No to ja sie podziele moim ostatnim zdarzeniem, bo to czego nas ucza mialo sie nijak do sytuacji i byl maly zonk
potracony pieszy, na ulicy, krwawiaca rana glowy, ale nieduza - raczej solidne otarcie, przytomny, a do tego... pijany.
mialem przy sobie apteczke z kolnierzem, ale facet nie chcial dac sie dotknac, mowil ze nic mu nie jest i probowal wstawac
wszystkie procedury z trzymaniem glowy, badaniem urazowym, zakladaniem kolnierza poszly w krzaki, udalo mi sie jedynie go przekonac zeby lezal i sie nie ruszal - na szczescie pogotowie mialo niedaleko i dojechali zanim pacjent uciekl.
pytalem znajomego lekarza co w takich sytuacjach - trzymac go na sile za glowe? przydusic kolanem do ziemii?
okazuje sie, ze jak facet nie chce, to nic na sile - jak bedzie sie szarpal to bedzie jeszcze gorzej...