Witajcie drodzy Strażacy!
Długo mnie tu nie było więc wystatruję powolutku. Temat "nadgodzin" (cudzysłów nie jest tu przypadkowo) chciałbym bardzo zwórcić uwagę (ponownie) na drobny szczegół (może kilka szczegółów?? Nie wiem sam).
Strażacy pełnią służbę. Z przepisów, które nas wciąż obowiązują wynika jasno ile czasu jesteśmy zaangażowani w wypełnianie obowiązków służbowych.
O szeroko tu dyskutowanych nadgodzinach będziemy mogli mówic dopiero wtedy, gdy we wspomnianych przepisach znajdzie sie zapis o maksymalnej ilości godzin, a także sposobie rozliczenia nadgodzin.
Strona służbowa (jak się ją tu zwykło określać) nawet jakby chciała (miała ku temu chęć), to nic nie zrobi, bo przepisy są jasne w tym wględzie.
I już na koniec. Powtóże to, co już kiedyś pisałem, a mianowicie "jeszcze będzieli wyli z żalu, za systemem 24 godzinnym.
Moim zdaniem jest to najbardziej optymalny system i tak na prawdę, to można powiedzieć, że w chwili obecnej brakować nam może tylko godziwej zapłaty za czas, w którym jesteśmy gotowi do działań.
Żeby było jasne o co mi chodzi dam (jako kolejny dyskutant ) przykład mojego sposobu pojmowania tego tematu.
Pan X pracuje w firmie i zarabia tam 2.500 złotych (chyba tyle wynosi średnia krajowa). Czas który tam spędza, to 168 godzin miesięcznie.
Pan Y jest strażakiem i w swojej "firmie" spędza 240 godzin (w zaokrągleniu).
Pytanie ile powinien zarabiać Pan Y???
168=2500
240=???
Może źle policzyłem, ale wychodzi ponad 3500 złotych.
Oczywiście to bardzo prymitywne oblicznie, nie biorące pod uwagę wielu ważnych czynników, ale nasza dyskusja powinna sie kierować raczej w stronę podwyższania zarobków. Jeżeli ktoś liczy na to, że obetną nam godziny i nie dobiorą się do zarobków to jest w błędzie.
No to na razie tyle . Pozdrawiam Wszystkich i życzę Wesołych Świąt Wielkiej Nocy.