No niestety system ewoluuje, a sytuacje ciągle te same. Ze swojego przykładu najechalem kiedyś na wypadek drogowy. Jako, ze nie był bardzo poważny, ale osoba poszkodowana wymagała pomocy PRM, postanowiłem zadzwonić na 112 celem weryfikacji opowieści o długich zgloszeniach. Na pytanie co się stało, podałem ulicę w danej miejscowości, opisalem dokładnie co się stało, a także obrażenia osoby poszkodowanej. Pojawia się problem bo konieczny jest numer domu. Ulica niedluga, ale był w pobliżu punkt charakterystyczny w postaci pomnika ofiar wojny, dom kilkadziesiąt metrów dalej i zwyczajnie numeru nie widać z daleka. Na początku dla dyspozytora problem nie do przejścia, mimo że ulica 300 m i zdarzenie na srodku drogi. Dalej pytania o to co już mowilem, więc podawałem też jeszcze raz. Po trzech minutach rozmowy tekst ,, teraz przelacze Pana do pogotowia, a straz i policję wysylam". Pani grzecznie wyjaśniła, ze nie może wysłać formatki do pogotowia, a przecież ona nie może zadzwonić i przekazać sytuacji. Po chwili odbiera dyspozytor PRM przekazuje dokładnie to co na początku powiedziałem na 112 i jest odpowiedź ,,dziękuję, wysyłam zespol" - czas rozmowy 30 sekund.
Reasumując, od początku wiedziałem co należy przekazać na etapie zgłoszenia i nie panikowalem, jak wiekszosc osob, ktore mie maja stycznosci z takimi zdarzeniami. Mimo to laczny czas zgloszenia to 3:30, a spanikowana osoba to minimum pięć minut rozmowy. Mało tego, jeśli byłoby to np. NZK to zamiast pomagać bym rozmawiał. Patologia. Wyobraźcie sobie zdarzenie na lodzie, gdzie piec minut ktoś przyjmuje zgłoszenie... . Dlatego jeśli potrzebna straż, to lepiej dzwonić na dziewiątki, a w JRG zaswieca cyfry jeszcze w trakcie zgłoszenia.