Koledzy, pozwolę sobie zabrać głos i powiedzieć tyle ile mogę - ja rozumiem podejście strony służbowej i jej argumenty. Ale jeśli dzwonią strażacy, którzy zostali wyczyszczeni z godzin które wcześniej uczciwie wypracowali bo wzięli opiekę na żonę po porodzie, bo mieli wypadki (w tym w służbie!), bo po traumatycznym zdarzeniu poszli do psychiatry, to o czym my rozmawiamy? Naprawdę chcecie wykorzystywać swój urlop na leczenie się w trakcie choroby, bo będziecie wiedzieli że jak pójdziecie na L4 to Was wyczyszczą? Już pomijam fakt, ktory został tu przytoczony wcześniej, że to tak naprawdę nic nie zmienia, bo wciąż poruszamy się w zamkniętej puli godzin, jak ktoś odbiera, to ktoś musi przyjść i wziąć na siebie te godziny.
Już kilka młodych osób, które były mega zaangażowane w służbę, wprowadzały świeżą jakoś, podnosiły swoje kwalifikacje, szkoliły innych i pchały firmę do przodu, po oberwaniu takim działaniem stwierdziło, że nie ma sensu się angażować i niszczyć sobie zdrowia i lepiej przejść na „opcję minimum” - a kto na tym traci? Tylko Państwowa Straż Pożarna…