Jaras, troszeczkę się zagolopowałeś z tą szkołą na zadupiu. Aspirantki też są w dużych miastach, uniwersytety - jak wyżej.
Rzuć pomysł na UJ czy UW by przenieść uczelnie na zadupie, gdzie taniej - zlinczują Cię.
Podobnie z SGSP, był pomysł kiedyś by studia wyższe pożarnicze przenieść do Częstochowy. Ale uczelnia wyższa to określona ilość profesorów, dr z habilitacją wykładających na uczelni. Wystarczyło im szepnąć o pomyśle z przeprowadzką i wszyscy nagle postanowili zrezygnować bo "żaden z panów profesorów nie będzie uciekał do mniejszego miasta". A teraz zarzuć im pomysł z zadupiem dolnym.
powodzenia życzę.
tak po prostu uważam. Wiem, że był pomysł przeniesienia do Częstochowy i dziwię się, że to nie nastąpiło.
Co do profesorów, doktorów itp. Osobiście uważam, że szkoła pożarnicza nie musi mieć rangi Uniwersytetu. Niech absolwenci SGSP się wypowiedzą, czy więcej nauczyli się fachu od profesorów i doktorów, czy może od podoficerów i strażaków, tudzież oficerów bez tytułów naukowych?? Ja z SGSP najwięcej nauczyłem się od strażaków ze szkolnego podziału bojowego - Pana Maćkowiaka (wtedy aspiranta) i Olka Adamskiego.
Poza tym wiesz dobrze, że profesorowie sporo kosztują, a często są tylko figurantami, a zajęcia prowadzą inni.
Na świecie szkolenie pożarnicze oparte jest na poligonach pożarniczych i tam, praktycznie, uczy się gasić pożary i likwidować inne miejscowe zagrożenia. Dla mnie profesorem pożarnictwa jest mój dobry kolega, mimo, że zajmuje tylko etat dowódcy sekcji, drugim jeden z wykładowców (tylko magister bez inżyniera).
Poligon pożarniczy jest kosztowny, to fakt, dlatego może zamiast tworzyć coś w Pionkach, Sieradzu czy innej miejscowości (i narzekać na brak finansów), stworzyć pięć, sześć poligonów przy SGSP i przy szkołach aspirantów??
piter_psp - w 100% racja.
Na pewno szkolenie powinno być dostosowane do potrzeb, a nie jest.
Przykład z życia wzięty - kolega robi właśnie kurs podoficerski, gdzie znajduje się w grupie księgowa, kierowcy, ratownicy z podziału, kilka osób z pionu operacyjnego, kilku dyżurnych PSK, jakiś kwatermistrz i jeszcze kilka innych osób z różnych wydziałów. Już z założenia porażka systemu.
Wykładowcy realizują program szkolenia, gdzie tą mieszankę strażacką uczy się bezpieczeństwa budynków, przepisów prawnych, psychologii, pedagogiki, środków gaśniczych itp. itd. Wiedzy nigdy za wiele i pewnie każdy coś wyciągnie z tego dla siebie, tylko średnio będzie to jakieś 30-40%. Pytanie w poście jest - sens kształcenia w PSP, więc chodzi o to by było 100% przydatności. A to osiągnie się wtedy, gdy będą kursy specjalnie przygotowane dla księgowych, ratowników, dowódców zmian, prewentystów, kwatermistrzów itp. itd.
W pełni zgadzam się z opinią emera - musi się chcieć. Podejrzewam, że forumowicze to jest grono ludzi, którym się chce.
FireMan94 - dzięki za informację. Czy jest dużo komór rozgorzeniowych tego nie wiem i dlatego pytałem. Na razie tylko ty odpowiedziałeś. Znasz może jakąś w wielkopolsce?? Drugie pod względem wielkości województwo, 31 komend, 42 JRG, szkoła aspirantów i pseudo ośrodek szkolenia a komory rozgorzeniowej nie ma. Jeżeli jest dużo to ponawiam pytanie - gdzie są??
1. Pionki.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
...