Autor Wątek: Wyjazd do wypadku drogowego  (Przeczytany 7198 razy)

Offline kolumb 112

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 276
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #25 dnia: Październik 25, 2008, 22:32:07 »
Cytuj
Kilku strażaków mówiło mi że oczywiście należy wysyłać cały "zestaw" czyli PR+policja+PSP . I też z tym się zgadzam. Inni - zmęczeni trochę służbą twierdzą że musieliby wtedy pędzić do każdej "bzdury" i wolą jechać jak już są naprawdę potrzebni.
A co wy myślicie?
Na co ewentualnie mógłbym się powołać w rozmowie z dyrektorem pogotowia ratunkowego?

Szanowny kolego Pedros,
Dyrektorowi powiedz tak: Szanowny Panie Dyrektorze w profesjonalnym ratownictwie ewakuuje i wydobywa się poszkodowanego z samochodu na noszach, nie na nosze to po pierwsze. Po drugie Panie Dyrektorze w ratownictwie obowiązuje zasada przemieszczania poszkodowanego sześcioma dłońmi. Jak więc zadysponuje Pan albo Pana dyspozytorka tylko karetkę w obsadzie trzy czy czteroosobowym personelem łamie Pan przyjęte w całym cywilizowanym świecie zasady/procedury narażając poszkodowanego przy jak to niektórzy mówią i robią "wyciąganiu" na urazy wtórne i obniża szanse poszkodowanego na przeżycie. Tak mu powiedź i jak jest inteligentny, umie liczyć do czterech to zakuma i nie powinien się obrazić. Nosze przecież trzeba wsunąć pod poszkodowanego i ktoś musi je trzymać.

Zmęczonymi służbą strażakami się nie przejmuj a raczej im współczuj, że przez lata służby niczego się nie nauczyli. Też przykre.
Pozdrawiam,

Offline sly

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 461
  • W stanie spoczynku
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #26 dnia: Październik 26, 2008, 03:25:12 »
Wiadomo że czas jest najcenniejszy dla poszkodowanych i każda minuta decyduje czasami o życiu.
Jednak osobiście wolę jeździć do każdego zdarzenia "bzdury" i być lub nie, potrzebnym  niż jechać za późno.

Pozwoliłem sobie zacytować Butela, z którym sie całkowicie zgadzam.....kłania się stare porzekadło .

                           ...."DOBRZE JEST JAK JEST DOBRZE "


Ale wspomnicie moje słowa .....znajdzie sie w końcu ktoś taki który zarejestruje cały przebieg akcji ratunkowej i jeśli dojedziemy na miejsce akcji po kilkunastu minutach po PR ,a poszkodowany-ni zejdą ,to polecą pozwy a za nimi "Łby".A bądźcie pewni ,że zespół PR stwierdzi ,że oni przecież byli na czas ,to PSP lub OSP przyjechało za późno!!!!!                :karabin:   I akcja się udała ale pacjent nie przeżył  :karabin:

W Zielonej Górze jest bardzo podobna sytuacja czyli w kolejności dojazdu:

1-Pomoc drogowa .
2-Pogotowie Ratunkowe
3-Policja
4- PSP

 Nic dodać nic ująć!!!!!!!!                                                                                     Pozdrawiam

Offline mieszko

  • Stary Wyga
  • *
  • Wiadomości: 237
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #27 dnia: Październik 26, 2008, 06:34:19 »
Hm...
Odpowiem krótko.  ^_^
Czy słyszałeś, widziałeś może kiedyś, by ktoś stał przed bramą Pogotowia, Policji i mierzył im np: czas wyjazdu, sprawdzał ubiór, wyposażenie, dokumenty, itd.?
Przeprowadzał im systematycznie testy ze znajomości zadań, pracy którą wykonują??? Pytał dyżurnego, czy umie dysponować, d-cę, czy dobrze rozpisał książkę PB, to może lekarza odnośnie kwalifikacji?  Robił im, co rusz różne ćwiczenia. Aby ludzie Ci sprzątali - choćby po sobie, prowadzili jakiekolwiek prace gospodarcze, itp. w czasie służby!
Wiele, by jeszcze wymieniać.  :wacko: I właśnie Dlatego jw.!  :wall:
Pozdr.
Ps. Może jednak, gdzieś jest.. inaczej.  :huh:
u nas jest inaczej bynajmniej w PR a wiem tak gdyż kumpel tam jest rat. a zona lek. Szefa mają kobiete która nie pozwoli siedzieć bezczynnie.
Dużo tu piszecie że nie wzywa sie PSP pamiętajmy jednak że w wiekszości przypadków to OSP jest najbliżej i to jest czasem chore że dysponuje sie je na końcu.

Offline ester112

  • Bywalec
  • *
  • Wiadomości: 45
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #28 dnia: Październik 26, 2008, 09:55:02 »
Witam z tego co przeczytałem to moja jednostka żyje w innym świecie .Do KP-PSP jest 22km istnieje tam CPR na miejscu mamy podstację pogotowia od mojej miejscowości teren gminy ciągnie się w najdalszy koniec 16km ale do sedna u nas jak wyjeżdża pogotowie do wypadku to nas albo wogóle się nie dysponuje albo dysponuje się nas jak trzeba pozamiatać lub pozmywać gdy już nikogo niema na miejscu zdarzało się że dojeżdżaliśmy na miejsce był wrak samochodu i nikogo poza tym nie było i bądż człowieku mądry i zastanawiaj się czy było pogotowie czy ktoś może gdzieś leży w rowie po prostu żenada a gdzie w tym wszystkim te ZŁOTE45 minut a poza tym to u nas chyba i dyspozytorzy zapomnieli o naszym istnieniu moja jednostka to S-3 w KSRG od95r SLRt z pełnym wyposażeniem tech i med i poco to wszystko jak tylko leży a nieraz by pomogło.

Offline sheldon

  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.658
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #29 dnia: Październik 26, 2008, 13:36:31 »
Spróbujcie poprosić Waszą KP o wspólne ćwiczenia, pokażcie tam, że Warto Was dysponować. Jeśli Waszym 01 w KP jest ktoś z głową na karku, to na pewno to doceni i wyda odpowiednie instrukcje dyżurnym, żeby i Was dysponowali. ;-)
PYTAJ! ĆWICZ! KORZYSTAJ Z DOŚWIADCZEŃ KOLEGÓW!

Offline zero-11

  • Search & Rescue
  • VIP
  • *
  • Wiadomości: 2.525
  • 84810
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #30 dnia: Październik 26, 2008, 14:01:46 »
Zgadzam się, że kwestia dysponowania wszystkich służb obija się o "kulturę ratowniczą".
Jeśli nie ma uzgodnionych procedur i nie mamy zbyt dużego wpływu na ich powstanie, to trzeba po prostu dogadać się na szczeblu interwencyjnym. W mojej miejscowości, gdzie funkcjonuje łączność trankingowa i kanał RATUNEK, dyspozytorzy czy to PR, PSP czy Policji, czy też Dyż. Techniczny Miasta... czasem rozmawiają ze sobą po imieniu. Dużo łatwiej wtedy wyrobić w sobie pewne nawyki, np. dyspozytorka pogotowia "mając" wypadek, pomimo braku procedur, zgłosi na stacji (Ratunek) do dyspozytora MSK fakt, że jej zespół właśnie wyjechał do zdarzenia drogowego. Nie musi ona koniecznie dysponować straży pożarnej, ważne, że poinformowała nas o zajściu. Podobnie nasz dyspozytor, wysyłając zastępy do pożaru mieszkania, piwnicy, magazynu etc.etc.... podrzuci temat do PR i mamy karetkę na zabezpieczeniu. Jak często u was zdarza się, że macie przy pożarze karetkę, w chwili, kiedy o nią nie prosiliście??? A przydać się może.

Co do kwestii OSP, tu już chyba konieczne jest dogadanie się z właściwą terytorialnie KP. Oczywiście, możecie do zdarzenia wyjechać sami, nie dysponowani, w momencie kiedy o zdarzeniu dowiadujecie się bezpośrednio (jeśli stacjonuje u was karetka, niech ratownicy z PR ciągają was za sobą).

IT'S NOT SOMETHING YOU DO. IT'S SOMETHING YOU ARE!

Offline malpa151

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 400
  • Buu...
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #31 dnia: Październik 26, 2008, 14:23:03 »
A ja o policji pare slowek  w tym temacie:
Taki przyklad z zycia. 1rano jeden ze naszych strazakow widzi pozar w sasiedniej mijscowosci ( jak sie pozniej okazalo podpalenie) ; lokalna straz i PSP juz zawiodomione,on dzowni od jednego z naszych kierwcow zeby wlaczyl syrene itd. przyjezdzam do strazak a tam stoi policja i sie nas pyta co sie dzieje po czym radiowoz wraca na posterunek. Po pol godzinnej obecnosci na miejscu zdarzenia widze ze policja przyjechala.
Przyklad drugi wypadek potracona kobieta na miejscu jest pogotowie, zastep JRG a policji dalej niema i niema, wkoncu przyjechali ale im zeszlo i to sporo.
O ile u nas nie ma problemu z wyslaneim zestawu PR+straz to policji brakuje, chociaz tak szczerze to podejrzewam ze sa zawiadamiani tylko sie im nie chce tylkow ruszac zaszybko co by przypadkiem pierwsi nie przyjechali.

Offline salfk

  • Strażak Sam
  • *
  • Wiadomości: 418
Odp: Wyjazd do wypadku drogowego
« Odpowiedź #32 dnia: Październik 26, 2008, 18:20:45 »
U nas były przypadki, że Policja była pierwsza (Współpraca na niezłym poziomie). Ale ostatnim hitem jest na miejscu ITD i SG, które zgłaszają całe zdarzenie podając, że nie ma poszkodowanych  a po przyjeździe stwierdzamy, że ranna jest kierująca z dwójką dzieci ( w szpitalu stwierdzili, ze to wypadek a nie kolizja). Więc ogólnie było fajnie. Na całe szczęście ktoś pomyślał i sprawdził stan poszkodowanych, a nie potwierdził zgłoszenia.