Zgadza się, jednak Ustawa z dnia 1 października 2024 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z usuwaniem skutków powodzi oraz niektórych innych ustaw mówi że: Art. 68. 1. Czas służby funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej i Państwowej Straży Pożarnej, którzy pełnili służbę w okresie od dnia 13 września 2024 r. do dnia 31 października 2024 r., realizując zadania związane ze stanem klęski żywiołowej w gminach położonych na terenie obszaru określonego w przepisach wydanych na podstawie art. 232 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. (Dz. U. poz. 483, z 2001 r. poz. 319, z 2006 r. poz. 1471 oraz z 2009 r. poz. 946) oraz art. 5 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 18 kwietnia 2002 r. o stanie klęski żywiołowej (Dz. U. z 2017 r. poz. 1897) w związku z powodzią we wrześniu 2024 r. może przekraczać 40 godzin tygodniowo, z zachowaniem prawa do nieprzerwanego wypoczynku.
2. W zamian za czas służby przekraczający 40 godzin tygodniowo funkcjonariuszom, o których mowa w ust. 1, przysługuje po zakończeniu okresu, o którym mowa w ust. 1, rekompensata pieniężna.
3. Rekompensata, o której mowa w ust. 2, jest wypłacana ze środków budżetu państwa w terminie do dnia 31 grudnia 2024 r
Czyli w praktyce, jeśli pododdział z innego województwa pracował w rejonie nieobjętym stanem klęski żywiołowej np. Wrocław, to jego członkowie owszem wyrobią nadgodziny od wyjazdu do powrotu, ale nie zapłacą im za to do 31 grudnia, tylko doliczą im się do wcześniej wypracowanych nadgodzin i wszystko co przekroczy 245 godzin będzie do odbioru. To samo się tyczy dojazdów i powrotów pododdziałów.
Swoją drogą uważam, że jest to niesprawiedliwe.