Czy to znaczy @remfire że mamy się cofać zamiast rozwijać i z JRG zrobić straż ŁOGNIOWĄ ?
Czy gdziekolwiek opowiadałem się za powrotem do czasów gdy zajmowalismy sie jedynie gaszeniem łognia ? Przeczytaj wszystkie moje wypowiedzi w tym wątku.
Nie macie nas zastąpić, a jedynie wspomóc w sytuacjach skrajnych. Np takich jak opisałem w pierwszym moim poście.
Zapisy w ustawach nie wspominają wyłącznie o wspomaganiu - jest tam zapis o ratownictwie medycznym, a nie wspomaganiu innej instytucji.
Sens moich wypowiedzi jest właśnie taki aby wskazać kto odpowiada za to, a kto jedynie wspomaga.
Mam pytanie skierowane głównie do osób odmiennego zdania. W jaki sposób powinno się zareagować w poniższej sytuacji. Jest ona jak najbardziej autentyczna:
Do dyspozytora JRG przybiega facet i błaga o pomoc. W niedalekiej odległości od siedziby straży (400-500m.), na ulicy, jego kolega stracił przytomność, jest siny i charczy.
Sensu zadawania takich pytań nie rozumiem ( nawet wytłuszczenie przez moderatora nie pomoże mi w zrozumieniu
)
Równie dobrze można zadać takie pytanie jak zareagowac w takiej sytuacji:
Do siedziby PR przybiega facet i błaga o pomoc. Przed ich bramą, na ulicy, pali się komora silnika w samochodzie , a wewnątrz jest kierowca który nie może wyjść, bo centralny zamek zablokował drzwi. W jaki sposób powinni zareagować ?
Może gdyby funkcjonowały CPRy tak jak zakładano, dyspozytor medyczny biurko w biurko ze strażakiem i policjantem to nie zachodziła by konieczność zastanawiania się pod 999 czy wezwać strażaków czy poczekać aż zespół się zwolni, a nóż widelec się uda i zdąrzą dojechać na czas.
Nie wiem czy to jest recepta na rozwiązanie problemu. W miejscach gdzie posadzono biurko w biurko strażaka z dyspozytorem medycznym dość szybko rozdziela się ich - powód prozaiczny, przeszkadzają sobie wzajemnie. Zadania SP i PR tylko w niewielkiej części są z zbieżne , a nawet gdy działają w tym samym miejscu , to co innego wykonują więc krzyżowanie się rozmów w takim centrum utrudnia wszystkim pracę. Jednak dzięki takim wspólnym siedzibom można szybko przekonaż się czym bardzo często zajmuje się PR i dlaczego czasami trzeba czekać bardzo długo na przyjazd karetki
A technika jest dzisiaj tak rozwinięta że miejsce pracy poszczególnych dyspozytorów jest praktycznie bez znaczenia. Na tym forum można poczytać o bezpośrednich łączach pomiędzy WSKR a wszystkimi podległymi M/PSK z terenu województwa. Jaki więc problem połączyć w ten sam sposób siedziby stanowisk dyspozytorskich różnych służb nie zmieniając ich siedzib ? Dawno temu u nas funkcjonowała tzw"gorąca linia" z PR - wydzielony telefon dzwonił gdy w po drugiej stronie ktoś podniósł słuchawkę. Świetnie się to sprawdzało w codziennej pracy. A było to w czasach gdy PSP nie miała jeszcze wpisanego w ustawę ratownictwa medycznego, a o internecie czytało się wyłącznie gazetach. Trudno mi więc zrozumieć dlaczego dzisiaj ułatwienie kontaktu między służbami musi opierać się na wspólnych siedzibach.
A z punktu widzenia gościa z zawałem, to i tak wszystko nie ma znaczenia - liczy się czas rozpoczęcia akcji
reanimacyjnej. I to tyle...
Chyba nie tylko tyle. Wszyscy wiemy że czas rozpoczęcia reanimacji jest jednym z najważniejszych czynników - niestety nie jest jedynym gwarantującym końcową skuteczność działań. Można jednak wymieniać wiele innych przykładów, gdzie bardzo ważne jest np zapewnienie komfortu termicznego - a oczekiwanie na transport na desce pod kocem na mrozie, nie jest takie samo jak w ogrzewanym wnętrzu karetki.
Zgodzić się z Tobą @remfire, nie zgodzę. Rozumiem Twoją argumentację, ale nie do końca się z Tobą zgadzam. Porównywanie tego zagadnienia do sanepidu interweniującego za pogotowie uważam za nieuzasadnione i grubo przesadzone. Zresztą wiadomo, że sanepid nie ma wpisanego ratowania życia a straż ma. Nie trzeba doposażać straży, bo sprzętu już jest. Wyszkolenie już jest. Strażak musi umieć udzielać pierwszej pomocy, pracownik społeczny nie.
Wiem że Sanepid i opieka społeczna nie mają takich obowiązków - ale idąc Twoim tokiem rozumowania doszedłem do wniosku że można zmienić obowiązujące ich przepisy w celu polepszenia poziomu bezpieczeństwa obywateli. A skoro były środki na zakup sprzętu i szkolenia dla Straży, to pewnie i znajdą się na to samo w Sanepidzie i opiece społecznej - dla jasności dodam że to oczywiście żart.
To ja może tylko na zakończenie. Przede wszystkim dzięki za dyskusję, bo widać można rozmawiać nie zgadzając się ze sobą, a jednocześnie spokojnie wymieniając argumenty.
Zgodzić się z Tobą @remfire, nie zgodzę. Rozumiem Twoją argumentację, ale nie do końca się z Tobą zgadzam.
Czy rozwiązanie promowane tu przeze mnie może spowodować mniejszą "chęć pogotowia do starania się" (na zasadzie "w razie czego straż pojedzie")? Istotnie, można sobie taki mechanizm wyobrazić, choć nie uważam, żeby przybrał rozmiary rozwalające cały system. I to jest argument na potrzebę wspólnego kierownictwa nad służbami ratowniczymi.
Ciesze się jednak że mogliśmy spokojnie podyskutować , a moje argumenty zostały zrozumiane. Bo nie zawsze to co już obowiązuje jest najlepszym rozwiązaniem - mamy na codzień przykłady nowelizacji prawa w różnych dziedzinach. W działce ratownictwa też więc można chyba coś usprawnić ....
A moje wypowiedzi miały przede wszystkim właśnie taki sens:
Uważam tylko, że obowiązkiem służb ratowniczych (tu i teraz) nie jest szukanie rozwiązań najwygodniejszych do koordynacji, tylko najkorzystniejszych dla poszkodowanych.
Na tym kończę - tym razem jest to już naprawdę moja ostatnia wypowiedź w tym wątku:
bo nie dających się przekonać i tak się nie przekona.
Pozdrawiam wszystkich ratowników
PS : Ten temat jest omawiany w innym wątku:
Zgodnie z oświadczeniem dolnośląskiego KWPSP we Wrocławiu, strażak MSK we Wrocławiu mógł popełnić błąd, bo sam nie przekazał na 999 potrzeby interwencji ZRM na ul. Kraszewskiego...
Jednak skoro wracasz do niego to z dziennikarskiego obowiązku trzeba chyba dodać, że ten sam Komendant powiedział też :
* do momentu precyzyjnego ustalenia przyczyn pożaru nie występują podstawy, by jednoznacznie stwierdzić powiązanie przyczynowo-skutkowe pomiędzy zdarzeniem w dniu 9 stycznia (pierwsze zgłoszenie) a pożarem w dniu 10 stycznia
* podczas zgłoszenia odebranego 9 stycznia dyspozytor trzykrotnie potwierdził brak pożaru w mieszkaniu. Rozmowa z osobą zgłaszającą prowadzona była merytorycznie, spokojnym tonem.
* należy zweryfikować procedury obejmujące sposób przyjęcia zgłoszenia o zagrożeniu z uwzględnieniem obowiązku upewnienia się dyżurnego stanowiska kierowania o ustaniu zagrożenia w przypadku decyzji o niewysyłaniu podmiotów ratowniczych.
oraz dodać że ta sama kobieta która dzwoniła do straży, dodzwoniła się do PR i rozmawiała z dyspozytorką o sytuacji. PR widziało więc o wszystkim mimo braku informacji z MSK.
PS 2: Edytowałem aby poprawić kilka zauważonych literówek, sensu wypowiedzi nigdzie nie zmieniałem.