Zgadzam się, że obecnie nikt w praktyce szczegółowych rozkazów - raczej na codzień nie wydaje. Coś takiego jak zbiórka za samochodem i stosowna "formułka" do podwładnych - to tylko w szkole, ewnt. na kursie. Podobnie jak sprawianie sprzętu na tempa itp... Napisałem raczej, ponieważ przy większych, dłuższych akcjach napewno, takie szczegółowe określenie i przydzielenie konkretnych zadań jest dla jej powodzenia nieuniknione - inaczej powstaje, chaos trudny później niejednokrotnie do opanowania. Ma to ogromne znaczenie przy wiekszej ilości jednostek, współdziałaniu z OSP i innymi służbami. Podział na roty już de'fakto prawie nie istnieje w większości jednostek, przy obecnych stanach osobowych /1+3, 1+2 lub nawet 1+1/. Po prostu zwykle po wstępnym rozpoznaniu wydaje się polecenie /rozkaz/ określonego działania lub jego zaniechania. Każdy podwładny musi wiedzieć, co do niego należy i wzajemnie na sobie polegać, potrafić zastąpić. Kwestia wzajemnego ustalenia, często bez słów i zaufania.
Pracujący na codzień w podziale bojowym napewno doskonale to rozumieją, znają i wiedzą o co chodzi.
Co do odpowiedzialności za złe wykonanie lub zaniechanie, dotychczas nie miałem - nie znam osobiście u mnie takiego "drastycznego" przypadku, żeby d-ca musiał kogoś w związku z tym stawiać do raportu. Wiele ewent. można sobie samym po zakończeniu akcji wyjaśnić. Zarówno na etapie D-ca JRG > d-ca zmiany i niżej.
Pozdr.