Trafiłeś w sedno dwa razy. Pierwsze odniesienie:
Opiszę pokrótce moją małą przygodę.
Wypadek komunikacyjny, 4 poszkodowanych z czego 1 definitywna śmierć. Auto zbryzgane krwią po dach. OSP przybywa na miejsce pierwsze, wykonują zabezpieczenie i dokonują ewakuacji poszkodowanych z wraku pojazdu. Zajmują się jednym z nich. Ląduje LPR - zajmują się kolejnym i my trzecim.
Chłopak leży na bruku, w kałuży krwi obejmującej tułów i uda. Rzucam hasło "szukamy krwotoku". Wraz z kolegą z zastępu i ochotnikiem szybko rozcinamy odzież oglądając go z każdej strony. Okazuje się, że nie jest to jego krew a poszkodowanego, który nie przeżył.
Jako, że jestem medykiem, wykonuję badanie urazowe i na samym końcu przy zdejmowaniu skarpetek, pomimo dwóch par rękawiczek, w dłoń wbija mi się kawałek zakrwawionego szkła.
Przed oczami mam slajd z mojej własnej prezentacji, którą wyświetlam na szkoleniach:
""0,0001ml materiału zakaźnego aby wszczepić HCV
0,1ml materiału zakaźnego aby wszczepić HIV
Wniosek: Aby zarazić się wirusem zapalenia wątroby potrzebna jest kropla
aby HIV wiadro materiału zakaźnego.""
Pojawiają się czarne prognozy: Świadomość, że zostałem skreślony z listy dawców szpiku, krwi. Że mogę zapomnieć o pożyciu intymnym z żoną bez zabezpieczenia. Jak do cholery przejdę badania roczne jeśli zgnije mi wątroba?
Ryzykuję tak samo jak nurek czy wysokościowiec, bo wykonuję czynności z zakresu RM nieco dokładniej i wnikliwiej niż koledzy po KSRG. Skoro już jestem, dlaczego miałby nie być lepiej, skoro istnieje taka możliwość?
Drugie:
Jest taki zwyczaj w mojej JRG, kolejka na PA. Nie ma wyjątków. Co prawda nikt nie lubi służb przy biurku, jednak to konieczność. Aby być fair wobec załogi również się przygotowałem. Mój dowódca zażyczył sobie abym zawsze był w obsadzie pierwszego, wbrew protestom. Uzasadnił, że jeśli będzie masówka, to on odpowiada za fakt, iż pozwolił żeby medyk siedział przy radiu. Długo nie trzeba było czekać.
W chwili gdy będę traktowany jak chemik, nurek czy wysokościowiec nie wspominając o stanowisku specjalisty - osobiście się pofatyguję do Ciebie i zabiorę na browar.
Otrzymuję nagrody za szkolenia dla KW. Nigdy nie były one ekwiwalentem tego, co straciłem mogąc dorobić po godzinach. A nie znam strażaka, który nie dorabia do pensji.
Od własnej Kom. jeden raz otrzymałem nagrodę za KKS nieznacznie wyższą niż koszty dojazdu.
A już na pewno nie został zaksięgowany na moim koncie wpływ jakiegokolwiek dodatku.