Uderzyć szybkim natarciem tez nie zawsze mozna. Przecież ktoś musi przy prądowniku jeszcze być, ktoś musi mu pomóc, asekurować, przynieść coś, zanieść, utrzymywać kontakt z kierowcą, ktoś musi być na nasłuchu przy radiostacji. Podczas działń nie raz trzeba rozmawiać z włascicielem, opracować jakąś stretegie walki z pożarem.
Przy wypadku, natomiast tak jak mówił przedmówca należy zabezpieczyć miejsce, kierowca musi cały czas być przy samochodzie, udzielać pierwszej pomocy, tu musi być conajmniej dwóch, a kierowca samochodu nie opuści, bo jeszcze mu jakieś nieopanowane gapie coś wyciągną, bo uznają że to jest do czegoś tam niezbędne, albo po prostu ukradną (niestaty tak jest), rannego żeby wyjąc z auta trzeba ze trzech ludzi, na gapiów liczyć tutaj nie można. No i nie raz trzeba być na nasłuchu żeby pokierować wsparcie żeby nie błądzili. Poza tym poco posterunki skoro są silne OSP i jest takich dużo, czyż oni sprawy nie załatwiają.
W JRG brakuje ludzi, rozwożenie dodatkowo ich na posterunki pogorszą znacznie trudny ich stan. Moim zdaniem w OSP są zatrudniani kierowcy i oni mogą wykonywać równie dobrze te zadania, znają teren doskonale, ludzi też. Ewentualnie z tych pieniędzy można by podwyższyć kierowcom pensję żeby nie czuł się pokrzywdzony że dotaje nowe obowiązki bez wynagrodzenia za nie. Bazował by on na sprzęcie OSP. Tak jest mniej więcej teraz i to się sprawdza, a więc co najwyżej trochę mozna to wzmocnić, ale nie zgadzam się na takie rozwiązanie żeby dzielić JRG na posterunki. To się nie sprawdzi.
Panowie w biurkach weźcie się za prawdziwe szkolenia strażaków ochotników.