwilą przykład umyślnego wywołania wstecznego ciągu płomieni poprzez użycie PPV. Jak widać, jest to możliwe. Akurat w tym przypadku, na takiej kubaturze twierdzę, że jest to nawet pożądane działanie. Krótki wzrost temperatury i pozbycie się większości gazowego paliwa poprzez wydmuchanie/spalenie. Ale w magazynie AGD, nie tędy droga jak dla mnie. W przypadku na filmie można od razu wejść z jednym prądem gaśniczym i z dokładnością snajpera zalać w kilka sekund całe ognisko pożaru. Ale nie w magazynie AGD na dwóch piętrach. A jakby tam jeb*nął backdraft, to byś poczuł go u siebie.
http://www.metacafe.com/watch/346655/backdraught_speeded_up_using_positive_pressure_fan/Na koniec chciałbym się zwrócić do innych osób czytających to wszystko. Może ktoś weźmie udział, zaprzeczy czemuś, coś potwierdzi. Żaden z nas nie jest chyba przekonań drugiego i chyba fluidy też między nami nie są za dobre, żeby się któryś przed drugim wycofał, bo mu się nie chce. Poszerzmy grono dyskutujących, może coś ustalimy.
Pozdrawiam,
Sajmonowski
Fotografia Schlierena:
http://www.youtube.com/watch?v=mA98ZBdkW0Mhttp://www.youtube.com/watch?v=0g4UBeaG5fs