Witam.
Dyskusja się zaognia, może rozpalę wiec ją jeszcze bardziej.
Jak widzę, w PSP istnieje rozdział na podział i biuro a u nas na strażaków i działaczy. Chociaż można było by się uprzeć, że każdy strażak ochotnik – to działacz, sztucznie dla podtrzymania dyskusji przyjmijmy taki podział.
Strażak – to z reguły zapaleniec, który nierzadko łyknął bakcyla będąc małym dzieckiem. Nie może doczekać się 18 lat, kiedy to pierwszy raz (nierzadko w końcu oficjalnie) zajmie miejsce w bojowym wozie w przekonaniu niesienia misji, do której długo i rzetelnie się przygotowywał w MDP i na kursie szeregowych OSP. Lubi przebywać w remizie, coś tam „podłubać” przy sprzęcie, uczy się i podpatruje i przynajmniej stara się podnosić swoje kwalifikacje pożarnicze.
Działacz – bardzo często pożarniczy ignorant w strażackim mundurze (choć zdarzają się rzadkie wyjątki). Są to osoby przekonane o kulturowej misji straży przede wszystkim. Niesienie tego kaganka tak ich absorbuje, że nie zauważyli zmian jakie nastąpiły w ostatnim okresie przemian ustrojowych i gospodarczych. Są to przeważnie ludzie starszej daty, kurczowo trzymające się stołków w zarządzie jednostek, jak i gminnych władzach.
Oba te typy dzieli pogląd na temat funkcjonowania OSP. Strażacy ukierunkowani są na działalność prewencyjną i operacyjną, działacze – kulturalno oświatową. Na Taką rozbieżność wpływa wiele czynników: ilość członków, ilość interwencji, wyszkolenie ale także zapotrzebowanie miejscowej ludności na doznania sfery duchowej.
Optymalnym rozwiązaniem jest rozsądne zarządzanie, uwzględniające wszystkie formy statutowej działalności OSP, ale jak wiemy z tym bywa różnie. Trzeba mieć również świadomość, że gros statutów przyjęta była wiele lat temu, kiedy to tworzenie bibliotek, świetlic, zespołów artystycznych było nie tylko na topie, ale również wykładano na to kasę (i to nie małą). Czasy się zmieniły ale statut został. Czy są rozwiązania tego problemu? Są oczywiście, ale do tego potrzebne jest świadome chęci i umiejętności dokonania zmian w statucie i dopasowanie jego ram do współczesnej rzeczywistości i lokalnych potrzeb. No, bo czy ma sens odbierania chleba Ośrodkowi Kultury, Bibliotece i innym instytucjom oświatowym w imię dobrze spełnionego statutowego obowiązku?. Owszem, możemy pomóc, ale nie „uczmy ojca dzieci robić”.
Mieszkam w gminie wiejskiej na terenie której działa 6 jednostek. Wszystkie typu S ( w tym jedna S2). Cztery jednostki ukierunkowały się na działalność prewencyjno operacyjną i moim zdaniem (jak również zdaniem kontrolujących panów z PSP) tym jednostkom nie można nic zarzucić. Piąta jednostka z bilansem jednego wyjazdu na rok, wybrała profil „kulturalny”, i obstawia uroczystości kościelne, jak i pomaga w organizacji imprez, energicznie działającego stowarzyszenia, powołanego przez mieszkańców i sympatyków wsi. Szósta jednostka, niestety, chciałaby i to i to, więc ”stojąc okrakiem” ma naprawdę ograniczoną swobodę ruchów, co wpływa na nie tylko na jakość oferowanego programu kulturalnego, ale i mało poważnego podejścia do zagadnień operacyjnych.
Reasumując. Podziały – jak najbardziej – niech każdy robi to, co mu wychodzi najlepiej, a i finansowanie działalności z gminnego budżetu zrobi się bardziej przejrzyste.